"Boli". Łukaszenka przyznaje, że ma problem

Alaksandr Łukaszenka po raz pierwszy przyznał, że ma problemy zdrowotne. Z powodu doskwierającego bólu nogi planuje mniej chodzić, a więcej jeździć. Ale, jak podkreślił, "nie zamierza jeszcze umierać".

Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka
Źródło zdjęć: © Getty Images | Contributor#8523328
Paulina Ciesielska

Co rusz media obiegają pogłoski o złym stanie zdrowia białoruskiego dyktatora. Ostatnio szerokim echem odbiło się zdjęcie Alaksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem. Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka podał, że według ich źródeł dyktator choruje na cukrzycę i zasugerował, że może wkrótce umrzeć. "Czy demokratyczny świat będzie gotowy poprzeć Białorusinów w tym decydującym dniu?" - pyta Łatuszka.

"Jeszcze nie umieram"

2 sierpnia Łukaszenka odwiedził rejon mozyrski, aby zobaczyć, jak wyglądają prace nad usuwaniem skutków huraganu, który w lipcu przeszedł nad południowo-wschodnią częścią Białorusi. Jak informuje Gazeta By, podczas wizyty dyktator odniósł się do krążących od dawna pogłosek na temat swojego zdrowia i oficjalnie po raz pierwszy przyznał, że ma problemy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- No cóż, czasem utykam, boli mnie noga. Nie mogą naprawić mojego stawu - powiedział Łukaszenka. Dodał przy tym, że "nie jest to takie straszne", bo "tam, gdzie nie może się przedostać, zawiozą go". Jednocześnie dyktator, który niebawem kończy 70 lat, przekonywał, że "jeszcze nie umiera".

"Wbrew twierdzeniom Łukaszenki, oczywiste są także inne problemy zdrowotne: polityk często nie potrafi ukryć drżenia głowy" - pisze serwis. Wskazuje przy tym, że inspekcja obwodów dotkniętych huraganem odbyła się dopiero 2 dni po przyjeździe Łukaszenki, a i to z pokładu helikoptera - przynajmniej według relacji białoruskiego nadawcy, bo zdaniem Gazety By Łukaszenki w ogóle mogło nie być na pokładzie.

Czytaj także:

Źródło: Gazeta By, WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski