SDP apeluje do PO o wyciągnięcie konsekwencji wobec Stefana Niesiołowskiego
Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wystosowało apel do władz PO i Prezydium Sejmu o wyciągnięcie dyscyplinarnych konsekwencji wobec Stefana Niesiołowskiego w związku z jego zachowaniem w stosunku do dziennikarki Ewy Stankiewicz. Przedstawiciele mediów oczekują także od środowiska dziennikarskiego bojkotu Niesiołowskiego.
14.05.2012 | aktual.: 14.05.2012 13:29
"Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wyraża zaniepokojenie agresywnym i skrajnie niekulturalnym zachowaniem posła Stefana Niesiołowskiego wobec dziennikarki Ewy Stankiewicz, a także niemniej niekulturalnymi wypowiedziami posła na temat szeregu dziennikarzy. Apelujemy do władz Platformy Obywatelskiej i Prezydium Sejmu RP o wyciągnięcie wszystkich możliwych dyscyplinarnych konsekwencji wobec posła Niesiołowskiego" - głosi komunikat Centrum.
Ponad dwustu przedstawicieli mediów podpisało się pod apelem do premiera Donalda Tuska o wyciągnięcie konsekwencji wobec Stefana Niesiołowskiego za jego zachowanie wobec dziennikarki Ewy Stankiewicz w miniony piątek. Oczekują także od środowiska dziennikarskiego bojkotu Niesiołowskiego.
Szef Centrum Monitoringu Wolności pracy Wiktor Świetlik krytykuje Niesiołowskiego za zachowanie wobec dziennikarki. Uważa je za niedopuszczalne, tym bardziej że było ono wymierzone w kobietę. - Takie zachowanie wobec kobiety to chamstwo - ocenia Świetlik. Zwraca uwagę, że odpowiedzialność polityczną za wyczyny Niesiołowskiego ponosi Donald Tusk, który je toleruje.
W serwisie Youtube można zobaczyć nagranie z piątkowej blokady sejmu przez związkowców Solidarności, którzy nie chcieli wypuścić z budynku posłów głosujących za ustawą emerytalną. Podczas blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz (autorka m.in. filmu "Solidarni 2010") filmowała Niesiołowskiego, mimo że mówił, by tego nie robiła. "Won stąd" - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę.
Niesiołowski w poniedziałek w Radiu ZET tak relacjonował przebieg wydarzeń: "Odsunąłem kamerę od twarzy - mało mi zębów nie wybiła, była niezwykle natrętna, agresywna, napastliwa. (...) Nie dotknąłem pani Stankiewicz. 20 minut nękała mnie tą kamerą, w końcu odsunąłem tę kamerę ręką. Nie bardzo wiem, na czym polega przestępstwo".
"Super Express" przywołuje słowa Stankiewicz, że Niesiołowski "zaatakował ją fizycznie". - Nie pamiętam dokładnie jak, ale wydaje mi się, że mnie szarpał i chwycił za nadgarstki - mówiła gazecie dziennikarka.
To kłamstwo - skomentował tę relację polityk PO. - Mam świadków. Bardzo chętnie się spotkamy z prowokatorką Stankiewicz w prokuraturze - oświadczył Niesiołowski. Dopytywany, czy zrzeknie się immunitetu, odparł: "oczywiście, natychmiast".
Niesiołowski przyznał zarazem, że jego słowa "won stąd" skierowane pod adresem dziennikarki nie były eleganckie. - To nie było eleganckie, ale czy ja mam przytaczać to, jakimi słowami mnie obrzucili związkowcy? - pytał Niesiołowski.