Rosja protestuje. Julia Nawalna aresztowana. "Nie wiemy, gdzie jest"
Od niedzielnego poranka w wielu rosyjskich miastach odbywają się protesty przeciwko aresztowaniu Aleksieja Nawalnego. Do jednego z pochodów w Moskwie dołączyła jego żona - Julia Nawalna. Bardzo szybko została aresztowana.
Artykuł aktualizowany.
Niedzielne protesty rozpoczęły się na dalekim wschodzie Rosji. Pierwsi protestujący demonstrowali na ulicach Władywostoku, Jakucka oraz Irkucka. Tam - ze wstępnych raportów - aresztowano około 100 osób. Jednak największe manifestacje odbywaj się w stolicy kraju.
Na ulice Moskwy wyszły tysiące osób, wśród nich także żona uwięzionego opozycjonisty - Julia Nawalna. Została jednak szybko dostrzeżona przez funkcjonariuszy i aresztowana. Jak podaje portal OWD-Info (grupa monitorująca aresztowania) policja do tej pory zatrzymała ponad 3 tysiące osób w 75 miastach Rosji. Na nagraniach udostępnionych w sieci widać tłum ludzi eskortowanych do policyjnych busów i autobusów.
"Nie wiemy, gdzie znajduje się bezprawnie zatrzymana (czyli faktycznie uprowadzona) Julia Nawalna. Została odwieziona w nieznanym kierunku bez choćby wzmianki o ustawie o policji" - napisał na Twitterze pracownik założonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją Wiaczesław Gimadi.
Protesty po zatrzymaniu Nawalnego. Rosyjskie służby w akcji
Moskiewska policja sparaliżowała centrum rosyjskiej stolicy, ponieważ protesty poparcia dla uwięzionego lidera opozycji Aleksieja Nawalnego trwają drugi weekend z rzędu. Oddziały policji i straży narodowej zamknęły centralne stacje metra w Moskwie i zablokowały ulice w centrum miasta.
Wściekły tłum w stolicy kraju skanduje hasła "Władimir Putin jest złodziejem". Tuż po zatrzymaniu Nawalnej protestujący skierowali się w stronę aresztu, gdzie przybywa Aleksiej Nawalny. Policja w kilku miejscach zablokowała ulice tak, by utrudnić protestującym pochód w stronę placówki penitencjarnej. Władze Moskwy poinformowały o zamknięciu stacji metra Sokolniki, znajdującej się najbliżej aresztu Matrosskaja Tiszyna.
Niedaleko stacji metra Twierskaja w Moskwie doszło do próby samospalenia. Mężczyzna oblał się benzyną i podpalił.
Protestom przygląda się cały świat. "Stany Zjednoczone potępiają uporczywe stosowanie przez Rosję brutalnej taktyki wobec pokojowych demonstrantów i dziennikarzy drugi tydzień z rzędu. Ponawiamy nasze wezwanie do Rosji do uwolnienia zatrzymanych za korzystanie z praw człowieka, w tym Aleksieja Nawalnego" - zaapelował szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken.
Przypomnijmy, że Aleksiej Nawalny głośno krytykuje reżim Władimira Putina. Po powrocie z Niemiec (gdzie był leczony po próbie otrucia nowiczokiem), został aresztowany na 30 dni. W najbliższy wtorek sąd ma zadecydować, czy wyrok 3,5 roku więzienia, który opozycjonista otrzymał w 2014 roku, może zostać zamieniony na karę więzienia. Z kolei 5 lutego Nawalny będzie sądzony pod zarzutem zniesławienia weterana II wojny światowej.
Według informacji na godzinę 17:30 (polskiego czasu) podczas niedzielnych protestów w obronie Nawalnego zatrzymano już 4027 osób. Te liczby wciąż rosną.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter