Sasin uderza w Tauron, PiS go wspiera, a eksperci łapią się za głowy. Kulisy decyzji w sprawie dostaw gazu

Władze PiS popierają działania ministra Jacka Sasina zmierzające do wywarcia presji na prezesa Tauronu w sprawie decyzji o wycofaniu się spółki z dostaw gazu dla klientów. Eksperci jednak łapią się za głowy. Janusz Steinhoff, były minister gospodarki i wicepremier w rządzie Jerzego Buzka, ocenia, że dziś - podobnie jak w PRL - mamy do czynienia z "ręcznym sterowaniem gospodarką bez oglądania się na prawo". - To, co robi pan Sasin, jest skandaliczne. Ministrowi pomyliły się epoki - komentuje rozmówca Wirtualnej Polski.

Jacek Sasin odpowiada przez prezesem PiS
Jacek Sasin odpowiada przez prezesem PiS
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Piotr Molecki
Michał Wróblewski

19.10.2022 | aktual.: 19.10.2022 20:15

Gdy do centrali PiS na Nowogrodzkiej zaczęły spływać informacje o wypowiadaniu klientom przez spółkę Tauron umów o dostawach gazu, kierownictwo partii natychmiast poleciło zająć się sprawą rządowi. Jak ustaliliśmy, szybka interwencja wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina w tej sprawie była konsultowana z kierownictwem politycznym Zjednoczonej Prawicy i była konsekwencją decyzji na najwyższych szczeblach.

Sprawa dotarła do samego Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS miał być zaniepokojony doniesieniami od tysięcy zaskoczonych obywateli, którzy nie rozumieli decyzji zależnej od państwa spółki Tauron. Pisaliśmy o tym szeroko w Wirtualnej Polsce.

Wyborcy skarżą się działaczom PiS

Przypomnijmy: prezes spółki Tauron Sprzedaż Rafał Soja wyjaśniał we wtorek 18 października, że decyzja firmy o wypowiedzeniu klientom umów na dostawy gazu jest "spowodowana niestabilną sytuacją na międzynarodowym rynku gazu wywołaną rosyjską agresją na Ukrainę". Spółka przekonywała też w specjalnym komunikacie, że Tauron podjął decyzję o zmianie modelu biznesowego i chce skupić się na rynku energii elektrycznej. W związku z tym rezygnuje z produktów związanych z gazem dla gospodarstw domowych.

Jeszcze przed tym oświadczeniem m.in. do naszej redakcji zaczęły trafiać skargi przestraszonych obywateli. Zaskoczeni klienci Tauronu, z którymi spółka rozwiązała umowy na dostawy gazu, obawiali się, że będą musieli podpisywać umowy z nowymi dostawcami, na znacznie gorszych warunkach. Te lęki dotarły do najwyższych władz PiS, bo - jak słyszymy - również do samych posłów partii rządzącej zaczęli zgłaszać się przerażeni wyborcy tej partii.

W końcu podjęto decyzję: z rządu musi popłynąć twardy komunikat. I tak też się stało: "Oczekuję od Prezesa Tauron Polska Energia natychmiastowego wycofania się z nieakceptowalnej decyzji dot. wypowiadania umów na gaz. Nie ma mojej zgody na takie działania. Zmiana operatora powinna odbywać się w sposób nieodczuwalny i bezpieczny dla klienta. Nie będzie przerw w dostawie gazu" - napisał na Twitterze nadzorujący spółki Skarbu Państwa wicepremier Jacek Sasin.

Obserwatorów sytuacji zaskoczyła wymiana zdań, do jakiej doszło w mediach społecznościowych między ministrem aktywów państwowych a osobą zarządzającą kontem spółki Tauron. Część analityków stwierdziło, że to niepoważne zachowanie, a samemu wicepremierowi wiele osób zarzuciło wręcz "działanie na szkodę spółki" oraz wywieranie nacisków na firmę za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jako dowód przytaczano m.in. dane o spadkach Tauronu na giełdzie.

Polityka jednak wygrała. Bo straty wizerunkowe dla władzy mogły być w tym przypadku trudne do udźwignięcia.

Presja na prezesa Tauronu

Zdecydowany głos zabiera w tej sprawie rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, Radosław Fogiel. Cel? Uspokoić obywateli. - Na pewno nikomu nie grożą przerwy w dostawie gazu. Ustawa, która wprowadza zamrożone taryfy po to, by Polacy mniej płacili za gaz, wprowadza także tzw. operatora zastępczego. W sytuacji, jeśli obecny operator uzna, że nie może nadal dostarczyć gazu, wchodzi w to miejsce PGNiG i z automatu przejmuje zadanie dostarczania gazu - tłumaczy polityk partii rządzącej.

Jednocześnie rzecznik PiS przyznaje, iż zdaje sobie sprawę, "jak skonfundowany, czy nawet przestraszony, może czuć się ktoś, kto otrzymał pismo o zerwaniu umowy". - W związku z tym reakcja pana premiera Sasina jest jak najbardziej słuszna i dobrze, że tak szybko i zdecydowanie zareagował - przyznaje Fogiel, potwierdzając tym samym pełną akceptację ze strony kierownictwa PiS dla działań wicepremiera i ministra aktywów.

