Sankcje finansowe dla Polski? Nie ma o nich mowy we wniosku KE do TSUE
Członkowie partii rządzącej komentowali już informację, że Polska przez zmiany w sądownictwie zostanie finansowo ukarana. I choć to niewykluczone, okazuje się jednak, że KE o takie ewentualne sankcje TSUE nie prosiła.
"TSUE może wydać postanowienie o zakazie wykonywania przepisów powołujących Izbę Dyscyplinarną SN oraz ustanowieniu zabezpieczenia finansowego w wysokości 2 mln euro dziennie" - donosiła "Rzeczpospolita". Jednak, jak dowiedział się PAP, Komisja Europejska we wniosku do Trybunału Sprawiedliwości UE o ewentualne nałożenie sankcji finansowych na Polskę nie prosiła.
Jednocześnie KE zastrzegła "możliwość ich zastosowania w przypadku, gdyby Polska nie zastosowała się do środków tymczasowych, jeśliby zostały nałożone" - przekazało PAP źródło w KE.
Przypomnijmy, że po publikacji "Rzeczpospolitej" służby prasowe TSUE podkreśliły, że informacje dziennika nie pochodzą z TSUE. Zaznaczyły też, że nie będą komentowały informacji dotyczących wniosku KE o środki tymczasowe. Polska ma czas do 13 lutego, by formalnie ustosunkować się do skargi Komisji Europejskiej.
*Zobacz też: Borys Budka odpowiada Zbigniewowi Ziobrze: wyjątkowa hipokryzja *
"Rzeczpospolita" w swoim tekście powołując się na opinie ekspertów, zaznaczył, że możemy mieć do czynienia z tzw. przeciekiem kontrolowanym. Do Polski dotarły doniesienia o karach, "aby skłonić ją do dobrowolnego zachowania, które umożliwi uniknięcie decyzji o karze".
Co na to wszystko PiS? - Na jakiej podstawie to miałoby się zdarzyć, skoro sprawy związane z sądownictwem nie są objęte traktem europejskim? Straszenie tego rodzaju działaniami czy straszenie Polaków tym, że środki europejskie zostałyby w jakiś sposób zablokowane, to jest przykład typowej negatywnej kampanii - ocenił minister Michał Dworczyk.
Źródło: Interia
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl