Rozpoczynają się manewry Zapad 2017. Budzą obawy NATO i żarty białoruskiej opozycji
Rosyjsko-białoruskie manewry Zapad rozpoczynają się w czwartek i potrwają do 20 września. Według oficjalnych informacji udział w nich weźmie 12,7 tys. żołnierzy, z czego nieco ponad 10 tys. będzie ćwiczyć na Białorusi. Manewry zapad wywołują obawy wśród państw NATO i żarty wśród białoruskiej opozycji.
Nieoficjalnie rosyjskich żołnierzy na Białorusi ma być znacznie więcej, niż podają to władze. Na początku września niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen stwierdziła, że przy polskiej granicy może ćwiczyć nawet 100 tys. żołnierzy.
Przed rosyjsko-białoruskimi manewrami szef NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że Sojusz został poinformowany o manewrach Zapad 2017. Dodał też, że NATO zawsze stara się trzymać otwarte kanały komunikacji z Rosją. - Będziemy przyglądać się bardzo uważnie przebiegowi tych ćwiczeń - zapowiedział Jens Stoltenberg.
W środę w radiowej Jedynce wiceszef MON również podzielił się obawami na temat manewrów Zapad. – Odbywają się co cztery lata i rzeczywiście wszystkie poprzednie edycje były bardzo nietransparentne. Podobnie jest również w tym roku. Oficjalnie będzie to niecałe 13 tys. żołnierzy Federacji Rosyjskiej i sił zbrojnych Białorusi. Ale już w tej chwili wiemy o tym, że będą zaangażowane w to przedsięwzięcie siły o wiele wyższe – powiedział Michał Dworczyk.
Wiceszef MON zaznaczył, że jedną z "bardzo poważnych obaw" jest to, że te siły mogą pozostać na Białorusi po zakończeniu manewrów. Obawia się tego również Ukraina, która wzmocniłaochronę swojej granicy z Białorusią. Już wcześniej prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył, że jego kraj traktuje manewry jako zagrożenie.
Manewry Zapad 2017 - czy Polska ma się czego obawiać?
W czwartek szef BBN Paweł Soloch powiedział w Radiu ZET, że w związku z manewrami wysyłane są niejednoznaczne sygnały, przez co można je dowolnie interpretować. Zdaniem Pawła Solocha Rosjanie w ten sposób pokazują Zachodowi, że potrafią się nie tylko bronić, ale też atakować.
Paweł Soloch zwrócił uwagę, że manewry Zapad 2017 to nie tylko ćwiczenia wojskowe, ale też sprawdzania gotowości całego aparatu państwowego na wypadek ewentualnego konfliktu zbrojnego.
Polscy obserwatorzy na Zapad 2017
Oficjalna liczba żołnierzy, która ma wziąć udział w manewrach, wynika z prawa międzynarodowego regulującego kwestię ćwiczeń wojskowych. Jeśli żołnierzy byłoby więcej to w manewrach musieliby uczestniczyć zagraniczni obserwatorzy.
Władze Białorusi, jak to określiły, w geście dobrej woli zaprosiły obserwatorów wojskowych z NATO i z sąsiednich państw, ponieważ nie zamierzają mieć żadnych tajemnic. Z Polski na Zapad 2017 pojedzie dwóch obserwatorów.
Białoruskie władze zapewniły też, że będą przejrzyście informować o manewrach. Stworzono oficjalną stronę internetową manewrów
((exercise.mil.by). Będą na niej zamieszczane aktualne informacje, komunikaty resortu obrony, zdjęcia i wideo.
Państwowa agencja informacyjna BiełTA podała, że informacji związanych z manewrami będzie też można szukać na portalu białoruskiego ministerstwa obrony (mil.by), a także na stronie internetowej telewizji wojskowej voentv.mil.by.
Na potrzeby ćwiczeń stworzono fikcyjne państwo
Pod koniec sierpnia opublikowano oficjalny scenariusz manewrów Zapad 2017. Zgodnie ze scenariuszem na Białoruś napada Wejsznoria, która jest jednym z trzech państw agresorów, chcących doprowadzić do destabilizacji sytuacji na Białorusi i skłócenie jej z Rosją.
Manewry będą miały dwa etapy. Pierwsza faza to izolacja obszarów zajętych przez wrogie siły, organizowanie obrony przeciwlotniczej do ochrony ważnych obiektów państwowych. W fazie drugiej wojska będą realizować zadania bojowe związane z wyparciem przeciwnika.
Wejsznoria mieści się na północno-zachodnim terytorium rzeczywistej Białorusi. To region najgęściej zamieszkany przez mniejszość polską. Komentatorzy zauważyli też, że fikcyjne państwo stworzono na terytorium, gdzie w 1994 r. ówczesny oponent Aleksandra Łukaszenki w wyborach Zianon Pazniak zdobył największe poparcie.
Fikcyjny kraj szybko stał się hitem internetu na miarę San Escobar. Białoruscy opozycjoniści uznali Wejsznorię za swoje "państwo", któremu stworzono własną flagę, paszport, walutę i resort dyplomacji. Powstała też strona internetowa, za pomocą której można ubiegać się o paszport tego fikcyjnego.