Rodzice dzieci zabitych 1,5 roku temu nie mogą doprosić się wydania ich ciał
Rodzice pięciu chłopców, którzy w
niewyjaśnionych okolicznościach zginęli półtora roku temu w
Krasnojarsku, na Syberii, rozbili obóz namiotowy w
miejscu, gdzie znaleziono ciała ich dzieci i zażądali ich wydania.
05.09.2006 13:40
Zrozpaczeni i zdesperowani ludzie zagrozili, że jeśli prokuratura natychmiast nie wyda ciał, to podejmą głodówkę.
Chłopcy w wieku od 9 do 12 lat zaginęli w kwietniu 2005 roku. Poszukiwano ich przez trzy tygodnie. W akcji uczestniczyli nie tylko milicjanci, ale również zwykli mieszkańcy Krasnojarska. Ich wysiłki śledziła cała Rosja.
Po trzech tygodniach od zaginięcia zwęglone szczątki pięciu chłopców znaleziono w nieczynnym kolektorze, niedaleko domu, w którym mieszkali. Początkowo sprawę próbowano przedstawić jako nieszczęśliwy wypadek. Pojawiło się jednak zbyt wiele wątpliwości.
W efekcie prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie porwania dzieci. Później zmieniła kwalifikację czynu na zabójstwo.
Mimo przeprowadzenia ponad 40 ekspertyz, rosyjscy specjaliści nie ustalili przyczyny śmierci wszystkich chłopców. Nie udało im się także ponad wszelką wątpliwość zidentyfikować ciała jednego z nich. Prokuratura Generalna Rosji zwróciła się więc o pomoc do ekspertów z Wielkiej Brytanii.
Choć od tego czasu upłynęło już prawie 10 miesięcy, rodzicom ani nie przekazano wyników brytyjskich badań, ani nie wydano ciał dzieci do pochowania.
Postępowanie prokuratury ostro skrytykował kierownik Laboratorium Kryminalistycznego Instytutu Biologii Molekularnej Rosyjskiej Akademii Nauk Paweł Iwanow, który - jak ujawnił we wtorek w radiu Echo Moskwy - już w sierpniu zeszłego roku zidentyfikował wszystkie ciała.
Rok temu wykonano ekspertyzę. Wszystkie ciała zostały zidentyfikowane. Po co Prokuratura Generalna wysyłała szczątki do Anglii i dlaczego do dzisiaj nie odebrała wyników? Nie chodzi tu o przyczyny śmierci. Chłopcy spłonęli do szczętu. Tego, czy żywcem, czy po śmierci nie ustali już nikt- powiedział Iwanow.
Prokuratura Generalna odmówiła skomentowania tej sytuacji, oświadczając, że byłoby to przedwczesne.
Jerzy Malczyk