Rząd mgliście ws. reformy po decyzji PKW. "Zablokować złodziejstwo w przyszłości"

Wszystkie partie sejmowej większości deklarują chęć zmian w Kodeksie wyborczym tak, by - jak twierdzą - zapobiec wykorzystywaniu publicznych środków w stylu PiS. Problem w tym, że koalicja nie ma wspólnego stanowiska, nie pracuje nad wspólnym projektem i nie wie, kiedy nowelizacja mogłaby być gotowa. Nic nie wskazuje na to, by rząd szykował rewolucję w prawie wyborczym.

Premier mówi o konieczności przeglądu prawa wyborczego
Premier mówi o konieczności przeglądu prawa wyborczego
Źródło zdjęć: © KPRM
Patryk Michalski

30.08.2024 | aktual.: 03.09.2024 08:44

Po odrzuceniu powyborczego sprawozdania finansowego PiS przez PKW premier, minister sprawiedliwości i przedstawiciele sejmowej większości nie wykluczają zmian w Kodeksie wyborczym, które miałyby zapobiec wykorzystywaniu publicznych środków w kampanii wyborczej.

Z informacji Wirtualnej Polski wynika jednak, że przynajmniej na razie koalicja nie szykuje rewolucji w tym zakresie. Koalicjanci nie mają uzgodnionego wspólnego stanowiska w sprawie nowelizacji Kodeksu wyborczego, nie prowadzą wspólnych prac nad rządową propozycją i nie potrafią wskazać, kiedy mogłyby zostać wypracowane, a co dopiero wprowadzone w życie.

Donald Tusk w odpowiedzi na pytanie dziennikarza WP przyznał, że "trzeba przejrzeć prawo wyborcze" i zapowiedział poważną zmianę, która jednak nie odnosi się do rozliczenia kampanii wyborczej, a do tak zwanej normy przedstawicielskiej. PKW od lat wskazuje na konieczność zmian tego, ilu posłów jest wybieranych w poszczególnych okręgach wyborczych. Zwraca uwagę, że w niektórych liczba wybieranych powinna być większa, a w innych mniejsza.

Premier podkreśla jednak, że przyzwoitości nie da się zapisać w ustawie, chłodząc oczekiwania ws. szybkich i znaczących zmian. - Trzeba zrobić wszystko, żeby prawo wyborcze było możliwie obiektywne i egzekwowalne, ale na końcu, jak władza PiS-owska chciała kraść, to kradła. (…) Problem polega na tym, że PiS przekroczył wszystkie granice przyzwoitości. Tam, gdzie prawnie trudno zarysować idealną kreskę, co jest kampanijne, co jest służbowe, bo obiektywnie rzecz biorąc, to nie jest proste, tym ważniejsze jest zachowanie kryteriów zwykłej ludzkiej przyzwoitości stwierdził szef rządu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bodnar mówi o interpretacji obecnych przepisów

Premier uważa, że każda zmiana prawa wyborczego budzi emocje, dlatego podkreślił, że nie chce, by ewentualne propozycje budziły oskarżenia, że władza przygotowuje przepisy dla siebie. – Kodeks wyborczy, kiedy widać, że źle działa albo wymaga zmian, powinien być zmieniony. Ale źle się dzieje, jeżeli nowe przepisy w Kodeksie wyborczym czy generalnie prawa wyborczego są uchwalane przed jakimiś wyborami i są stosowane w tych najbliższych wyborach. Wiecie o co chodzi. Żeby nie było takiego wrażenia, że pracuje się nad prawem wyborczym, Kodeksem wyborczym po to, żeby zwiększyć swoje szanse – stwierdził.

Prawnicy podkreślą, że okres niedługo po wyborach, a więc początek kadencji, to najlepszy czas na zmiany w Kodeksie wyborczym. Według orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego na pół roku przed zarządzeniem wyborów nie należy wprowadzać żadnych istotnych zmian w prawie wyborczym. Po czwartkowej decyzji PKW minister sprawiedliwości Adam Bodnar zasugerował, że obecny kształt przepisów – wbrew wielu krytycznym głosom – pozwala na głębszą ocenę kampanii.

Wielu ekspertów, komentatorów mówiło, że Państwowa Komisja Wyborcza czegoś nie może zrobić, bo przepisy na to nie pozwalają, że pozwalają na formalną kontrolę, a nie materialną. Okazało się, że dało radę tak zinterpretować przepisy, żeby dokonać oceny materialnej i tego, co działo się w przedwyborczych miesiącach. To nie znaczy, że być może należałoby trochę te przepisy uwspółcześnić i zweryfikować – stwierdził.

"Uregulować prekampanię"

Szef resortu sprawiedliwości podtrzymał stanowisko, które prezentował jeszcze jako Rzecznik Praw Obywatelskich, że prawnego uregulowania wymaga okres krótko przed rozpoczęciem kampanii wyborczej nazywany przez polityków prekampanią. - Tu potrzebna jest głębsza refleksja, tu nie wykluczałbym zmian w odpowiedzi na postulaty społeczeństwa obywatelskiego, które pojawiają się od lat – powiedział Bodnar.

Zupełnie inne zdanie prezentuje PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego twierdzi, że PKW od lat sprawdzała wyłącznie wydatki zaraportowane w sprawozdaniu, na które zgodę wyrażał pełnomocnik wyborczy. Takie zdanie wywodzi z analizy Krajowego Biura Wyborczego opisanej przez oko.press, które sprowadza się do wniosku, że "działania podmiotów innych niż komitety wyborcze nie podlegają kontroli ani ocenie dokonywanej przez PKW, a ich analiza służyć może jedynie ustaleniu stanu faktycznego".

PKW dopomina się zmian

Sama treść uchwały PKW ws. odrzucenia sprawozdania PiS sugeruje na konieczność zmian w prawie. Czytamy w niej, że tylko część zgłoszonych nieprawidłowości została uznana właśnie ze względu na stan prawny. "Ograniczenie to wynika z treści przepisów kodeksu wyborczego, które dla uznania naruszenia zakazu wymagają, by świadczenie miało charakter udziału w agitacji wyborczej prowadzonej przez komitet wyborczy w czasie kampanii wyborczej i zostało przez komitet przyjęte" – podkreślono.

"Część działań analizowanych przez Państwową Komisję Wyborczą podjęta była przed rozpoczęciem kampanii wyborczej (ogłoszeniem postanowienia o zarządzeniu wyborów). Działania takie, zaliczane do tzw. prekampanii wyborczej, są niezgodne z przepisami Kodeksu wyborczego, lecz nie stanowią podstawy do stwierdzenia naruszenia prawa przez komitet wyborczy, który w tym czasie jeszcze nie istnieje" – zwraca uwagę w dalszej części komisja.

PKW odrzuciła jednak rozumowanie PiS i linię obrony. "Przyjęcie takiego rozumowania prowadziłoby do tego, że rażące naruszenia zasad finansowania kampanii wyborczej z punktu widzenia źródeł finansowania kampanii nie mogłyby zostać zakwestionowane i pozbawiałoby znaczenia przepisy Kodeksu wyborczego dotyczące limitów wydatków. Pozwalałoby bowiem komitetom wyborczym na nieograniczone finansowo prowadzenie kampanii wyborczej ze środków, które nigdy nie mogłyby zostać poddane kontroli przez Państwową Komisję Wyborczą" – odpowiada Komisja.

PKW zaznacza jednocześnie, że komitet wyborczy PiS nie może odcinać się od działań ważnych polityków rządu PiS czy partii, którzy jednocześnie byli kandydatami. "Partia polityczna, która utworzyła komitet wyborczy, a jednocześnie dysponuje większością parlamentarną i z tego tytułu tworzy rząd, nie może uchylać się od odpowiedzialności za działania funkcjonariuszy administracji państwowej, w tym za działania o charakterze agitacji wyborczej (m.in. finansowane ze środków budżetu państwa), które podejmowane są w celu osiągnięcia przez tę partię sukcesu w wyborach".

W nieoficjalnych rozmowach część przedstawicieli PKW przyznaje, że zmiany w Kodeksie wyborczym są potrzebne, by nie była konieczna interpretacja, tylko by przepisy były jak najbardziej precyzyjne. Brak gotowych rozwiązań zmian publicznie w mediach społecznościowych krytykował m.in. Patryk Wachowiec, analityk Forum Obywatelskiego Rozwoju. "Szkoda tylko, że wchodzimy w czwarty kwartał nowego rządu, a nie ma nawet zalążka pomysłu na zmianę przepisów i powstrzymanie wyborczego złodziejstwa w przyszłości" – napisał w portalu X.

Bez wskazania terminu

Własne propozycje zmian w rozmowie z WP przedstawia Mirosław Suchoń. Szef klubu Polska 2050 zastrzega, że to na razie wewnętrzna dyskusja, bo koalicja nie ma wspólnego stanowiska i dodaje, że potrzebna jest głębsza refleksja nad zmianami w prawie wyborczym.

– Oczywiście, że widzę przestrzeń do zmian w Kodeksie wyborczym m.in., by można było badać wszystko to, co działo się wokół kampanii wyborczej i całego procesu. Chodzi m.in. o dostęp do mediów publicznych czy badania poszczególnych resortów – podkreśla Suchoń.

- PKW głównie skupia się na badaniu tego, co zostało zapisane w sprawozdaniu, a nie całościowej analizie i z tego powodu dzielenie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, wykorzystywanie majątku Lasów Państwowych w ogóle nie zostało uwzględnione. Tak może dojść do absurdalnej sytuacji, że partia wydaje miliony służące kampanii, a PKW nie dopatrzy się żadnych nieprawidłowości. To groziło również w tym przypadku, zdecydowały tylko dokumenty dostarczone komisji przez inne instytucje. Na ten moment to jest wewnętrzna dyskusja. Trzeba głębszej refleksji nad całym prawem wyborczym – dodaje poseł.

O przygotowaniu projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego przekonany jest Mariusz Witczak, szef sejmowej podkomisji ds. nowelizacji prawa wyborczego. Nie ma jednak pewności w sprawie większości na sali plenarnej i dodaje, że to nowelizacji mogłoby dojść dopiero po zmianie w Pałacu Prezydenckim. Poseł KO w programie "Tłit" WP zaproponował m.in. powrót do modelu sędziowskiego wśród członków komisji oraz wzrost kompetencji Krajowego Biura Wyborczego. – Będziemy o tym rozmawiać, ale nie potrafię powiedzieć kiedy i na jakie zmiany to się przełoży – mówi nieoficjalnie WP jeden z ważnych ministrów.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (725)