Rzecznik partii rządzącej podkreśla także odpowiedzialność szefów spółek Skarbu Państwa w obliczu kryzysu energetycznego - w tym przypadku szefa Tauronu. - Myślę, że pan prezes [Tauronu - przyp. red.] ma świadomość, że on i kierowana przez niego spółka nie są jedynymi podmiotami w Polsce i na świecie, które dostrzegają i odczuwają niestabilną sytuację związaną z wojną w Ukrainie. Odczuwają ją przede wszystkim Polacy, którzy muszą mierzyć się z codziennymi wyzwaniami. Rolą państwa zatem, a pośrednio rolą spółek Skarbu Państwa, jest zapewnienie społecznej odpowiedzialności biznesu wobec obywateli. Rolą tych spółek na pewno nie jest wzmacnianie niepewności Polaków - przyznaje Radosław Fogiel.

Co na to Tauron? W odpowiedzi na wirtualne zarządzenie wicepremiera Sasina na stronie internetowej spółki pojawił się komunikat, z którego wynika, że spółka nie zamierza zmienić swojej decyzji. Zapewnia w nim, że pisma, które wysyła Tauron, nie oznaczają, że klienci będą mieli przerwy w dostawach gazu, oraz że "zmiana sprzedawcy odbędzie się bez zmiany warunków, automatycznie", a klient może wybrać też sprzedawcę samodzielnie. Jak czytamy dalej w oświadczeniu, "z automatu świadczenie usług przejmie tzw. sprzedawca rezerwowy lub z urzędu".

Ekspert dla WP: To jest skandal

Eksperci, którzy oceniali styl komunikacji między wicepremierem Sasinem a spółką Tauron, nie ukrywali swojego zażenowania sytuacją. Podobnie krytyczny stosunek wyraża rozmówca Wirtualnej Polski Janusz Steinhoff, który podkreśla, że minister aktywów państwowych nie ma prawa w ten sposób i w tej sprawie wywierać nacisku na prezesa spółki Skarbu Państwa.

- Skandaliczne zachowanie. To jest obyczaj rodem z PRL, gdzie co prawda nie było internetu, ale mentalność podobna - mówi Wirtualnej Polsce były minister gospodarki i były wicepremier w rządzie Jerzego Buzka.

Jak dodaje Janusz Steinhoff, dziś - podobnie jak w poprzednim systemie - mamy do czynienia z "ręcznym sterowaniem gospodarką bez oglądania się na prawo". - Minister aktywów państwowych w tej sprawie ignoruje, a wręcz łamie kodeks spółek handlowych, ignoruje kompetencje organów spółki, czyli Rady Nadzorczej i Zarządu. Nie ogląda się na zasady konkurencji na rynku. Co to w ogóle ma znaczyć?! Panu premierowi Sasinowi pomyliły się epoki. On powinien przestrzegać prawa - mówi były minister gospodarki.

Podkreśla też, że sposób komunikowania się ministra aktywów państwowych ze spółką Tauron woła o pomstę do nieba. - Jak prezes takiej spółki może dowiadywać się o stanowisku ministra z mediów społecznościowych? Przecież to jest złamanie wszelkich zasad, które powinny obowiązywać w instytucjach państwowych. To jest nie do pomyślenia - nie ukrywa Janusz Steinhoff.

Jak uważa nasz rozmówca, "nie interes państwa, nie procedury, nie prawo" liczy się dla rządzących, a interes partyjny i polityczny oraz "zysk w słupkach popularności".

Steinhoff w rozmowie z WP sugeruje, że wicepremier Jacek Sasin działa na szkodę interesów spółki Tauron.

Sasin pierwszym odpowiedzialnym za kryzys? "Bierze na barki coraz więcej decyzji"

Mimo niedawnego konfliktu wicepremiera Jacka Sasina z premierem Mateuszem Morawieckim, obaj politycy mogą być dziś pewni swoich funkcji - przyznają rozmówcy z PiS.

- Nie ma dziś mowy o zmianach dotyczących ani premiera, ani ministra aktywów państwowych - słyszymy od ważnego polityka formacji rządzącej.

Jednocześnie coraz częściej w kuluarach można usłyszeć, że to nie szef rządu będzie głównym odpowiedzialnym za to, co wydarzy się w związku z kryzysem energetycznym, ale… Jacek Sasin. - Im większe zaangażowanie i waga decyzji przez niego podejmowanych, tym naturalnie to on bierze coraz więcej na barki. A nie jest też tak, że Jacek jest nietykalny. Jest takim samym zderzakiem jak każdy w rządzie - mówi jeden z naszych rozmówców z obozu władzy.

Na razie jednak o wyciąganiu konsekwencji nikt nie mówi. Kierownictwo PiS z ocenami wstrzyma się przez co najmniej kolejny kwartał lub dwa.

- Nie będzie żadnego trzęsienia ziemi w rządzie. Ale wszyscy są w rządzie rozliczani ze swojej pracy i każdy musi mieć świadomość, że jeżeli będzie taka potrzeba, to może dostać inne zadania - podkreśla rzecznik PiS Radosław Fogiel.

Rzecznik rządu Piotr Müller w Polsat News stwierdził zaś, że "zawsze jest możliwa zmiana w rządzie". - Każdy minister musi być na nią gotowy, bo takie mówienie, że wszystko jest pewne i w tej chwili każdy minister może sobie spokojnie funkcjonować, bez żadnej presji, to nie jest dobra formuła - stwierdził minister.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
jacek sasintauronkryzys energetyczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (805)