Robert Biedroń gra na siebie. Skorzysta PiS czy opozycja?
Robert Biedroń uratuje Polskę od PiS - taka teza, niczym bumerang, wracała co parę miesięcy na łamy antyrządowych mediów. Teraz prezydent Słupska staje się dla nich wrogiem publicznym numer 1. Dlaczego? Bo nie chce iść pod rękę z Grzegorzem Schetyną.
11.09.2018 | aktual.: 11.09.2018 20:23
Nie ma dla polskiego polityka nic lepszego niż bezczynność. W ostatnim czasie jasna deklaracja co do własnej przyszłości czy przedstawienie propozycji programowej częściej szkodzi aniżeli pomaga zbudować poparcie w sondażach. Dosyć szybko połapał się w tym Grzegorz Schetyna, który co najmniej od 2017 roku unika zajęcia twardego stanowiska w większości kluczowych dla państwa kwestii. Taktyka dryfowania wśród zmiennych wiatrów politycznego poparcia okazuje się bardziej skuteczna, niż działanie. Nikt już nie pamięta o gabinecie cieni PO, spadek poparcia przyniosła też okupacja sejmowej mównicy. Zdecydowanie lepiej nie robić nic konkretnego, od czasu do czasu przypominając jedynie, jak PiS jest zły i jak bardzo skopiemy mu tyłki. I pozwolić mu, żeby "zaorał" się sam, jak w przypadku ustawy o IPN.
Biedroń bierny
Jeszcze bardziej enigmatyczny był w swoich poczynaniach Robert Biedroń. Prezydent Słupska był typowany, obok Barbary Nowackiej, na lidera nowej formacji lewicowej, która mocno zamiesza na naszej scenie politycznej. Z bliżej nieokreślonych przyczyn (lewica od 2001 roku nie uzyskała w wyborach więcej niż 12 proc.) uchodził też za jednego z potencjalnych zbawicieli polskiej sceny politycznej. Taka łatka może palić niczym piętno, więc Biedroń jak ognia unikał deklaracji z kim, jak i po co będzie maszerował.
Były polityk Ruchu Palikota kokietował, nawoływał, żeby wszyscy się kochali i szanowali, a media lansowały na nowego Macrona czy Kennedy’ego. Sygnały, że zamiast zajmować się sprawami słupszczan, lata na zagraniczne eventy, były lekceważone. W sondażach prezydenckich jego poparcie wahało się między 15 a 20 procentami.
Biedroń aktywny
W minionym tygodniu nastąpił zwrot. To, że Biedroń nie będzie powtórnie ubiegał się o prezydenturę w Słupsku, było oczywiste. - Widzę szklany sufit, do którego dotarła opozycja, rosnące sondaże Prawa i Sprawiedliwości i wojnę polsko-polską. Nie mogę stać biernie, dlatego muszę zacząć działać i przystępuję do tej rozgrywki. Zamierzam wygrać kolejne wybory. I do europarlamentu, i do parlamentu polskiego - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Na konferencji, podczas której przedstawił swoje najbliższe plany, znów zabrakło jednak konkretów. Jak pisał reporter Wirtualnej Polski Klaudiusz Michalec, gdy padały pytania, Biedroń uśmiechał się pięknie do kamer i mówił: będzie dobrze, potrafię łączyć ludzi, uwierzcie mi na słowo.
W opublikowanym we wtorek sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" nieistniejąca partia Biedronia okazuje się trzecią siłą w polskim parlamencie, zdobywając 8 proc. głosów. Gdyby nie startował, aż 61 proc. z jego potencjalnych wyborców głosowałoby na PO. To tylko potwierdzenie wniosku niemal oczywistego od tygodnia - grając na siebie, Biedroń osłabi Koalicję Obywatelską.
Biedroń zły
"Nie wierzę w to oszustwo, to jest wielkie oszustwo! Polacy już powiedzieli, że nie chcą PO w takiej formule. Jeżeli PO tego nie zrozumie, a nie rozumie, to nic z tego nie będzie" - tak w poniedziałek na antenie Radia Zet mówił o projekcie, któremu lideruje Grzegorz Schetyna. Biedroń podkreślał, że nie będzie uwiarygadniał czegoś, do czego nie pasuje. "Nawet Barbara [Nowacka, która niedawno zdecydowała o dołączeniu do Koalicji Obywatelskiej - red.] im nie pomoże, bo to musi być wiarygodne i autentyczne".
Parę dni wcześniej zaczepiał Grzegorza Schetynę, radząc mu, by nie mazał się, że nie chce od niego odbierać telefonu. Szef PO zareagował śmiechem. - Nie dzwonię do Biedronia. Zacznę, jak zacznie robić politykę, czyli - jak słyszałem - w lutym - powiedział w programie Marka Kacprzaka "Tłit". Do tej pory Biedroń ma jeździć po Polsce i pytać wyborców, jakiego programu od niego oczekują. Ambicje prezydenta Słupska, jak i fakt, że nie chce zasilić Koalicji Obywatelskiej, od kilku dni masowo krytykują nie tylko związani z nią politycy, ale i dziennikarze, którzy do niedawna mu sprzyjali. Padają nawet sformułowania, że Biedroń będzie pożytecznym idiotą PiS - i że to przez niego Koalicja przegra przyszłoroczne wybory.
Tymczasem sam Biedroń zaczął swój objazd po Polsce. W Gdańsku chodził po zapełnionej sali z mikrofonem i pytał publiczność o to, co sądzi o polskiej szkole, Kościele, partiach politycznych, niedofinansowanej służbie zdrowia. Zgromadzeni chętnie odpowiadali na pytania. To może być chwytliwy pomysł na kampanię wyborczą.
Biedroń może więcej
"To będzie coś progresywnego, co zmieni oblicze polskiej polityki. Coś, co sprawi, że ludzie nareszcie będą mieli na kogo głosować, zmęczeni duopolem PiS-PO i wojną Polsko-Polską" - odpowiada, zapytany o to, jakie będzie jego nowe ugrupowanie.
- To nie będzie program tworzony wyłącznie przez ekspertów, pisany w zamkniętych gabinetach. Jeśli Robert Biedroń mówi, że chce słuchać ludzi w całej Polsce i to z nimi zamierza tworzyć program dla Polski, to to nie jest wyłącznie retoryka - mówi z kolei dr Maciej Gdula. W rozmowie z Michałem Wróblewskim socjolog i lewicowy publicysta potwierdził, że będzie jedną z osób odpowiadającą za program i kierunek rozwoju nowej formacji Biedronia.
- Robert ma wizję Polski, tego, jak ma wyglądać państwo. Ale poszczególne elementy jego programu będą powstawać w toku rozmów z Polakami, w całym kraju. Zespół ekspercki będzie mu pomagać, doradzać, ale nie stworzy programu sam. Najważniejsi w tym procesie będą obywatele - zapowiada.
Robert Biedroń poszedł zgoła inną drogą niż Barbara Nowacka. Ona zaryzykowała zupełną marginalizację w ramach KO, w zamian otrzymując niemal pewne miejsce w parlamencie i możliwość rozbudowy lewego skrzydła w PO. Biedroń zdecydował się grać o wyższą stawkę. W przypadku gdy nie będzie szła ona po jego myśli, pewnie będzie mógł wybrać opcję awaryjną i dogadanie się ze Schetyną. Jeśli mu się powiedzie, to lider PO będzie musiał stanąć na uszach, by się z nim porozumieć. A to może akurat przysłużyć się wszystkim, którzy nie chcą głosować na PiS.