Rosja zaskakuje decyzją. W tle most Krymski
Rosja zakazała przepływu statków załadowanych poza terytorium Federacji Rosyjskiej przez Cieśninę Kerczeńską na Morze Azowskie - informuje reżimowa agencja TASS. Specjaliści niemal natychmiast powiązali tę kwestię z październikowym atakiem na most Krymski. Ich zdaniem Moskwa tym krokiem pokazuje, że boi się kolejnego podobnego wydarzenia.
Decyzja Rosji o zakazaniu przepływu statków załadowanych poza terytorium Federacji Rosyjskiej została ogłoszona w sobotę. Według reżimowej agencji TASS, miała oświadczenie w tej sprawie miało zostać przekazane Dyrekcji ds. Morskich w Ministerstwie Transportu i Infrastruktury Turcji.
Oznacza to, że Rosjanie niemal zamykają ruch statków przez Cieśninę Kerczeńską, która jest jedyną drogą morską na Morze Azowskie. Moskwa oczywiście nie wyjaśnia powodów takiej decyzji.
Jak jednak wskazują ukraińskie media, które powołują się na głosy specjalistów, trudno tej decyzji nie łączyć z październikowym wybuchem i znaczącym uszkodzeniem mostu Krymskiego. To właśnie nad Cieśniną Kerczeńską rozpościera się ta kluczowa dla Rosjan infrastruktura. Zdaniem Ukraińców, Kreml może obawiać się kolejnego ataku na most, który łączy kraj z okupowanym Krymem.
Nie pierwsza taka decyzja Rosji
Moskwa swoją sobotnią decyzją po raz kolejny w ostatnim czasie ograniczyła przepływ statków w basenie Morza Czarnego.
Na większą skalę doszło do tego po ataku na port w Sewastopolu. Rosja zawiesiła wówczas swój udział w umowie zawartej latem w sprawie bezpiecznego eksportu zboża ukraińskiego przez Morze Czarne w ramach tzw. inicjatywy zbożowej.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Mi-8 i Mi-24 w akcji. Rosjanie nie wiedzieli, co się dzieje
Źródło: TASS, Kanał24, PAP, WP Wiadomości
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski