Zła wiadomość dla Berlina. "Trump pamięta"
Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA nie jest najlepszą wiadomością dla Berlina. Nowy-stary gospodarz Białego Domu pamięta, że Niemcy przez lata zaniedbywały wydatki na obronność, czerpią korzyści z eksportu samochodów do Stanów Zjednoczonych i rozwinęły swoją gospodarkę głównie za sprawą taniego gazu z Rosji.
06.11.2024 | aktual.: 06.11.2024 18:54
Donald Trump już w trakcie kampanii wyborczej wytykał niektóre decyzje Berlina w ostatnich latach. Chodzi przede wszystkim o wieloletnie zaniedbania na polu obronności, wymianę handlową między USA a Niemcami - skrajnie niekorzystną dla Waszyngtonu, jak i korzystanie z taniego rosyjskiego gazu.
Problemy Niemiec? "Trump pamięta"
- Co prawda, na wiecach kampanijnych (Trump) powstrzymywał się często przed bezpośrednim nazywaniem sojuszników, do których ma zastrzeżenia ze względu na uprawianą przez nich politykę, ale biorąc pod uwagę pamiętane z pierwszej kadencji Trumpa relacje z Berlinem, można z pewnością wskazać, że Niemcy należą do tych państw - powiedział PAP Bartłomiej Kot z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Rozmówca PAP zwrócił uwagę na to, że Trump zarzuca państwom Unii Europejskiej wykorzystywanie "dywidendy pokoju", co doprowadziło do tego, że większość z nich przez lata nie skupiała się na wydatkach na obronność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dla Trumpa problematyczne jest ograniczenie (dostępu do) rynku unijnego dla amerykańskiej branży spożywczej oraz fakt, że zdolności produkcyjne, w tym przede wszystkim w sektorze motoryzacyjnym, rozwijane są poza USA. W szczególności retoryka ta zyskiwała na znaczeniu wobec walki o stany takie jak Michigan czy Pensylwania, które jako swing states miały być rozstrzygające w wyścigu o prezydenturę - dodał dyrektor programowy Warsaw Security Forum.
Niemcy wraz z Japonią należą do największych eksporterów samochodów do USA i zyskują na obecnej sytuacji na rynku amerykańskim. Trump jest tego świadom i chce zmienić reguły gry, co nie jest dobrą wiadomością dla Berlina. Chociażby w kontekście Volkswagena, który przeżywa problemy finansowe. - Narzędziem tej zmiany mogłoby być wprowadzenie przez Trumpa ceł na produkty z UE, co w sposób wymierny dotknie przemysł niemiecki - podkreślił Kot.
Nowy-stary gospodarz Białego Domu oczekuje też, że kraje europejskie przyjmą bardziej spójne i bliższe Stanom Zjednoczonym stanowisko ws. polityki handlowej Chin. Niemcy były dotąd przeciwny tego typu rozwiązaniom.
Problemem w relacjach z Berlinem może być też polityka energetyczna i klimatyczna. Stany Zjednoczone czerpią profity z energetyki jądrowej, czego dobitnym przykładem może być budowa elektrowni atomowej w Polsce w oparciu o amerykańska technologię. Tymczasem Niemcy chcą stawiać coraz mocniej na energię odnawialną, rezygnując z atomu.
- Dodatkowo, Trump pamięta politykom niemieckim wykorzystywanie przez nich niskiej ceny rosyjskiego gazu jako motoru napędowego gospodarki. Pomimo zmian wywołanych wojną Rosji z Ukrainą, jest to nadal element obecny w myśleniu Republikanów o źródłach przewagi i konkurencyjności przemysłu niemieckiego - powiedział Kot.
Dla Trumpa niezbyt istotne są kwestie klimatyczne, czemu już wielokrotnie dawał wyraz. Jeśli jednak dostrzeże, że amerykańska gospodarka może na tym zarobić, odpowiednio zabezpieczy jej interesy. To także może tworzyć pewne napięcia w stosunkach z Niemcami.
Już za administracji Joe Bidena wprowadzono ustawę Inflation Reduction Act. Jej zadaniem jest pobudzenie "wytwarzania strategicznej technologii" w USA, takich jak produkcja samochodów elektrycznych, baterii, czy półprzewodników. Nowe regulacje przyczyniły się do przyspieszenia procesu budowy fabryk na amerykańskiej ziemi, a inwestycje w tego typu infrastrukturę wzrosły w 2023 roku o 13,2 proc.
- Pod kątem polityki bezpieczeństwa, Niemcom nie udało się dostatecznie przekonać dotychczas Republikanów co do wiarygodności swojej polityki Zeitenwende i jej trwałości - zauważył Kot.
Zeitewende ("punkt zwrotny w historii") to zmiana polityki Niemiec względem Rosji, ogłoszona przez Olafa Scholza 24 lutego 2022 roku w zawiązku z agresją na Ukrainę. Wtedy kanclerz mówił o tym, że doszło do "epokowego przesunięcia tektonicznego".
Zdaniem Kota, "wybór Trumpa jest wyzwaniem. Może być okazją do wytłumaczenia trudnej sytuacji geopolitycznej w jakiej się znalazł, a być może nawet w pewnej perspektywie czasowej ograniczenia odpowiedzialności za rozwój wydarzeń na wojnie w Ukrainie".
Czytaj także: