Rosja czeka na masakrę Strefy Gazy. "Nie przepuszczą okazji"
Rosja "trzyma kciuki" za to, aby ofensywa lądowa w Strefie Gazy była jak najbardziej krwawa. I niewiele brakuje, by tak było w kwestii ofiar cywilnych. Zaczną się porównania, że na tle izraelskiego konfliktu Rosjanie wcale nie są tacy źli - uważa płk rez. Piotr Lewandowski, ekspert ds. wojskowości, weteran z Iraku i Afganistanu.
24.10.2023 09:47
"Izraelskie bombardowania nie przynoszą żadnego skutku militarnego. Uzbrojeni ludzie w Palestynie przebywają w schronach, za to cywile umierają w budynkach mieszkalnych. Przerabialiśmy to w Syrii, kiedy w Damaszku bojownicy siedzieli w podziemnych tunelach i wychodzili tylko wtedy, gdy było to konieczne" - w ten sposób rosyjski polityk i zarazem były generał Andriej Gurulew podsumowuje działania armii Izraela w Gazie.
Rosjanin twierdzi, że ofensywa lądowa w Strefie Gazy skończy się tysiącami ofiar. Będzie równie krwawa jak bitwa o ukraińskie miasto Bachmut. "Przypomnijcie sobie, jakie były tam straty. Coś podobnego czeka Izraelczyków" - dodał.
Generał Gurulew to częsty gość programów rosyjskiej telewizji państwowej, która od początku ukazuje Izrael jako stronę prowadzącą "eksterminację ludności palestyńskiej". Rosjanie podkreślają udział w izraelskiej wojnie swojego "starego wroga", czyli Stanów Zjednoczonych. Według komentatorów rosyjskiego serwisu Izwiestia, zabijanie palestyńskich cywili ma się odbywać przy akceptacji i wsparciu mocarstwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według płk. rez. Piotra Lewandowskiego rosyjscy propagandyści pragną, aby zapowiadana przez Izrael ofensywa lądowa w Strefie Gazy była jak najbardziej krwawa i obfita w ofiary cywilne. - Rosjanie potrzebują tylko jednego, aby liczby ofiar konfliktów w Ukrainie oraz w Strefie Gazy zbliżyły się do siebie. Wówczas zaczną się porównania, które będą wybielać Rosję z odpowiedzialności za zbrodnie w Ukrainie - komentuje w rozmowie z WP.
"Rosjanie nie przepuszczą okazji"
- Rosjanie już jest największym wygranym konfliktu na Bliskim Wschodzie. Korzystają na tym, że wojna w Ukrainie zeszła na dalszy plan, a zaangażowanie USA i udzielane wsparcie zostało podzielone na dwa konflikty - dodaje Lewandowski
Przypomnijmy dane: według raportów ONZ bilans ofiar cywilnych wojny w Ukrainie to 9,7 tys. zabitych i 17,7 tys. rannych. Prokurator generalny Ukrainy Jurij Belousow informował media, że zabitych jest więcej - 9,7 tys. Z kolei według danych Ministerstwa Zdrowia władz Strefy Gazy od 7 października wskutek ostrzału i nalotów przeprowadzanych przez siły izraelskie zginęło 4,6 tys. osób, a ponad 14 tys. zostało rannych. 18 października serwis Izwiestia napisał, iż "izraelska machina wojenna zabiła ponad 1300 dzieci".
- Rosjanie nie przepuszczą okazji, aby spróbować się wybielić. Liczne ofiary cywilne konfliktu na Bliskim Wschodzie to stały element narracji, pokazywanej w programach telewizyjnych - komentuje dr hab. Krzysztof Żęgota z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
Zauważa, że na tle doniesień z Bliskiego Wschodu giną takie informacje jak ostatni rosyjski ostrzał Charkowa. Gdy w sobotę wieczorem pociski uderzyły m.in. w rozdzielnię poczty, zginęło sześć osób, a 14 zostało rannych.
- Rosjanie będą też pokazywać, jak brutalny jest Izrael, aby pielęgnować swoje więzi z sojusznikami w krajach arabskich. Właściwie to chodzi o najważniejszego sojusznika, jakim jest Iran. W interesie Rosji jest, aby finansowana przez Iran organizacja Hezbollah włączyła się do walki z Izraelem. Są już starcia pomiędzy siłami Hezbollahu z Libanie a armią izraelską - podkreśla Żęgota.
Inwazja na Strefę Gazy. Wojsko czeka, by dać szansę przeżycia zakładnikom
Siły Obronne Izraela (IDF) kontynuują przygotowania do inwazji lądowej na Strefę Gazy i główne miasto Gaza. "W ciągu ostatniej doby uderzyliśmy w 320 celów związanych z grupami terrorystycznymi Hamas i Islamski Dżihad. Poprzez zrzucanie ulotek ponowiono wezwania do opuszczenia miasta. Szacuje się, że uciekło już 700 tys. osób. Jednak setki tysięcy cywilów pozostały, nalegał na to Hamas" - podaje IDF w podsumowaniach swoich działań w poniedziałek.
Również w poniedziałek Hamas odpowiedział odpaleniem "gradu rakiet" w kierunku izraelskiego nadmorskiego miasta Aszkelon i kilku przygranicznych gmin.
Przy granicy Strefy Gazy na rozkaz ataku czeka około 300 tys. żołnierzy, czołgi i inne pojazdy opancerzone. Jedynie małe oddziały dokonują wypadów do Strefy Gazy, atakując wykryte tam stanowiska broni przeciwpancernej oraz moździerzy.
Rzecznik IDF kontradmirał Daniel Hagari potwierdził, iż wojsko powiadomiło rodziny 222 zakładników, że ich bliscy są przetrzymywani w enklawie terrorystów. Podkreślił, że liczba ta obejmuje sporo obcokrajowców i że ich identyfikacja zajęła dwa tygodnie.
Według amerykańskich mediów inwazja jest opóźniana, aby dać więcej czasu na próby uwolnienia zakładników. Nieoficjalne doniesienia wskazują, iż toczą się rozmowy w sprawie powrotu 50 osób posiadających podwójne obywatelstwo. W poniedziałek wiczorem Hamas uwolnił dwie zakładniczki: Nurit Cooper i Yocheved Lifshitz. Według opinii lekarzy wydaje się, że dobrze zniosły pobyt w niewoli. W oficjalnym komunikacie wyrażono podziękowania dla Egiptu "za pomoc" i Czerwonemu Krzyżowi "za jego ważną rolę w ratowaniu życia".
W piątek wieczorem Hamas uwolnił dwie amerykanki Judith Raanan i jej córkę Natalie. Kontradmirał Hagari wymijająco odpowiadał na pytania mediów, czy powodem opóźnienia inwazji jest los zakładników. - Podejmujemy wszelkie wysiłki, aby uwolnić zakładników i sprowadzić ich do domu - odparł.
Zdaniem płk. rez. Piotr Lewandowskiego, gdy rozpocznie się inwazja wojsk izraelskich, szanse na odbicie tak wielu zakładników będą już znikome. - Wydaje się, że teraz jedynym sposobem na ich uratowanie jest wymiana za Palestyńczyków przetrzymywanych w więzieniach. Wywiad może znać kilka kryjówek, ale odbicie 200 osób jest nierealne - ocenia w rozmowie z WP Lewandowski.
- Izraelczycy wyraźnie przedłużają etap przygotowań, a w tym czasie premier Izraela spotkał się przywódcą USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i zapowiadane jest spotkanie z prezydentem Francji. Chodzi tu o zbudowanie polityki bezpieczeństwa w regionie, aby zwiększyć gotowość na wszelkie potencjalne zagrożenia np. ataki grup z Iranu, które mogą pojawić się, gdy rozpocznie się inwazja - podsumowuje wojskowy ekspert.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski