Robert Feluś: "Gowin został brutalnie ograny przez Kaczyńskiego" [OPINIA]
Finał akcji premiera Jarosława Gowina to absolutna klapa i być może koniec jego kariery politycznej - komentuje podanie się do dymisji przez wicepremiera Jarosława Gowina Robert Feluś.
Zauważyliście, że w nazwisku "Gowin" mieszczą się dwa angielskie, pełne energii czasowniki: GO - idź oraz WIN - zwyciężaj? Tymczasem poniedziałkowy finał akcji premiera Jarosława Gowina to absolutna klapa i być może koniec jego kariery politycznej.
Bo to była akcja, która w podręcznikowy sposób pokazała, jakim politykiem jest Jarosław Gowin. Raz w takiej partii, raz w innej. Głosuje za czymś, co go uwiera, ale teatralnie się nie cieszy. I w końcu chciałby chociaż raz błysnąć czymś wielkim. Lecz znowu się nie udało.
Przyznam, że kiedy przed weekendem wicepremier ogłosił swój pomysł, jak zakończyć chory taniec wokół tematu „wybory 10 maja”, to po namyśle uznałem, że wydłużenie kadencji obecnego prezydenta o dwa lata to może nawet nie jest zła droga. Zakończmy to gadanie o wyborach, skoro przybywa zakażonych, ludzie zaczynają tracić pracę, upadają biznesy, a uczniowie ósmych klas i maturzyści nie wiedzą, co z nimi będzie!
Zobacz też: Prezes PiS wybaczy Jarosławowi Gowinowi? Ryszard Czarnecki mówi, czym będzie się kierował Kaczyński
Najwyraźniej jednak łamiący się głos Gowina nie podziałał ani na koalicjantów ze Zjednoczonej Prawicy, ani na opozycję. Jarosław Kaczyński zakomenderował, że w sprawie wyborów nie ma odwrotu. I nikt mu nie podskoczył. Poza Gowinem. Ten podskoczył, powtarzając przez weekend szczerze, co myśli o majowym terminie wyborów w środku epidemii koronawirusa. I za to szacunek.
Ale skuteczny polityk, jeśli już rusza do zwarcia z takim gigantem jak Kaczyński, musi dobrze przemyśleć, czy jest szansa na to WIN.
Tymczasem to wzmożenie Jarosława Gowina przypominało szarżę z szabelką na czołg. Albo też nie zagrało coś w planie, który być może wicepremier miał ustalony z opozycją. Wyszło jak wyszło. Szef partii Porozumienie odszedł z rządu z poważnej posady, lecz odchodząc powiedział, że posłowie z jego partii prawdopodobnie poprą pomysł głosowania korespondencyjnego.
Czyli: zrezygnował, ale nie zablokował przepchnięcia kolanem tych wyborów 10 maja. Jak w starym kawale o tym, że polska reprezentacja piłkarska gra futbol na "tak". Wraca trener po meczu do domu, żona pyta: "Znowu przegraliście?". A trener na to: "Tak…".
Jakie wnioski zostały nam po obecnym meczu, w którym moim zdaniem Gowin został brutalnie ograny przez Kaczyńskiego? Pogłoski o tym, że prezes PiS się kończy jako lider obozu, są przedwczesne. Dalej jego otoczenie gra tak, jak on zagra. Do tego Kaczyński wzmocnił się w Sejmie, bo myślę, że właśnie dokończył żywota polityczny byt pod nazwą "Porozumienie".
Skoro Gowin nadal uważa, że nie wolno w maju robić wyborów, to powinien przestać dowodzić tą partią. I z niej odejść. Być może powinien odejść w ogóle z polityki. Bo właśnie, używając dalej sportowych alegorii, Jarosław Gowin potknął się o własne nogi i leży jak długi.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl