Rosjanie budują zimową twierdzę. Nowy etap wojny. Już nie liczy się amunicja i liczba karabinów
Kto w najbliższych tygodniach zdobędzie więcej wsi i miasteczek na linii frontu, ten w lepszych warunkach przeczeka zimę i może wygrać wiosną. Dlatego na froncie w Ukrainie toczą się zacięte bitwy o miasta i osady mogące stać się zimowymi kwaterami żołnierzy - oceniają wojskowi eksperci.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Wojska rosyjskie toczą intensywne bitwy, broniąc Swatowa i Kremennej. Z kolei Bachmut, Soledar, Avdiejewkę i Ugledar próbują atakować frontalnie - komentuje na Twitterze bloger Ian Matwiejew. Jego zdaniem pojedynczo żadne z tych miast nie wydaje się teraz ważne. Jednak jeśli ukraińscy żołnierze spędzą w tych osadach zimę, będą w korzystniejszej sytuacji wiosną. Dlatego rosyjskie jednostki również chcą tam zdobyć pozycje.
"Sami oceńcie sytuację w ukraińskich okopach pod Bachmutem. Wkrótce będą musieli spędzić tam zimę. Kto zdobędzie więcej miast i miasteczek na linii frontu, wygra" - pisze Matwiejew, pokazując nagranie z ubłoconym żołnierzem ukraińskich sił zbrojnych, który pełni służbę przy karabinie maszynowym. Otacza go iście księżycowy krajobraz: szkielety drzew, rozorane ostrzałem artylerii błotniste okopy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Według płk. rez. Piotra Lewandowskiego, weterana misji w Iraku i Afganistanie oraz analityka wojny w Ukrainie, zbliża się nowy etap działań wojennych. - Wojna okopowa, w której logistyka bytowania żołnierza - zapewnienie mu śpiwora, karimaty, ogrzewaczy chemicznych, ciepłego posiłku - staje się ważniejsze niż liczba luf artylerii i zapas pocisków. Zdolność do przetrwania zimy na pozycjach staje się kluczowa dla morale armii, a od tego w dużym stopniu zależy wynik dalszych walk - tłumaczy ekspert.
- Miejscowości, o które toczą się walki na wschodzie, to miasta-trupy i wsie przemielone już przez artylerię obu stron. Moim zdaniem łatwiej jest przetrwać w dobrze zbudowanej ziemiance niż ogrzać podziurawiony dom. Zimą nastanie wojna okopowa niczym na froncie zachodnim w I wojnie światowej. Nie sądziłem, że coś takiego zobaczymy współcześnie, to wstrząsające obrazy - komentuje wojskowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atakowali uszkodzonym T-64. "Walka na noże" przy użyciu ciężkiego sprzętu
Powstaje zimowa twierdza Rosjan? Gorąco wokół Chersonia
Rozmówca Wirtualnej Polski zwraca uwagę, że inaczej sytuacja przedstawia się na froncie południowym. Pod miastem Chersoń, w którym ocalały domy, Rosjanie od pewnego czasu budują linię umocnień. Relacje w mediach społecznościowych pokazywały, jak zwożą tam betonowe schronienia dla żołnierzy.
W czwartek pojawiły się jednak relacje Ukraińców świadczące o tym, iż Rosjanie opuścili część posterunków na prawym brzegu Dniepru. Ponadto z budynku okupacyjnych władz miejskich w Chersoniu zdjęto flagę Rosji - oznajmiła w czwartek agencja Ukrinform, powołując się na mera miasteczka Oleszki Jewhena Ryszczuka. Kilka godzin później szefowa wspólnego centrum prasowego Sił Bezpieczeństwa i Obrony "Południe" Natalia Humenyuk ostrzegła, że "mogą to być pewne sztuczki i manewry wojskowe w celu stworzenia dla nas odpowiednio skonstruowanej obrony".
Według niej w Chersoniu pozostają regularne rosyjskie jednostki przebrane za cywilów. - Chcą stworzyć obraz, że siły zbrojne wchodzą do wsi i miast i zaczynają strzelać do cywilów. Taki obraz ma trafić do rosyjskich kanałów publicznych i propagandowych. Ale jesteśmy gotowi na te prowokacje - powiedziała. Humenyuk ostrzegła, że zdjęcie rosyjskiej flagi z budynku lokalnej administracji ma celu "zwabienie Sił Zbrojnych Ukrainy do centrum".
- Chersoń i okolice mogą stać się zimową twierdzą Rosjan. Tu siły rosyjskie będą w lepszej sytuacji, bo możliwość wysłania żołnierza z okopu do komfortowego domu, gdzie może się umyć, najeść, pobyć w cieple, ma kluczowe znaczenie. Żołnierz wypoczęty walczy lepiej - mówi dalej płk. rez. Piotr Lewandowski.
Podkreśla, że nie dziwi się prowadzonej przez Rosjan "przymusowej ewakuacji ludności z okupowanych terenów obwodu chersońskiego" (o akcji informuje ukraiński Sztab Generalny). - Rosjanie robią to, aby opróżnić domy, mieć swobodę działań, pozbyć się osób, które mogłyby informować ukraińską armię o ich pozycjach - ocenia.
Według płk. Lewandowskiego trudno ocenić, w jakim stopniu groźne okażą się betonowe fortyfikacje. - Z samych zdjęć trudno ocenić jakość ich konstrukcji, wiele zależy od posadowienia takiego schronu w terenie. W rosyjskich źródłach widziałem schrony, których załogę zwykły pocisk z RPG zamieni w kaszankę. Pokazywano też schrony wkopane głęboko w ziemię, umocnione workami z piaskiem, zamaskowane. I te będą trudne do zniszczenia - ocenia.
Co dalej na froncie w Ukrainie?
Komentatorzy wojskowi w Polsce uważają, że w tym roku nie dojdzie do znaczącego przełomu w wyzwalaniu okupowanych przez Rosję terenów. - Wysiłek ukraińskiej armii jest rozproszony na froncie o długości dwóch tysięcy kilometrów. To powoduje, że strona ukraińska nie może zebrać większych sił na jednym kierunku i tam atakować. To źle, bo Rosjanie nie będą już słabli - komentował niedawno w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
Podobnie uważa płk. Lewandowski. - Jeśli ukraińscy dowódcy rozpoznają gdzieś słabość rosyjskich oddziałów, to mogą zaatakować, tak jak widzieliśmy we wrześniu pod Charkowem - zastrzega.
Tymczasem według źródeł rosyjskich dowódcy skierowali na front jedną czwartą zmobilizowanych od września mężczyzn (około 70 tys. żołnierzy). Pozostali szkolą się w obozach znajdujących się w obwodach graniczących z Ukrainą.
- Rosyjskie siły to teraz zlepek wielu formacji: zawodowego wojska, które przeżyło 9 miesięcy walk, zmobilizowanych rezerwistów, oddziałów ochotniczych BARS, wielotysięcznej prywatnej armii Grupy Wagnera, oddziałów Rosgwardii podległych rosyjskiemu ministerstwu spraw wewnętrznych. To oznacza problem z utrzymaniem dyscypliny i morale. Po rosyjskich dowódcach można się spodziewać szaleńczych posunięć. Nawet tego, że pchną podkomendnych do ataku, gdyby to wojsko zaczęło się nudzić i stwarzać problemy - podsumowuje Lewandowski.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski