"To prowokacja!". Rosjanie wcale nie uciekają z Chersonia
Na Telegramie pojawiają się informacje o tym, że Rosyjscy żołnierze opuścili swoje dotychczasowe posterunki w miejscowościach w pobliżu Chersonia na południu Ukrainy, a z budynku okupacyjnych władz miejskich w Chersoniu zdjęto flagę Rosji. Przestała też nadawać propagandowa telewizja, a w mieście słychać wybuchy. - To prowokacja - ostrzega strona ukraińska.
W Chersoniu "zauważalnie zmniejszyła się liczba" rosyjskich żołnierzy. Przerwana została transmisja prorosyjskiej telewizji, a z budynku lokalnej administracji zniknęła rosyjska flaga. Początkowo media informowały, że Rosjanie wycofują się z Chersonia, jednak po kilkudziesięciu godzinach sytuację w mieście oficjalnie skomentowała przedstawicielka dowództwa.
- Pomimo faktu, że nieprzyjaciel deklaruje opuszczenie Chersonia i całkowitą ewakuację, monitorujemy sytuację i zdajemy sobie sprawę, że mogą to być pewne sztuczki i manewry wojskowe w celu stworzenia dla nas odpowiednio skonstruowanej obrony - powiedziała szefowa wspólnego centrum prasowego Sił Bezpieczeństwa i Obrony "Południe" Natalia Humenyuk.
Rosjanie przebierają się za cywilów
Według niej w Chersoniu pozostają regularne rosyjskie jednostki przebrane za cywilów. Nadal osiedlają się nie tylko w ośrodku regionalnym, ale także w innych osiedlach w domach osób, które wyjechały. Rosjanie robią to, by stworzyć wrażenie, że siły zbrojne rzekomo strzelają do ludności cywilnej.
- Chcą też stworzyć obraz, że siły zbrojne wchodzą do wsi i miast i zaczynają strzelać do cywilów. Taki obraz ma trafić do rosyjskich kanałów publicznych i propagandowych. Ale jesteśmy gotowi na te prowokacje - powiedziała rzeczniczka. Ostrzegła, że zdjęcie rosyjskiej flagi z budynku lokalnej administracji ma celu "zwabienie Sił Zbrojnych Ukrainy do centrum".
Pozorowana ucieczka Rosjan z Chersonia
Rosjanie blokują również wieże komunikacyjne, aby transmitować swój przekaz do miejscowej ludności. - Ponadto okupanci całkowicie zablokowali ruch przez rzekę Dniepr. Może to wskazywać, że starają się korzystać z przepraw wyłącznie do własnych celów. Trwają działania wojenne. Utrzymujemy kontrolę. W szczególności nie można skorzystać z przeprawy przez most Antonowski z powodu znacznych uszkodzeń - dodała.
Humenyuk poinformował, że Rosjanie przygotowują się do obrony części Chersonia: próbują minować podejścia, wysadzają łodzie, przeprawy, doposażają okopy.
Jak donosi UNIAN, rosyjskie media rozpowszechniają informacje, że rosyjskie wojska "najwyraźniej wycofują się z prawego brzegu na lewy".
Według informacji Sztabu Generalnego rosyjska administracja okupacyjna została przeniesiona z Chersoniu do Skadowska. Serhii Chlan, doradca szefa chersońskiej obwodowej administracji wojskowej, uważa, że rosyjscy najeźdźcy rozumieją, że nie będą w stanie utrzymać linii frontu na prawym brzegu obwodu chersońskiego pod naciskiem Sił Zbrojnych Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie zastawili pułapki. Ukraińcy pod Chersoniem wpadli na genialny pomysł
Chersoń, większość obwodu chersońskiego i południowa część sąsiedniego obwodu zaporoskiego znajdują się pod rosyjską okupacją od początku marca. Pod koniec września na tych obszarach, a także na zajętych przez wroga terenach regionów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy, odbyły się nielegalne referenda sankcjonujące przyłączenie podbitych ziem do Rosji. Decyzja Kremla nie została uznana przez większość państw świata, w tym wszystkie kraje członkowskie UE i NATO.
W północnej części Chersońszczyzny trwa ukraińska kontrofensywa. W ostatnich tygodniach rosyjskie władze okupacyjne zarządziły ewakuację cywilów z Chersonia.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Czytaj też:
Źródło: PAP / TASS / RIA Novosti / UNIAN / Espresso.tv / Kanał24
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski