Kryzys na granicy z Białorusią. Trwa przepychanie uchodźców przez białoruskie służby
Na polsko-białoruskiej granicy w Usnarzu Górnym na Podlasiu Straż Graniczna nie wpuszcza do Polski grupy 50 osób, prawdopodobnie pochodzących z Afganistanu i Iraku. Wśród nich są zarówno mężczyźni, jak i kobiety z dziećmi. Białorusini chcą ich wypchnąć na polską stronę, a Polacy nie wpuszczają.
Na polsko-białoruskiej granicy panuje sytuacja kryzysowa, a 50 uchodźców czeka na rozstrzygnięcia. "Straż Graniczna dowozi im prowiant i wodę, lecz nie są wpuszczani na terytorium EU. Katastrofa humanitarna już tu jest" - relacjonuje Adam Tuchliński, fotoreporter, pracujący dla tygodnika "Polityka".
- Część osób, które do tej pory przedostawały się nielegalnie przez polsko-białoruską granicę, również powołuje się na współpracę z Polskim Kontyngentem Wojskowym w Afganistanie, czy ogólnie siłami koalicji i upadłym afgańskim rządem. Wszyscy powinniśmy oczekiwać od rządu udzielenia wsparcia tym osobom - komentuje w rozmowie z WP Kalina Czwarnóg z zarządu Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom.
W środę pracownicy fundacji zbierali w Warszawie śpiwory, odzież i power banki, które zostaną przekazane grupie uchodźców koczujących na granicy z Białorusią.
Kalina Czwarnóg podkreśla, że relacje uchodźców o współpracy z siłami koalicji mogą być proste do zweryfikowania. - Uchodźcy często zabierają ze sobą zdjęcia czy maile dokumentujące ich pracę dla sił koalicyjnych - mówi.
Dodaje, że wobec kryzysu w Afganistanie powinniśmy zmienić nastawienie wobec osób zjawiających się przy granicy. Ich sytuacja jest podobna do tych, którzy są ewakuowani ostatnio z Kabulu.
Zobacz też: Minister zdrowia Adam Niedzielski komentuje spot WP. "Najwyższy czas mówić językiem autentycznym"
- Osoby decydujące się na przekroczenie zielonej granicy są początkowo zatrzymywane w zamkniętych ośrodkach straży granicznej. Decyzja o przyznaniu im statusu uchodźcy lub odmowie zajmuje naszym urzędom nawet kilkanaście miesięcy - zamiast maksymalnie sześciu, co wynika z przepisów - tłumaczy Czwarnóg.
Kryzys na granicy. "Polanda Okej!? Nie! Wypad! Siedź tam"
W relacjach z granicy ostatnio wybija się film dokumentujący przepychanie uchodźców, pomiędzy służbami z Białorusi i Polski. Polscy strażnicy graniczni ostro reagują na mężczyznę z grupy uchodźców, który - idąc stronę polskiego słupka granicznego - mówi: - "Polanda okej!?".
Polski pogranicznik krzyczy: "Nie! nie! Wypad! Siedź tam!", nie pozwalając przekroczyć mu linii granicznej.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Na filmie widać też białoruskich funkcjonariuszy. Nie pozwalają cofnąć się uchodźcom na teren Białorusi. Polski pogranicznik odkrzykuje im: "Oni są po stronie białoruskiej legalnie, po polskiej stronie nie".
Przepychanie ludzi na zielonej granicy. O co w tym chodzi?
- Podjęto decyzję, aby nie dopuszczać do przekroczenia granicy, ponieważ każda taka osoba musiałaby być zatrzymana w Polsce, a białoruska strona już jej nie przyjmie. Wiemy, że Afgańczycy, Irakijczycy i inne nacje z Bliskiego Wschodu przyjeżdżają do Białorusi legalnie, otrzymując wizy turystyczne. Na monitoringu granicy widzimy, że te grupy mają asystę białoruskich służb - tłumaczy zajścia na granicy przedstawiciel podlaskiej straży granicznej.
- Jeśli uchodźcy chcą przedostać się na terytorium UE, powołując się ucieczkę przed zagrożeniem, powinni złożyć wniosek o objęcie ochroną międzynarodową. To jednak na przejściu granicznym lub w polskiej placówce dyplomatycznej - dodaje.
Podkreśla, że taką samą strategię "niedopuszczania do przekraczania granicy" podjęły wcześniej graniczne służby Litwy.
- Tam dochodziło do sytuacji, gdy Białorusini w biały dzień i z użyciem siły przepychali uchodźców poza linię granicy. Gdyby to było tolerowane w Polsce, potok ludzi byłby nie do zahamowania. Mimo emocji, które widzimy na filmie, reakcja funkcjonariuszy była adekwatna - komentuje nasz rozmówca.
Do sprawy odniósł się też Mateusz Morawiecki. - Dziękuję funkcjonariuszom za skuteczną obronę naszej wschodniej granicy – powiedział premier.
Major Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Polskiego Oddziału Straży Granicznej odmówiła WP skomentowania sprawy. Odsyła do MSWiA, które - jak się dowiadujemy - przejęło komunikację w sprawie uchodźców.
Przypomnijmy, że Alaksandr Łukaszenka zapowiadał, że zaleje Europę imigrantami. To reakcja Mińska na unijne sankcje i litewskie wsparcie dla białoruskiej opozycji.
MSWiA mówi o uszczelnieniu granicy
Jak podało MSWiA, w sierpniu tego roku na polsko-białoruskiej granicy 2100 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę. Z tego Straż Graniczna zapobiegła próbom przekroczenia granicy przez 1 342 osób, a 758 cudzoziemców zostało zatrzymanych i osadzonych w zamkniętych ośrodkach prowadzonych przez SG.
Na granicy pojawiły się nowe umocnienia i będą budowane kolejne. "Ogrodzeniem z drutu kolczastego zabezpieczono blisko 100 km granicy na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział SG. Planowane jest dodatkowo zabezpieczenie ogrodzeniem kolejnych 50 km na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział SG" - czytamy w komunikacie MSWiA.
Taką samą informację przekazał też na Twitterze wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zareagował również Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. "Z informacji uzyskanych przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że przy granicy polsko-białoruskiej, w pobliżu miejscowości Usnarz Górny, przebywa obecnie grupa ok. 50 osób pochodzących z Afganistanu i Iraku, w tym osoby małoletnie, które mogą poszukiwać ochrony międzynarodowej na terytorium RP" - czytamy w informacji, która została opublikowana w środę na stronie RPO.
Wiącek zwrócił się do Komendanta Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej o podanie dokładnego miejsca pobytu cudzoziemców. Chce także odpowiedzi na pytanie, czy pozostają oni "pod władztwem Rzeczypospolitej Polskiej w jurysdykcji polskiej Straży Granicznej" oraz czy Straż Graniczna podejmuje wobec nich jakieś czynności.