Putin odpowiada na wizytę Macrona i Scholza. "Zmiana strategii"
Tuż po czwartkowej wizycie przywódców Niemiec, Francji, Włoch i Rumunii w Kijowie, Rosja grozi zakręceniem kurka z gazem. Moskwa wstrzymała dostawy do Francji, ograniczyła o 40 proc. do Niemiec i o 50 proc. do Włoch. Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślają, że to szantaż, który może przerodzić się w poważny europejski kryzys. Dodają, że Europa nie może się przestraszyć, bo celem Kremla jest próba zmiany nastrojów obywateli krajów Unii Europejskiej.
18.06.2022 | aktual.: 18.06.2022 10:01
Kiedy Olaf Scholz, Emmanuel Macron, Mario Draghi i Klaus Iohanni odwiedzali Kijów, Rosja kolejny raz zaczęła szantażować Europę zakręceniem kurka z gazem. Ambasador Moskwy przy Unii Europejskiej Władimir Czyżow powiedział państwowej agencji Ria Nowosti, że dostawy gazu przez Nord Stream mogą zostać całkowicie wstrzymane. Oficjalnym powodem mają być problemy techniczne związane z naprawą turbiny Siemens w Kanadzie. W związku z sankcjami nałożonymi na rosyjski przemysł energetyczny po napaści na Ukrainę, rząd Kanady nie zgadza się na ponowne przekazanie turbiny do Rosji.
- Groźby Moskwy mogą mieć związek ze zmianą strategii propagandowej. Ten szantaż Moskwy może być skierowany nie tylko do polityków, ale i zwykłych ludzi. Kreml chce zmienić nastawienie niektórych obywateli krajów Unii Europejskiej do Ukrainy, pokazując, że nie będą w stanie ogrzać swoich mieszkań. To dowód na to, że wizyta przywódców Niemiec, Francji, Włoch i Rumunii wywołała obawy na Kremlu – mówi w rozmowie z WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii.
- To nie musi być tylko machanie szabelką, scenariusz europejskiego kryzysu gazowego trzeba brać pod uwagę - dodaje Jakub Wiech z portalu energetyka24.com.
Zobacz także
Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że "problemy techniczne" to tylko pretekst. Komisja Europejska podkreśla, że bezpieczeństwo energetyczne Europy nie jest zagrożone. W Wirtualnej Polsce analizujemy: na ile groźby Moskwy są realne, jaki cel chce osiągnąć Rosja, co dla krajów Unii Europejskiej oznaczałoby spełnienie zapowiedzi i w jakiej sytuacji znalazłaby się Polska.
"Nieprzewidywalność Rosji"
Ekspert portalu energetyka24 Jakub Wiech zwraca uwagę, że działania Rosji z ostatnich tygodni pokazały, że działania Moskwy trudno przewidzieć. Świadczy o tym jednostronne zerwanie kontraktów gazowych i wstrzymanie dostaw m.in. do Polski, Holandii, Bułgarii czy Finlandii. - To wskazuje, że po stronie Rosji jest determinacja do podejmowania dramatycznych kroków. Stąd wniosek, że zapowiedzi ambasadora Rosji przy Unii Europejskiej nie muszą być wyłącznie wymachiwaniem szabelką i straszeniem na czas wizyty europejskich przywódców w Ukrainie - mówi.
- Gdyby Nord Stream rzeczywiście przestał działać, Europa centralna i zachodnia znalazłyby się w fatalnej sytuacji. Chwilę później kryzys rozlałby się na pozostałe kraje. Dla Unii Europejskiej Nord Stream I jest najważniejszym gazociągiem tłoczącym gaz z Rosji na Zachód. Wyłączenie spowodowałoby ogromny kryzys gazowy. Zwłaszcza że np. w Niemczech wciąż trwa proces zapełniania magazynów, by przygotować się na sezon grzewczy – dodaje Wiech.
Analityk podkreśla, że Polska odczułaby pośrednie skutki związane ze wstrzymaniem przesyłu gazu. Nie ma jednak wątpliwości, że wpłynęłoby to negatywnie na naszą gospodarkę. - Jesteśmy systemem naczyń połączonych, więc problemy w Niemczech przyszłyby również do nas. Gdyby Rosja zdecydowała się na taki krok, zagrałaby va banque. Myślę, że taki szantaż mógłby doprowadzić do tego, że Niemcy i Austria, czyli kraje, które korzystają z tego gazociągu, mogłyby przyczynić się do tego, by na agendzie europejskiej pojawił się temat sankcji na dostawy gazu z Rosji – wyjaśnia.
