Rosną obawy w USA. FBI ostrzega przed atakiem
Inwazja Hamasu na Izrael wywołała reakcję tamtejszego rządu, co z kolei ma wpływ na bezpieczeństwo na całym świecie. Stany Zjednoczone obawiają się, że zwolennicy palestyńskiej organizacji terrorystycznej spróbują dokonać zamachu na amerykańskiej ziemi. Ostrzega przed tym FBI.
7 października Hamas rozpoczął atak na Izrael, który kosztował życie co najmniej 1200 osób, a ponad 100 trafiła do niewoli. Rząd Benjamina Netanjahu odpowiedział natychmiast - dokonując nalotów na Strefę Gazy, mordując palestyńskich terrorystów i planując inwazję na miasto położone przy granicy z Izraelem.
Rośnie zagrożenie w USA. Winny Hamas
Konflikt palestyńsko-izraelski może mieć wpływ na bezpieczeństwo na całym świecie. Wydarzenia z ostatnich dni sprawiły, że amerykańskie Federalne Biuro Śledcze (FBI) odnotowało gwałtowny wzrost zagrożeń.
Chris Wray, dyrektor FBI, wydał instrukcję, zgodnie z którą podległa mu organizacja "ma zachować czujność". Wszystko po to, aby powstrzymać ewentualnych samotnych zamachowców inspirowanych przez palestyńską organizację terrorystyczną Hamas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tunele śmierci" w Strefie Gazy. Hamas pokazał podziemną kryjówkę
Wcześniej szef FBI przyznał, że Hamas lub inne grupy terrorystyczne "mogą wykorzystać konflikt, by nakłaniać swoich zwolenników do przeprowadzenia ataków na naszej ziemi", dlatego jego biuro nie lekceważy jakiegokolwiek sygnału w tej sprawie.
Stany Zjednoczone od lat są jednym z głównych sojuszników Izraela. Jednoznacznie o atakach Hamasu wypowiedział się w ostatnich dniach również prezydent Joe Biden. - Hamas używa palestyńskich cywilów jak "żywych tarcz" aby uchronić się przed izraelskim odwetem - powiedział w sobotę amerykański przywódca.
Biden ostatni atak Hamasu na Izrael nazwał "najkrwawszym dniem dla Żydów od czasu Holokaustu". - Niewinne palestyńskie rodziny i przytłaczająca większość (mieszkańców Gazy) nie mają nic wspólnego z Hamasem. Są wykorzystywani jako żywe tarcze - stwierdził gospodarz Białego Domu.
Amerykanie po ostatnich wydarzeniach postanowili też wzmocnić swoją obecność we wschodnich rejonach Morza Śródziemnego. Skierowali tam drugi lotniskowiec USS Dwight Eisenhower, aby powstrzymać Iran i Hezbollah przed atakiem na Izrael. Już wcześniej na międzynarodowych wodach w pobliżu izraelskiego wybrzeża znalazł się lotniskowiec USS Gerald Ford.
Czytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski