Rolnik, który otrzymywał pogróżki, wyjechał z Polski. "Co złego, było na mnie"

Hubert Ojdana, uczestnik blokad i protestów rolniczych na granicy z Ukrainą, wyjechał z Polski wraz z rodziną. W rozmowie z WP tłumaczy, że otrzymywał zbyt dużo pogróżek. - Przepraszam kolegów rolników, że nie będzie mnie na najbliższych protestach. Muszę od tego odpocząć. Jak wrócę, mam otrzymać policyjną ochronę - powiedział.

Protest na granicy w Dorohusku. Na fot. Hubert Ojdana, który odbiera pogróżki od osób z Ukrainy
Protest na granicy w Dorohusku. Na fot. Hubert Ojdana, który odbiera pogróżki od osób z Ukrainy
Źródło zdjęć: © Facebook
Tomasz Molga

Hubert Ojdana to rolnik z Podlasia, który błyskawicznie zyskiwał popularność w trakcie ostatnich protestów rolniczych. Publikował w mediach społecznościowych relacje, które jego zdaniem świadczyły o nieprawidłowościach na granicy z Ukrainą. W lutym na granicy w Dorohusku ujawnił pociąg z ziarnem rzepaku oraz wagon z gnijącą kukurydzą. Do interwencji w sprawie ewentualnych nieprawidłowości zachęcił wiceministra rolnictwa Michała Kołodziejczaka.

Informowaliśmy już, że od ukraińskich hejterów zaczął otrzymywać pogróżki oraz został wpisany na "listę wrogów" Ukrainy. Groźby zrobiły wrażenie zwłaszcza na jego najbliższej rodzinie. Dwóch pracowników rolnika obawia się przychodzić do pracy w jego gospodarstwie.

- Postanowiłem, że wraz z rodziną wyjedziemy na dwa, trzy tygodnie z kraju. Musimy od tego odpocząć. Zbyt dużo było wobec nas grożenia śmiercią, nie byliśmy w stanie normalnie funkcjonować. Dostaję pogróżki codziennie, nawet teraz, kiedy jestem za granicą - mówi WP Ojdana. Dodaje, że po powrocie do kraju ma otrzymać ochronę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dorohusk. Groźby wobec uczestnika protestów rolników

Hejterzy zdobyli telefon i kontakty Ojdany, bo jeszcze przed protestami rolnik publikował je w internecie dla celów zawodowych (oferuje różne usługi rolnicze). Teraz piszą lub dzwonią do niego ludzi z Ukrainy oraz nagabują go w mediach społecznościowych. Rzeczywistą tożsamość autorów gróźb ustala policja z Hajnówki. Dochodzenie rozpoczęło się 16 lutego.

- W pewnym momencie każdy incydent w Polsce, wysypanie zboża, blokadę itd., przypisywano właśnie mi, przedstawiając jako lidera i inspiratora protestów. Co złego, było na mnie - mówi dalej Ojdana i wskazuje na nagrania. Opublikowany w sieci propagandowy program "Ja Rosjanin" pokazuje go jako głównego bohatera blokad oraz antyukraińskich czy prorosyjskich ekscesów.

Ojdana tłumaczy, iż "odcina się od idiotów i prowokatorów oraz głoszonych przez nich antyukraińskich haseł". Podkreśla, że tuż po wybuchu wojny przyjął do własnego domu dwie ukraińskie rodziny. Uważa jednak, że czym innym jest pomoc humanitarna, a czym innym relacje handlowe. - Ukraińskie zboże jest przemycane różnymi sposobami do Polski, nikt nad tym nie panuje i jest to zabójcze dla polskich rolników - podsumował.

Protesty rolników. Ukraińscy politycy reagują

W lutym nasiliły się się incydenty, w których ukraińskie zboże transportowane przez Polskę jest wysypywane na tory lub drogi. W weekend w Kotomierzu koło Bydgoszczy wysypano na tory kukurydzę z ośmiu wagonów.

Ukraiński wicepremier i minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow komentował: "Zboże jechało tranzytem do portu w Gdańsku, a stamtąd do innych krajów. Czwarty przypadek wandalizmu na polskich stacjach kolejowych. Czwarty przypadek bezkarności i nieodpowiedzialności".

W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk umieścił przejścia graniczne na liście infrastruktury krytycznej. Tłumaczył, iż dostawy wojskowe i humanitarne w szczególności do Ukrainy muszą przebiegać bez przeszkód.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaproponował na spotkanie na granicy w celu znalezienia rozwiązania sporu. Ostatecznie politycy spotkają się w Warszawie 28 marca na konsultacjach rządowych.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rolnicyprotestpogróżki
Wybrane dla Ciebie