Wiech zwraca uwagę, że kraje Unii Europejskiej podejmują działania, by zwiększyć odporność na rosyjski szantaż. - Niemcy inwestują w moce odbiorcze w terminalach LNG, szukają kontraktów na dostawy gazu poza Rosją, Włosi i Hiszpanie negocjują z krajami Afryki Północnej, ale nie jest to poziom, który pozwoliłby na całkowite zastąpienie rosyjskiego gazu. Europejczycy powinni oswoić się z myślą, że najbliższa zima może być kryzysowa, trzeba liczyć się ze scenariuszem ograniczenia dostaw i problemami przemysłowymi. Może się okazać, że w ciągu najbliższej zimy gaz w Europie będzie na kartki, mówiąc obrazowo - mówi.
Specjaliści zwracają uwagę, że sytuacja Polski na tle innych krajów wygląda stosunkowo dobrze, bo mamy niemal pełne magazyny i perspektywę gazu z Baltic Pipe. Po tym jak francuski operator sieci ogłosił, że Francja nie otrzymuje już rosyjskiego gazu, a włoski gigant energetyczny Eni poinformował, że Gazprom obcina dostawy gazu o 50 proc., Komisja Europejska uspokaja. Bruksela podkreśla, że decyzja Moskwy nie wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej.
"Rosyjska propaganda zmienia strategię"
Dyplomata Jerzy Marek Nowakowski uważa, że Rosjanie próbują używać gazu jako kolejnego narzędzia, by podzielić Europę. - To jest oczywista odpowiedź na wizytę czterech przywódców w Kijowie, która nie spodobała się Moskwie. Mam wrażenie, że Rosjanie przeszli na inny poziom oddziaływania propagandowego, jako że wykorzystali już prawie wszystkie dźwignie nacisku politycznego. Teraz próbują przekonać część obywateli Unii Europejskiej wysokimi rachunkami, brakiem gazu. Propaganda chciałaby pokazać, że współpraca z Rosją się opłaca - mówi.
- Uważam, że to próba oddziaływania przede wszystkim na ludzi, a nie tylko polityków. Ma to działać na umownego Schmidta, który w efekcie ma pomyśleć: "dobrze, że wspieramy Ukrainę, ale ja mam zimno w domu, mam do zapłacenia rachunek, na który mnie nie stać". Według eksperta Rosji nie podoba się symbol europejskiej jednomyślności wobec wsparcia Ukrainy. - Zamiast skłaniania do kapitulacji czy podpisania niekorzystnego pokoju, bo chyba na to Rosjanie liczyli, ta wyprawa czterech przywódców skończyła się jasną deklaracją, że warunki pokoju określi sama Ukraina. Francja zadeklarowała też dostawę systemów Caesar - podkreśla.
Ambasador zwraca również uwagę, że całkowite wstrzymanie przesyłu gazu byłoby bolesne dla samej Rosji. – Nie chodzi wyłącznie o gigantyczne straty finansowe, ale również potężny kłopot technologiczny. Nie da się przecież tak po prostu wstrzymać wydobycia gazu. To może oznaczać, że Rosjanie musieliby wypuszczać go w powietrze. Widocznie jednak rosyjscy politycy obliczyli, że Europa się przestraszy. Teraz kluczowa będzie reakcja krajów Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że jak najszybciej będą chciały się uniezależnić od Rosji - dodaje.
W piątek dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik ujawnił stanowisko Ministerstwa Finansów, które jest korzystne dla rosyjskiego giganta gazowego - spółki Sibur. Urzędnicy, którzy mają stosować tę interpretację, nie dowierzają, bo według nich to instrukcja w sprawie tego, jak omijać sankcje. Według zaleceń wystarczy, że oligarchowie objęci unijnymi sankcjami zrzekli się stanowisk w organach spółki i już – zdaniem resortu finansów – nie ma powodów, by utrudniać im robienie biznesu w Polsce.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski