PublicystykaRok po śmierci Adamowicza. "Ta trumna nas przytłoczyła"

Rok po śmierci Adamowicza. "Ta trumna nas przytłoczyła"

To oni wnieśli trumnę z ciałem zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza do Bazyliki Mariackiej w Gdańsku 18 stycznia 2019. Szóstka przyjaciół Adamowicza, prezydentów miast, wspomina tamten tragiczny dzień. Czy ta śmierć coś zmieniła? Prezydent Poznania: - Dalej dostaję listy z zakładów karnych, w których wielokrotni zabójcy grożą mi śmiercią.

Rok po śmierci Adamowicza. "Ta trumna nas przytłoczyła"
Źródło zdjęć: © East News

21.01.2020 14:50

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu: Wcześniej niosłem trumnę Maćka Płażyńskiego i Arama Rybickiego po katastrofie smoleńskiej. Jest pewna tradycja noszenia trumien ludzi, z którymi jesteśmy szczególnie związani. W przypadku Adamowicza najpierw był opór ludzi z Gdańska, z Urzędu Miasta. Mówili, nie bez racji, że trumna będzie za ciężka, bo ołowianie trumny Płażyńskiego i Rybickiego rzeczywiście sporo ważyły. Więc może lepiej ją przewieźć? W końcu wyprosiłem na Oli Dulkiewicz, że będziemy ją nieśli. Nie bałem się tej sytuacji. Zadzwoniłem do moich kolegów. Nikt nie odmówił.

Zygmunt Frankiewicz, ówczesny prezydent Gliwic, dziś senator: Zadzwonił do mnie Jacek Karnowski z pytaniem, czy będę nieść trumnę. Odpowiedziałem, że będzie to dla mnie zaszczyt. W końcu byliśmy z Pawłem przyjaciółmi. To była dla mnie niewyobrażalna tragedia. Szok, że w Polsce takie rzeczy są możliwe. Symbolika tego była niesamowita: przecież zamordowano go w czasie Światełka do Nieba. Wstrząsające i niewiarygodne.

Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia: Jechałem do Gdańska na pogrzeb, a po drodze przez głowę przemykały mi wspomnienia Pawła. Z jednej strony miłe chwile, gdy Paweł bywał u mnie w domu. Sprzeczaliśmy się, ale w twórczym sensie tego słowa. Lubiliśmy pić wino i debatować godzinami. Ale przypominały mi się też złe chwile: przed śmiercią był atakowany w sposób haniebny. Młodzież Wszechpolska wystawiła jemu, mi i 9 innym prezydentom miast, polityczne akty zgonu, bo wstawiliśmy się za uchodźcami. Z perspektywy pawłowego pogrzebu ta sprawa nabrała nagle złowrogiego znaczenia.

Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania: W drodze do Gdańska, na pogrzeb, przypominałem sobie rozmowy, które prowadziłem z Pawłem. Podobnie jak on byłem poddany nagonce w TVP. Paweł pytał, jak sobie z tym radzę, jak znoszą to moi najbliżsi. On cierpiał, bo to dotykało jego córek, żony i rodziców.

Krzysztof Żuk, prezydent Lublina: Paweł zginął za te wartości, w które wierzył, za swój piękny Gdańsk, który kochał. Za rodzinę, do której miłość była najważniejsza. Odszedł nagle, w dramatycznych okolicznościach, w trakcie realizacji ważnych projektów. To był mój przyjaciel, znałem go od lat 90. Chciałem go więc godnie pożegnać. Fakt, że kampania nienawiści wobec niego zakończyła się tak tragicznie, był dla mnie wstrząsem.

Obraz
© East News

TRUMNA

Zygmunt Frankiewicz, Gliwice: Przejęliśmy trumnę w przedsionku Bazyliki Mariackiej. Trudno mi było ukryć wzruszenie. Przeżycie z gatunku przytłaczających. Oby nigdy więcej.

Jacek Karnowski, Sopot: Trumna rzeczywiście była niesamowicie ciężka, przygniatająca. W Bazylice Mariackiej Posadzka jest nierówna i ta trumna trochę nam falowała. Miałem ciężkie momenty, tak ta trumna mnie przygniatała. Ale człowiek, jak ma na plecach taki ciężar, czuje szczególną odpowiedzialność i związek z leżącym w niej przyjacielem.

Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy: Pamiętam ciężar tej trumny – autentyczny i w przenośni. Byliśmy rozbici psychicznie i dodatkowo czuliśmy prawdziwy ciężar na plecach. Ciężko mi było uwierzyć, że tak nakręcana spirala hejtu mogła doprowadzić do tak tragicznego końca.

Rafał Dutkiewicz, Wrocław: Trumna była bardzo ciężka, więc odmawiałem zdrowaśki i starałem się, żeby nam nie upadła. Dużo czasu poświęciłem na modlitwę, bo wiedziałem, że to dla Pawła było bardzo ważne. Paweł był głęboko wierzący.

Jacek Jaśkowiak, Poznań: Czułem ciężar tej trumny, ale czułem też wyrzuty sumienia. Bo to ja namawiałem Adamowicza do działań wspierających różnorodność, do przeciwstawiania się nacjonalizmowi i populizmowi. Przekonywałem go na przykład do udziału w Marszu Równości. Do dziś mam jego esemesa, w którym napisał mi, że zdecydował się pójść w Marszu. Paweł był otwarty na zmiany. Był wierzącym konserwatystą, ale nie zamykał się w swojej wizji świata. Jeszcze dwa lata wcześniej, w czasie debaty we Wrocławiu, mówił mi, że absolutnie nie jest gotów na taki krok, że sobie tego nie wyobraża. A potem wysłał mi smsa, że jednak idzie w Marszu. To było dla niego wyzwanie. Kiedy niosłem trumnę Pawła, zastanawiałem się więc, na ile to ja przyczyniłem się do tego, że on w tej trumnie leży. Myślałem: to niesprawiedliwe, że zamach dotknął akurat jego. Może to powinno spotkać mnie? On był zbyt ufnym człowiekiem. Dzień później, w hotelu, panie sprzątaczki dziękowały mi za to, że niosłem ich prezydenta. Kelnerki i kucharki na śniadanie zrobiły mi moje ulubione jajka sadzone. To było poruszające. Dziękowały mi w ten sposób, że przyjechałem i niosłem tę trumnę.

Krzysztof Żuk, Lublin: Jak się niesie trumnę to przez myśl przechodzi wszystko, co nas łączyło na przestrzeni tak wielu lat naszej znajomości. To się przewija w głowie. Emocje biorą górę. Odczuwałem głęboką niesprawiedliwość śmierci Pawła. Odszedł ktoś, kto zawsze był konsekwentny, od czasów młodzieńczego zaangażowania w opozycji, który ufał ludziom, mieszkańcom Gdańska, miasta, które zmieniał i rozwijał, wprowadzając w nim nowoczesne modele zarządzania, jak choćby Model na Rzecz Równego Traktowania.

Obraz
© PAP

ŚMIERĆ ZA PRZEKONANIA

Rafał Trzaskowski, Warszawa: Najtrudniejszy był dla mnie moment, gdy do Kościoła przyszła rodzina prezydenta, a zwłaszcza dzieci. Przecież kilka dni wcześniej ja też stałem w Warszawie na scenie ze swoim synem w czasie finału Orkiestry. Uzmysłowiłem sobie nagle, jak nieprawdopodobnie wysoka jest cena, którą płaci się za wierność swoim przekonaniom.

Rafał Dutkiewicz, Wrocław: Czuło się w Gdańsku ogromną energię. Czasem są takie chwile, że w dużym zgromadzeniu czuje się wielką moc i ona tam była za pośrednictwem Pawła. W Bazylice, ale też wcześniej, w czasie przejazdu konduktu pogrzebowego przez miasto. Magdalenę Adamowicz pocałowałem w Bazylice w policzek i w rękę. Nie chciałem wtedy niczego jej mówić, bo nie miałem odpowiednich słów. Pamiętam, że po mszy uściskałem ojca Ludwika Wiśniewskiego za jego piękną przemowę. W czasie tej mszy poczyniłem też pewne postanowienia wewnętrzne. Ale nie będę się nimi dzielił.

Jacek Karnowski, Sopot: Tylu ludzi na ulicach Gdańska nie widziałem od czasów wizyty ojca świętego Jana Pawła II. Ludzie sami z siebie wieszali portrety Pawła w oknie. To widziałem pierwszy raz w życiu. Ludzie stali wcześniej całą noc, żeby oddać Pawłowi hołd w ECS. To było niesamowite! Widać było szczególny związek Pawła z Gdańskiem.

Obraz
© East News

**OBIETNICE**

Jacek Jaśkowiak, Poznań: Ta śmierć była oczywiście bezsensowna, bo była efektem propagandy TVP, oszczerstw i oczerniania Pawła w mediach. Ala zmotywowała mnie do działania. I nie tylko mnie: Karnowskiego, Trzaskowskiego, Dulkiewicz. Czujemy obowiązek walki o ważne dla nas wartości. Chcemy wypełnić jego wolę. Obiecałem sobie wtedy jeszcze jedno: z odległości obserwuję, jak się rozwijają jego córki. I gdyby była potrzeba pomocy, to im pomogę. Bo nie mają teraz ojca.

Rafał Trzaskowski, Warszawa: Coś Pawłowi musieliśmy obiecać, bo był dla nas ikoną samorządności. Nasze środowisko, prezydentów miast, zintegrowało się po jego śmierci – poczuliśmy się znacznie bliżej siebie i silniejsi w walce o demokrację i obronę naszej niezależności.

Jacek Karnowski, Sopot: Ta śmierć zjednoczyła samorządowców. Ale poza tym nie widać, że politycy w Polsce tę śmierć przeżyli i przerobili. Dla rodziny Pawła i jego przyjaciół ta śmierć zawsze była bezsensowna, ale też nie zasypała podziałów politycznych – więc pod tym względem też była bezsensowna. To jest nieszczęście.

Rafał Dutkiewicz, Wrocław: Mieszkam chwilowo w Berlinie – jestem stypendystą Fundacji Boscha. Sprawy polskie obserwuję z oddalenia. I mam wrażenie, że ta energia, którą poczułem wtedy w Gdańsku, została tylko w części spożytkowana. Miałem nadzieję, że polityka polska wykorzysta tę społeczną energię lepiej. Ale opozycja nie potrafiła się jednak dostatecznie skonsolidować, aby wygrać kolejne wybory.

Obraz
© East News

MOWA NIENAWIŚCI

Jacek Jaśkowiak, Poznań: Nadal dostaję listy z zakładów karnych, w których wielokrotni zabójcy grożą mi śmiercią. Nagonka na mnie trwa. Ale widzę zmianę: wcześniej, gdy grożono mi śmiercią, te sprawy były umarzane. Teraz organy ścigania poważnie podchodzą do tych spraw, badają je. Nie jest łatwo wyprostować przekaz, którym przez ostatnie lata karmiono ludzi i wtłaczano im do głowy – że Paweł był malwersantem, zdrajcą i wrogiem Polski. To zasiało nienawiść w wielu umysłach. Wcale nie jest powiedziane, że to była ostatnia śmierć.

Jacek Karnowski, Sopot: Budowanie poparcia na nienawiści do przeciwnika politycznego dalej jest w Polsce modne. Okazuje się, że szukanie wroga – Żyd, muzułmanin, ciapaty, liberał, ateista – dalej się niestety niektórym politykom opłaca.

Rafał Trzaskowski, Warszawa: Winni nie uderzyli się w piersi. Ci co szczuli, szczują dalej. Wystarczy spojrzeć na festiwal nienawiści organizowany wobec marszałka senatu Tomasza Grodzkiego. Więc żadne wnioski nie zostały wyciągnięte. Wszystkim zdarza się przesadzić, ale czym innym jest przesada i słowa wyolbrzymione, a zupełnie czym innym jest zorganizowany przez TVP cały przemysł propagandy i nienawiści.

Zygmunt Frankiewicz, Gliwice: W części ludzi ta śmierć została na trwałe i mają oni świadomość, że pewnych rzeczy w życiu publicznym po prostu nie należy robić, bo to może być niebezpieczne. Ale po części to szybko słynęło. Krótko trwał okres, gdy ci ludzie potrafili zachować elementarną przyzwoitość. To, co jest teraz, to jest powtórka na ogromną skalę z tego, co było wtedy. Adamowicz był przeszkodą dla rządzących, bo był twardy, odważny i niezależny, więc był obrzydliwie zwalczany. A teraz niszczą Tomasza Grodzkiego, marszałka senatu, trzecią osobę w państwie. I to jest prowadzone przez aparat państwa. Więc ci, którzy wtedy byli agresorami, teraz to powtarzają i to jeszcze z religią na ustach. To jest podłość.

Krzysztof Żuk, Lublin: To była trauma dla wszystkich, ale dla większośc, niestety, bardzo krótka. Politycy tej lekcji nie odrobili, a fala nienawiści dalej nas zalewa, hejt w mediach i w internecie jest wszechobecny. Ten okres nie nauczył polityków wstrzemięźliwości, szacunku i umiejętności prowadzenia debat, rozmowy z adwersarzem. Dalej dwie strony zostają po dwóch stronach zatrzaśniętych drzwi, a obecnie rządzący wykorzystują wciąż ten sam mechanizm nakręcania spirali nienawiści wobec niewygodnych dla siebie osób. Widzę to obecnie bardzo wyraźnie w kampanii oszczerstw wobec marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.

Obraz
© East News

COŚ Z NIM JESZCZE PRZEGADAM

Jacek Karnowski, Sopot: Kiedy idę na grób Pawła do Bazyliki, zawsze mam łzy w oczach. Odwiedzam tam groby Pawła Adamowicza i Maćka Płażyńskiego. Te dwie śmierci nie powinny były mieć miejsca. Wizyta na siłę w Smoleńsku nie powinna była się tak tragicznie zakończyć, tak samo jak śmierć Pawła zbudowana na nienawiści.

Rafał Dutkiewicz, Wrocław: Wspominam go na co dzień. Idę w Berlinie na wystawę rzeźb ”Sąd Ostateczny” Anthony Caro i myślę pośród tych rzeźb o Pawle. Wiem, że umarł, ale czasem mi się zdaje, że jest. Wtedy sobie pomyślę: a może bym z nim to przegadał? I rzeczywiście staram się różne rzeczy z nim przegadywać. Minął rok, a wciąż mam go przed oczami.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)