Rządowy kryzys w Niemczech. Rozpadła się koalicja
Rządowy kryzys w Niemczech. Kanclerz Olaf Scholz odwołał ministra finansów Crhistiana Lidnera, lidera liberalnej FDP. Tym samym upada rządowa koalicja, w skład której wchodzą SPD, Zieloni oraz liberałowie.
Media poinformowały, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz odwołał ministra finansów Christiana Lindnera, lidera Wolnej Partii Demokratycznej. Partia ta wchodzi, razem z socjaldemokratami i Zielonymi, w skład rządowej koalicji.
Decyzja ta oznacza, że z rządu - poza Lindnerem - odejdą też inni politycy liberałów: minister edukacji Bettina Stark-Watzinger, minister transportu Volker Wissing oraz minister sprawiedliwości Marco Buschmann.
Jak podaje "Bild", FDP planowała opuścić wieczorne spotkanie koalicyjne, a następnego dnia rozwiązać umowę i odwołać swoich ministrów. Scholz jednak ich wyprzedził i sam zdymisjonował Lindnera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koalicja pokłóciła się o kwestie gospodarcze. Liberałowie domagali się m.in. zniesienia daniny solidarnościowej, zmiany kursu polityki klimatycznej oraz ograniczenia wydatków, czemu sprzeciwiały się SPD i Zieloni.
"Spiegel" podaje też, że Scholz zażądał od Lindnera zawieszenia tzw. hamulca długu - to reguła, według której dopuszczalny pułap deficytu budżetowego rządu federalnego to 0,35 proc. PKB. W 2020 roku został on zawieszony ze względu na konieczność zwiększenia wydatków na walkę z kryzysem covidowym. Ale znane z zamiłowania do zaciskania pasa Niemcy szybko wróciły do tego rozwiązania. Linder miał się na prośbę Scholza nie zgodzić.
Scholz atakuje Lindnera
Po godz. 21.30 oświadczenie wydał kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Za rozpad koalicji obwinił Lindnera.
- Zbyt często minister federalny Lindner blokował ustawy, które były istotne, zbyt często stosował taktykę polityczną małostkowej partii, zbyt często nadużył mojego zaufania - mówił.
- Czuję się zmuszony do podjęcia tego kroku, aby zapobiec szkodom dla kraju. Potrzebujemy skutecznego rządu, który będzie miał siłę podjąć niezbędne decyzje - podkreślił.
Dodał, że koalicja miała wielokrotnie problemy i zbyt często był zmuszany iść na kompromis. Tym razem jednak Lidner publicznie wezwał do prowadzenia "zasadniczo odmiennej polityki".
- Miliardowe obniżki podatków dla kilku najlepiej zarabiających i jednocześnie obniżki emerytur dla wszystkich emerytów. To nieprzyzwoite, to niesprawiedliwe - mówił Scholz.
Podkreślił, że 15 stycznia poprosi Bundestag o wotum zaufania. Jeśli rząd go nie uzyska, wówczas dojdzie do przedwczesnych wyborów, które prawdopodobnie odbędą się w marcu.
Scholz nie chciał przedwczesnych wyborów
Według medialnych doniesień, jeszcze przed dymisją Lindner zaproponował zorganizowanie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Scholz miał się jednak na to nie zgodzić.
W Bundestagu zasiada 733 deputowanych. Tzw. koalicja świateł drogowych ("czerwoni" socjaldemokraci, "żółci" liberałowie oraz Zieloni) miała 415 miejsc. Bez FDP gabinet Scholza będzie miał poparcie tylko 324 deputowanych. Będzie to więc rząd mniejszościowy.
Media zwracają uwagę, że przed rządem stoi poważne wyzwanie w postaci uchwalenia ustawy budżetowej. Bez większości będzie to jednak niemożliwe.
Czytaj więcej: