"300 żołnierzy". Dywersanci weszli do Rosji, pojmali jeńców
Akcja dywersantów w rosyjskich obwodzie kurskim. Moskwa przekonuje, że granicę przekroczyło 300 ukraińskich żołnierzy. Okoliczne miejscowości zostały zbombardowane i zaatakowane dronami. "Rosja nie kontroluje granicy" - skomentował szef Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji RBNiO Andrij Kowałenko.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Nad ranem rosyjscy blogerzy poinformowali o walkach, jakie miały mieć miejsce w obwodzie kurskim. Początkowo mówiono o 100 ukraińskich dywersantach. Na pobliskie miejscowości, w tym miasto Sudża, spadły rakiety, doszło też do ataku dronami.
Władze obwodu kurskiego oraz FSB przekonywały, że atak został odparty, jednak MON przyznało, że walki trwają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podał rosyjski resort, w ataku bierze udział 300 Ukraińców, którzy dysponują 11 czołgami i 20 pojazdami opancerzonymi. Zaatakowali oni rosyjskie pozycje w rejonie wsi Nikołajewo-Daryjno i wsi Olesznja.
Walki toczyły się też w rejonie miejscowości Swierdlikowo i Niżnyj Klin.
Wojsko rosyjskie odpowiada. W wyniku ataków mieli zniszczyć 16 pojazdów Ukraińców: sześć czołgów, dwa bojowe wozy piechoty, cztery transportery opancerzone, trzy wozy opancerzone Kozak i wóz zaporowy saperów.
"Rezerwy rosyjskiej grupy żołnierzy na kierunku kurskim przesunęły się w rejon starcia" - przekazał departament.
W sieci pojawiają się nagrania z przelotów rosyjskich samolotów, takich jak Su-25, czy wybuchów.
Odnotowano straty
Jak przekazał pełniący obowiązki gubernatora obwodu kurskiego Aleksiej Smirnow, w wyniku ostrzału miasta Sudża zginęła jedna mieszkanka, a kilka osób zostało rannych, w tym troje dzieci. Niedaleko wsi Niechajewka podczas ataku ukraińskiego helikoptera zginął kierowca minibusa .
Prorosyjscy blogerzy informowali w ciągu dnia, że w wyniku walk zginęło ok. 20 ukraińskich żołnierzy, a ok. 50 zostało rannych.
W nocy 6 sierpnia nad regionem zestrzelono 26 dronów typu samolotowego, część gruzu spadła w centrum Kurska. W ciągu dnia o godzinie 17.30 ponad pięć razy ogłaszano w regionie zagrożenie rakietowe, w niektórych przypadkach oddzielnie dla obwodów korenewskiego i sudzańskiego.
W ręce Ukraińców miało także wpaść kilku jeńców. W sieci pojawiły się zdjęcia rosyjskich wojskowych.
Kto zaatakował?
Strona ukraińska nie skomentowała oficjalnie tej operacji. Szef Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji RBNiO Andrij Kowałenko napisał na Telegramie tylko, że "rosyjscy oficerowie kłamią, że sytuacja w obwodzie kurskim jest pod kontrolą". "Rosja nie kontroluje granicy" - podkreślił.
Media przypominają, że do podobnej operacji doszło w marcu, gdy żołnierze rosyjscy, walczący w armii ukraińskiej, przekroczyli granicę obwodów biełgorodzkiego i kurskiego. Rosyjski Korpus Ochotniczy wzywał wówczas mieszkańców do ewakuacji.
Były pracownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i ekspert wojskowy Iwan Stupak w rozmowie z Radiem NV przekazał, że według jego informacji w obecnej operacji w obwodzie kurskim nie biorą udziału rosyjskie legiony ochotnicze, tylko właśnie ukraińskie wojsko.
Czytaj więcej: