PolitykaRomaszewska: Łukaszenka używa imigrantów jak broni [WYWIAD]

Romaszewska: Łukaszenka używa imigrantów jak broni [WYWIAD]

Straż Graniczna wzmocniła w ostatnich dniach działania na granicy z Białorusią. Według różnych źródeł imigranci samolotami dostają się do Mińska, a stamtąd są przewożeni przez białoruskie służby na granicę z Litwą i Polską
Straż Graniczna wzmocniła w ostatnich dniach działania na granicy z Białorusią. Według różnych źródeł imigranci samolotami dostają się do Mińska, a stamtąd są przewożeni przez białoruskie służby na granicę z Litwą i Polską
Źródło zdjęć: © FORUM | RM
Marcin Makowski
20.08.2021 07:06

- Jak zaczyna się podróż z Iraku na Białoruś? W mediach społecznościowych po arabsku "biznesmeni" proponują lot do Mińska, a później transport na granicę z Litwą albo Polską. Dalej ma być łatwo. Tym procederem steruje Łukaszenka. To element wojny hybrydowej z Zachodem - mówi WP Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa telewizji Biełsat.

​​Marcin Makowski: Jest pani w tej chwili na Litwie, gdzie sytuacja na granicy z Białorusią pogarsza się z dnia na dzień. Tysiące imigrantów przedostały się już na terytorium naszego sąsiada. Jakie nastroje panują w Wilnie?

Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor telewizji Biełsat: Na Litwie, choćby ze względu na wielkość kraju, ten problem jest znacznie poważniejszy niż w Polsce. Poza tym Litwa - w przeciwieństwie do nas, gdzie spora część granicy jest naturalna i stanowią ją rzeki - nie ma się jak "bronić". W lasach oraz polach Wileńszczyzny dosyć łatwo się schować. Do tej pory na teren Litwy przedostało się wedle szacunków ponad 4 tys. osób.

W jaki sposób te osoby dostają się do Europy? Mówimy przecież głównie o Iraku, oddalonym o ponad cztery tysiące kilometrów od Białorusi. 

Dobrze, że użył pan słowa "imigranci", bo w tym przypadku właściwie nie mamy do czynienia z uchodźcami. Jeśli chodzi o logistykę, to zorganizowany proces rozpoczynający się w mediach społecznościowych, głównie na Telegramie. Działa tam sporo grup, które po arabsku zachęcają do przylatywania na Białoruś i organizują pobyt na miejscu. Wszystko odbywa się bardzo bezpośrednio: "Chcesz lecieć do Europy? Zapłać tyle i tyle, w zamian gwarantujemy samolot do Mińska, tam masz nocleg w hotelu, a z Mińska już niedaleko do Unii". Te ogłoszenia sformułowane są tak, jakby chodziło o wycieczkę. Służby specjalne Polski i Litwy już dawno powinny zająć się rozpracowaniem konkretnych firm, które zajmują się taką działalnością. 

Czy te nitki prowadzą do Alaksandra Łukaszenki?

Nie bezpośrednio. Proceder prowadzi się przez "zwykłych" biznesmenów, tylko skądś ci biznesmeni mają na Białorusi takie możliwości? Bez wsparcia państwa białoruskiego nie mogliby działać. Mówimy o noclegach, busach, biletach, dowozie do granicy.

To brzmi jak "turystyka migracyjna".

Celne określenie. Niestety tak się wizję życia w "lepszym świecie" tym ludziom sprzedaje. Tymczasem rzeczywistość jest dramatyczne. Upakowane rodziny z dziećmi wiezie się w las, i wypuszcza przed siebie. Widziałam, jak białoruskie służby pod bronią przepychają ich na stronę litewską. Krzyczeli: "Tam idźcie! Gdzie się pchacie!", nie pozwalając im wracać.

Kupując w Iraku bilet do Mińska, nikt nie obawia się, że to może być oszustwo?

Teraz wiadomości się rozeszły i być może część osób nie da się złapać w tę pułapkę, ale na początku trudno było się nie skusić. Obiecywano prostą drogę do Wilna, a później do Niemiec. Nikt nie wspominał o działaniu służb granicznych, nie przestrzegano przed możliwością zatrzymania. Skąd ktoś w Bagdadzie ma wiedzieć, jak wygląda przejście z Białorusi do Polski? Na ile jest strzeżone, a na ile symboliczne? Ludność z przygranicznych białoruskich wsi opowiadała nam, że widziała samochody, młodych mężczyzn oraz całe rodziny, które najwyraźniej szykowały się do przejścia.

Skoro za tą fala migracyjną stoi Białoruś, jaki jest cel Łukaszenki? Chodzi o destabilizację regionu? A może, jak uważa część ekspertów, mamy do czynienia z elementem wojny hybrydowej? 

Tak, to wszystko przypomina jeden z elementów wojny hybrydowej. Wyraźnie widać, że rosyjskie i białoruskie służby mają świadomość systemowej słabości Europy, gdy na jej granicach stają duże ilości imigrantów i uchodźców. Pamiętamy przecież, do jakich niepokojów dochodziło w 2015 roku. Nie jest przypadkiem, że obecna fala została uruchomiona bezpośrednio po sankcjach międzynarodowych nałożonych na Białoruś. Łukaszenko chciał się po prostu zemścić. Przepraszam za porównanie, ale to wszystko przypomina mi obronę Głogowa, gdy wojska niemieckiego cesarza przywiązywały dzieci do maszyn oblężniczych. Używały ludzi jako żywych tarcz oraz broni psychologicznej. Dzisiaj również wykorzystuje się nieświadomość tych nieszczęsnych ludzi, którzy chcą poprawić swoje życie. Używa się ich do uderzenia na kraje Zachodu.

Jak reagować w podobnych sytuacjach? Z jednej strony mamy logikę empatii wobec zapłakanego i zmarzniętego dziecka przy granicy, z drugiej to samo dziecko jest elementem szerszej, geopolitycznej presji. 

To niesłychanie trudna sprawa. Nie sposób nie współczuć ludzkim dramatom i głodnym dzieciom, ale nie można się równocześnie godzić na sytuację, w której obce państwo wysyła nam pod granice kogo chce i za pomocą imigrantów poddaje szantażowi. Myślę, że najlepiej działać u źródła, blokować i zatrzymywać loty z Iraku. Choć teraz patrząc na sytuację w Afganistanie będzie jeszcze trudniej... Równocześnie nie powinniśmy być bierni w arabskich mediach społecznościowych. Nie wiem czy ktoś zajmuje się odkłamywaniem rosyjsko-białoruskiej propagandy? Trzeba by ludziom pokazać, że są oszukiwani i traktowani przedmiotowo, że nic ich tutaj dobrego bez dokumentów nie czeka. To jest wielopoziomowa perfidia.

W jakim sensie?

Bo Alaksandr Łukaszenka okłamuje imigrantów z Bliskiego Wschodu, a później wykorzystuje ich dramaty do swojej propagandy. Pokazuje, jak Zachód nie radzi sobie na granicy, jak służby Litwy czy Polski są brutalne. Jak zawsze w wojnie hybrydowej, jej kluczowym elementem jest wojna informacyjna. 

Mówi pani o rozgrywce politycznej i dezinformacji. Ale czy możemy coś dla tych ludzi zrobić indywidualnie? Czy pani zdaniem - jak zrobili to posłowie Joński i Szczerba - należy iść pod granice i zaoferować tym ludziom jedzenie oraz śpiwory? A może to po prostu naiwność?

Nie wiem, co dokładnie można zrobić tu i teraz ani co będzie, ale jestem załamana poziomem naszej idiotycznej debaty publicznej w kwestii migrantów. Postuluje się jakieś kroki, apeluje o otwarcie granic, ale nie pyta przy tym: "co dalej?". Ile tych osób mamy przyjąć - 30, 300, 3000, 30 000? Gdzie mamy ich ulokować? Dlaczego? Bo Putin i Łukaszenka sobie tego życzą? Aż trudno mi pojąć ten sposób myślenia. Jedni używają tych biednych imigrantów do szachowania Unii, drudzy do własnych rozgrywek politycznych w kraju, lejąc krokodyle łzy. Problemem jest nie brak dobrej woli i współczucia, co wysłanie sygnału, że jeśli ktoś nielegalnie pojawi się na polskiej granicy i będzie wystarczająco długo czekał, w końcu się przedostanie. A to oznacza ulegnięcie szantażowi.

Nie obawia się pani, że patrząc choćby po ostatnich komunikatach części polityków Zjednoczonej Prawicy, większy problem możemy mieć z używaniem imigrantów w doraźnej walce o mobilizację własnego elektoratu? Straszenie nimi, generowanie nastrojów ksenofobicznych?

Bardziej obawiam się takich nastrojów, gdyby niekontrolowana liczba tych osób znalazła się u nas w kraju. Oczywiście to są ludzie, którzy nie przylecieli na drugi koniec świata dla rozrywki. Nie wolno ich dehumanizować, trzeba próbować zrozumieć ich desperację i pragnienie lepszego życia. To nie zmienia faktu, że w Polsce też są ludzie, nasi obywatele, którzy mają prawo do bezpieczeństwa i to wobec nich rząd ma zobowiązania. Dlatego popieram straż graniczną w jej trudnej pracy, bo ona broni granicy Unii, nie tylko naszego kraju. Realizuje swoje obowiązki i zobowiązania traktatowe. Musimy dzisiaj przede wszystkim zachować trzeźwość myślenia i bronić się przed ekstremistycznymi próbami rozhuśtania społecznych emocji - w jedną albo w drugą stronę. Każdy inny scenariusz to działanie po myśli Białorusi i Rosji.

Rozmawiał Marcin Makowski dla WP Wiadomości

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1633)
Zobacz także