Rosja werbuje obcokrajowców. Upatrzyła sobie jeden kraj
Wobec kolejnych porażek militarnych w Ukrainie, Rosja rozpaczliwie próbuje zwiększyć liczebność swoich wojsk biorących udział w inwazji. Władze Mołdawii poinformowały właśnie, że Kreml chce werbować do swoich szeregów mieszkańców separatystycznego Naddniestrza na wschodzie kraju.
Praktyki Rosjan potwierdzają również informacje brytyjskiego wywiadu. Do MSZ w Kiszyniowie został wezwany już w tej sprawie ambasador Rosji - o czym poinformował mołdawski szef dyplomacji Nicu Popescu.
Minister oświadczył, że tego rodzaju działania "nie promują pokoju, są bardzo niebezpieczne i należy je powstrzymać." Zwłaszcza biorąc pod uwagę spory wokół tej części Mołdawii.
Naddniestrze jednostronnie oderwało się od Mołdawii na początku lat 90., deklarując przynależność do ZSRR. Aktualnie obszar ten na arenie międzynarodowej uznawany jest za część Republiki Mołdawii. Dotychczas niepodległość Naddniestrza uznały jedynie Abchazja i Osetia Południowa (separatystyczne republiki, formalnie część Gruzji).
Zobacz też: pomysł Ukrainy na nowy sojusz. Komorowski wskazał inne możliwości
Szacuje się, że w regionie tym stacjonuje ok. 1500 rosyjskich żołnierzy. Mołdawia twierdzi, że od czasu inwazji na Ukrainę nie zaobserwowała żadnych znaczących zmian w liczebności wojsk.
Władze Naddniestrza zaprzeczyły, że Rosja prowadzi na tym terytorium jakiekolwiek działania zagrażające Ukrainie.
Wojna w Ukrainie. Rosja szuka chętnych
To nie pierwsze doniesienia świadczące o tym, że do walki przeciwko Ukrainie Rosja próbuje zaangażować wojskowych i bojowników z innych krajów. Wcześniej ukraiński wywiad informował o próbach werbunku najemników prowadzonych w Białorusi, Czeczeni, a nawet na Bliskim Wschodzie.
Przeczytaj też:
Źródło: "Rzeczpospolita"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski