Rosyjski ambasador w Polsce i kremlowski propagandysta chórem cytują Stalina
Siergiej Andriejew, ambasador Rosji w Polsce, udzielił wywiadu kremlowskiemu propagandyście Władimirowi Sołowjowi. Dziennikarz próbował uzyskać od dyplomaty negatywne informacje na temat Polski. W pewnym momencie rozmowy panowie przypomnieli cytat ze Stalina na temat "przynależności Warszawy do Imperium Rosyjskiego".
Podczas rozmowy z Andriejewem Sołowiow poruszał różne tematy. Między innymi wypytywał o wydalenie rosyjskich dyplomatów z Polski, a także zachowanie polskich policjantów pilnujących rosyjskiej ambasady w Warszawie.
W pewnym momencie kremlowski propagandysta pokazał fragment wywiadu z gen. Waldemarem Skrzypczakiem dla jednej z polskich redakcji. Wojskowy przypomniał w nim, że Kaliningrad, czyli niegdyś Królewiec, znajduje się do 1945 roku pod rosyjską okupacją i nigdy do niej nie należał.
- Można mu przypomnieć frazę towarzysza Stalina. Gdy zadano mu pytanie: "po co Wam Lwów, przecież nigdy nie był częścią Imperium Rosyjskiego". Towarzysz Stalin odpowiedział: "a Warszawa była" - stwierdził Sołowjow.
Ostatni człon - "a Warszawa była" - powtórzył z nim razem z uśmiechem sam ambasador Adriejew. To nie pierwszy raz, kiedy polityk wzbudza poważne kontrowersje swoimi słowami.
Warszawa była częścią Polski - miastem królewskim, stolicą i siedzibą monarchów do samych rozbiorów.
Haniebne kłamstwa ambasadora Rosji. Gorąco podczas briefingu pod MSZ
23 marca ambasador Siergiej Andriejew został wezwany do MSZ. Po wyjściu z resortu, dyplomata odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy. Nie obyło się bez oczywistych kłamstw na temat wojny w Ukrainie. Andriejew powtarzał propagandowe tezy powielane m.in. przez ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa.
Dopytywany o katastrofę humanitarną, jaka panuje obecnie w Mariupolu, ambasador stwierdził, że w mieście tym "fanatyczni naziści bronią się chowając za placami cywilów". - Robimy wszystko co możliwe, żeby oszczędzać życie cywilów, ale z powodu działań nazistów, oczywiście są ofiary cywilne - oświadczył.
Według niego wszelkie doniesienia o zbrodniach armii rosyjskiej na ludności cywilnej w Ukrainie to "dezinformacja" i "same fejki". Pytany o dzieci, które zginęły od początku inwazji Andriejew odpowiedział zaś pytaniem o to "ile dzieci zabito w Donbasie przez osiem lat". Nie umiał jednak sprecyzować, ile konkretnie dzieci rzekomo zginęło z rąk Ukraińców.