PublicystykaRyszard Czarnecki zyska na decyzji PE. Dla twardego jądra PiS stał się męczennikiem

Ryszard Czarnecki zyska na decyzji PE. Dla twardego jądra PiS stał się męczennikiem

Ryszard Czarnecki przestał być wiceszefem PE. Będzie rozdzierał szaty i pomstował, ale w długiej perspektywie zyska na tej dymisji. W środę o godz. 12 stał się dla tzw. ludu pisowskiego męczennikiem - w imię walki o prawdę, o honor Polski nie złamał się, nawet za cenę stanowiska.

Ryszard Czarnecki zyska na decyzji PE. Dla twardego jądra PiS stał się męczennikiem
Źródło zdjęć: © PE | PE
Kamil Sikora

07.02.2018 13:20

Zaskoczenia nie było - europosłowie odwołali Ryszarda Czarneckiego z funkcji 14. wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Najbardziej Ryszardowi Czarneckiemu trzeba współczuć tego, że będzie musiał wyprowadzić się do mniejszego biura i nie będzie miał gdzie pomieścić setek kibicowskich szalików, które kolekcjonuje.

Bo w polskiej polityce, a przecież ta jest najważniejsza dla większości europosłów (nie tylko PiS)
zyska. Bo od teraz Ryszard Czarnecki ma papiery na męczeństwo. Na każdym kroku PiS i wspierające je media będą podkreślały, że ich poseł to ofiara cenzury i łamania wolności słowa. Że jest chodzącym przykładem podwójnych standardów unijnej elity, bo przecież Guy Verhofstadt nie odpowiedział za nazwanie Marszu Niepodległości demonstracją neonazistów.

I dla elektoratu PiS nie będzie istotne, że Czarnecki mówiąc o szmalcownikach rozpropagował to pojęcie równie skutecznie, jak ustawa o IPN "polskie obozy śmierci". Ani że jego słowa były po prostu chamskie, zbyt mocne jak na ewentualne przewinienie Róży Thun. "Gazeta Polska", w której regularnie publikuje polityk, od początku postawiła sprawę jasno: walka o honor Polski.

Czarnecki świadomie dał się odwołać, bo wystarczyłoby żeby przeprosił i przestał upierać się przy obraźliwym określeniu. Zresztą sam to przyznaje w komentarzu, jakiego udzielił Wirtualnej Polsce tuż po głosowaniu. Jestem wierny własnym wartościom, które podzielane są przez większość Polaków - mówił. - Namawiano mnie oficjalnie i nieoficjalnie, aby przeprosił za swoje słowa, a wtedy sprawy nie będzie - nie zostanę odwołany. Uważałem, że nie będę się korzył ani kajał, ponieważ nie będę zaprzeczał poglądom, w które głęboko wierzę - deklarował.

W taki sposób odczyta to elektorat PiS, szczególnie ten twardy, a przede wszystkim Jarosław Kaczyński. Teraz Ryszard Czarnecki może liczyć na jego wdzięczność. A przecież to dla każdego polityka PiS jest najważniejsze.

Źródło artykułu:WP Opinie
Zobacz także
Komentarze (0)