Rosjanie użyli śmiercionośnych mini-strzałek w Buczy
W Buczy znajdywane są śmiercionośne mini-strzałki, które miały za zadanie ranić i zabijać. Pociski te, zwane fléchette, są rzadko używane we współczesnych konfliktach - donosi "Washington Post", którego reporterzy natknęli się na ich ślady w podkijowskiej miejscowości.
18.04.2022 | aktual.: 18.04.2022 21:26
Mające trzy centymetry długości pociski wyglądają jak małe strzałki. Mają długą historię wojenną, sięgającą przynajmniej I wojny światowej. Używane były także przez USA w Wietnamie. O ich popularności decydowała prosta w produkcji konstrukcja. Teraz jednak są one rzadko spotykane.
Wypełnione nimi pociski artyleryjskie wybuchają na pewnej wysokości, rozsypując zabójczy dla piechoty wroga ładunek na obszarze porównywalnym do nawet trzech boisk piłkarskich. Reporterzy amerykańskiej gazety znaleźli ich ślady na podwórku jednego z domostw w Buczy. 54-letnia Swietłana Chmut, opowiada, że pojawiły się one na jej posesji podczas jednej z nocy, kiedy trwał silny obustronny ostrzał.
Zobacz także
Neil Gibson, ekspert ds. amunicji z brytyjskiej grupy Fenix Insights stwierdził, że znaleziona broń pochodzi prawdopodobnie z 122-milimetrowego pocisku artyleryjskiego 3Sh1, który jest jednym z kilku rosyjskich pocisków przenoszących takie uzbrojenie. Jak stwierdził, "dotychczas nie widział zastosowania tego typu broni w Ukrainie".
Niebezpieczeństwo dla cywilów
"Washington Post" zapytał także armię ukraińską o ewentualne stosowanie przez nich takiego uzbrojenia. Major Wołodymyr Fito, rzecznik ukraińskiego dowództwa wojsk lądowych, powiedział jednak, że ukraińskie wojsko nie używa tego typu pocisków.
Fléchette nie są wprawdzie zakazane przez konwencje, jednak ich zastosowanie może zagrażać cywilom znajdującym się akurat w ostrzeliwanym obszarze. "Uzbrojenie to nigdy nie powinno być używane w zabudowanych obszarach cywilnych" - uważa Amnesty International.
Wkraczający do Buczy Ukraińcy ujawnili skalę rosyjskich zbrodni popełnionych na miejscowej ludności. Armia Putina dopuściła się tam ludobójstwa cywilów. Zdjęcia z miasta obiegły i zszokowały cały świat. Teraz na jaw wychodzi również inna działalność wojsk okupanta.
Zobacz też: Rosyjskie zbrodnie wojenne. "Nie można mówić o przebaczeniu"