Rodzice Andrzeja Poczobuta zrozpaczeni. "Można było zrobić więcej"
- Myśleliśmy, że Andrzej odzyska wolność. Jest w nas duży żal. Nikomu nie życzę, by spotkało go to, przez co teraz przechodzimy - mówi Wirtualnej Polsce Wanda Poczobut, matka Andrzeja Poczobuta, odsiadującego wyrok w białoruskim więzieniu.
06.08.2024 | aktual.: 06.08.2024 11:31
W czwartek, 1 sierpnia, doszło w Ankarze do wielkiej wymiany więźniów między Rosją, Białorusią a Zachodem. Wzięły w niej udział USA, Niemcy, Słowenia, Polska i Norwegia. Operacja objęła 26 osób. Na wniosek USA do wymiany został włączony aresztowany w naszym kraju w lutym 2022 r. Paweł Rubcow, oskarżony przez polskie władze o działalność szpiegowską na rzecz rosyjskiego wywiadu wojskowego.
Wśród uwolnionych więźniów nie ma natomiast Andrzeja Poczobuta.
Przypomnijmy: dziennikarz został zatrzymany 25 marca 2021. Reżim Łukaszenki oskarżył go m.in. o "umyślne działania w celu podżegania do nienawiści narodowej oraz religijnej" i "nawoływanie do czynności zagrażających bezpieczeństwu narodowemu". Po pokazowym procesie 8 lutego 2023 skazano go w Grodnie na 8 lat kolonii karnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojciec Poczobuta grzmi. "Proszę urzędników o przebaczenie"
- Kiedy usłyszeliśmy, że Polska bierze udział w wymianie, pomyśleliśmy, że Andrzej odzyska wolność. Jest w nas duży żal. To już czwarty rok, odkąd syn trafił do więzienia. Nikomu nie życzę, żeby spotkało go to, co my teraz przeżywamy. Po ostatnich wydarzeniach nie doszliśmy jeszcze do siebie - mówi Wirtualnej Polsce Wanda Poczobut, matka Andrzeja.
- Marzyliśmy, że znów go zobaczymy. Pomyśleliśmy: może teraz zaświeci dla nas słońce. O tym, że się nie uda, dowiedzieliśmy się z mediów. Chciałbym prosić polskich urzędników o przebaczenie. Przeprosić, że zakłócamy ich spokój. W gabinetach mają miękkie krzesła, a trzeba dbać o kręgosłup. Muszą się zajmować sprawą Andrzeja, zamiast spokojnie wypić kawę - grzmi ironicznie Stanisław Poczobut, ojciec dziennikarza.
- Wydawało się, że Polska ma dobrych partnerów i jest zabezpieczona. Tymczasem, kiedy doszło do akcji, inni wymienili tych, których potrzebowali, a Polska została na uboczu. Może krzywdzę teraz kogoś swoimi słowami. I na pewno nie mam w tym zakresie wielkiej wiedzy. Ale jako rodzicowi wydaje mi się, że można było zrobić więcej, by pomóc Andrzejowi - dodaje.
Jedyna nadzieja
Brak Poczobuta wśród więźniów objętych wymianą wywołał w Polsce burzę.
Mariusz Kamiński stwierdził na platformie X, że "negocjacje na temat wymiany więźniów między Rosją a Zachodem trwały co najmniej od półtora roku" i że "jako koordynator służb specjalnych prowadził w tej sprawie rozmowy z Amerykanami".
- Zaproponowałem przekazanie Rosjanom aresztowanego przez nas w lutym 2022 r. agenta GRU Pawła Rubcowa używającego nazwiska Pablo Gonzalez. Naszym warunkiem w ramach wymiany więźniów było przekazanie Polsce Andrzeja Poczobuta - dodał były minister spraw wewnętrznych i administracji.
Tymczasem minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przekonywał w piątek, że o uwolnienie Poczobuta polskie władze zabiegają "każdego dnia".
- Chciałbym państwa zapewnić, że zabiegi o zwolnienie innych więźniów politycznych, białoruskich więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta, toczą się innym trybem - powiedział Sikorski.
Poczobutowie podkreślają, że choć czują żal i targają nimi silne emocje, nie zamierzają wskazywać palcem, kto konkretnie mógł zrobić więcej.
- Nie mamy szczegółowej wiedzy, co się dzieje w tej sprawie od 1,5 roku. Tylko ogólne informacje - tłumaczy Stanisław Poczobut w odniesieniu do słów Kamińskiego.
- Kiedyś Andrzej mówił mi o panu Radosławie Sikorskim z szacunkiem. Opowiadał, że to człowiek charakteru. Gdy pan Sikorski wrócił, myśleliśmy, że sprawa pójdzie naprzód. Nic takiego się nie stało, ale nie mam do niego pretensji. Pewnie obecnie robi wszystko, co może. Jest teraz naszą jedyną nadzieją - dodaje ojciec Andrzeja Poczobuta.
Nowy list od syna
Jak mówi, mimo ogromnego rozczarowania w ich domu na chwilę zapanowała radość. W pierwszych dniach sierpnia dostali list od syna.
- Andrzej nie ma nawet dostępu do bieżących informacji. Czyta stare gazety z zimy. Syn się o nas troszczy, więc pisze, byśmy się nie denerwowali. Podkreśla, że wszystko ma kiedyś swój koniec. Nie chce przerzucać na nas swojej biedy, skupia się na ogólnikach. Bardzo boimy się o jego zdrowie. Na ten temat mamy niewiele informacji - zaznacza Stanisław Poczobut.
- Żona nie śpi po nocach. Przeżywa wszystko jeszcze bardziej niż ja, jak to matka. Pisała listy nawet wtedy, gdy od Andrzeja nic nie przychodziło. Nasza nadzieja jest głęboko schowana, ale jeszcze się tli. Życie bez nadziei byłoby przecież niemożliwe. Głęboko wierzymy, że Polska, którą Andrzej ma głęboko w sercu, jeszcze się u niego upomni - kończy.