Biedroń Show w Gdańsku: chodzi z mikrofonem i pyta o Polskę
Robert Biedroń zaczął swój objazd po Polsce od Gdańska. Chodził po zapełnionej sali z mikrofonem i pytał publiczność o to, co sądzi o polskiej szkole, Kościele, partiach politycznych, niedofinansowanej służbie zdrowia. Publiczność chętnie odpowiadała na pytania. To bardzo chwytliwy pomysł na kampanię wyborczą.
Potencjalny zbawca polskiej lewicy przyjechał w piątek do Gdańska. Główna aula Europejskiego Centrum Solidarności (ECS) w Gdańsku pękała w szwach. Na telebimie za Biedroniem słowa: "Jestem chłopakiem z Krosna, któremu, idąc pod prąd, udaje się spełniać swoje marzenia". I hasło: #policzmysie.
To był trochę wiec polityczny, promocja książki, ale przede wszystkim spotkanie fanów z gwiazdą. "Przed Państwem miłośnik zwierząt, czytania i biegania!" - dobiegło z głośników. Biedroń, w całkowitej ciemności, zaczął: - Zamknijcie oczy i pomyślcie, w jakiej Polsce chcielibyście żyć. Czy to jest Polska ciągłych sporów? Zapraszam do chwili refleksji w tym szaleństwie ciągłych kłótni. Zapaliły się światła.
Potem zadeklarował, że odwiedzi 40 miast w Polsce, w tym małych miast, w których likwiduje się szkoły i komisariaty policji. Później zaczęła się "burza mózgów". Polityk zachęcał publiczność - głównie młodych ludzi - do mówienia o Polsce, o życiu i o problemach prostym językiem i własnymi słowami. Kobieta ginekolog upomniała się o edukację seksualną w szkołach.
- Mniej religii, więcej seksu - powiedział wtedy ktoś z tłumu. Następna osoba upomniała się o związki partnerskie dla gejów i lesbijek, i edukację antydyskryminacyjną. - Musimy mieć na kogo głosować, to pan musi zmienić ten rząd - dodała. Biedroń pytał, kto jest za rozdziałem Kościoła od państwa. Cała sala.
Kolejna osoba mówiła o lepszej opiece nad dziećmi z domów dziecka. - Są takie kraje, gdzie nie ma już domów dziecka i dzieci od razu trafiają do rodzin zastępczych - mówił Biedroń. - Jaki jest najważniejszy problem naszego kraju? - pytał Biedroń.
- Ja mam wrażenie, że politycy skupiają się na sobie, a nie na realnych problemach, no może poza wrakiem tupolewa. Priorytetem nie jest człowiek. Dziennikarze też pytają mnie ciągle, czy zrobię to z Barbarą Nowacką czy z Grzegorzem Schetyną, choć od 16 lat robię to z Krzysztofem. Ludzie mówili: - Brak nam młodej krwi. Brakuje świeżości. Brakuje wolności wyboru. Państwo musi być oszczędne.
Biedroń: - Potrzebna nam zmiana generacyjna. Młodzi ludzie nie mają swojej reprezentacji. Marzę o Polsce, w której się szanujemy nawzajem. Za każdym razem, jak widziałem Kaczyńskiego i Pawłowicz w sejmie, zawsze im się kłaniałem i mówiłem "dzień dobry". Każdy kto dostaje szacunek, oddaje szacunek. Co więc wiemy o nowym projekcie Biedronia? Na razie rozwija się w ramach Instytutu Myśli Demokratycznej, którego fundatorem jest… Biedroń.
Na stronie Instytutu czytamy: "Inicjujemy szeroką debatę o przyszłości i rozwoju Polski. Skupiamy ludzi aktywnych, których łączą wspólne wartości i marzenia, otwartość w myśleniu i akceptacja dla różnorodności. Nasi eksperci zbadają społeczne, polityczne i gospodarcze potrzeby Polek i Polaków (…) Ta wiedza będzie podstawą do wypracowania planów, a następnie wdrożenia projektów służących rozwojowi naszego kraju".
Instytut zbiera ludzi, którzy mogą stworzyć nową partię. Anna Strzałkowska z Gdańska, sympatyczka: - Robert pojedzie w Polskę i będzie zbierał pomysły, i inspiracje na nowy program. Po zebraniu programu zdecyduje czy powoła partię, czy jakiś doradczy think tank.
My wszyscy mamy nadzieję, że to będzie jednak partia, bo kolejnych 10 lat pod rządami PiS nie wytrzymamy i wyjedziemy stąd. Partia Biedronia, w pierwszym sondażu dla portalu OKO.press, osiągnęła wynik 5 procent gotowych na nią głosować.
Biedroń powoli przebija się do poważnej polityki. Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu Sejm śmiał się, gdy Biedroń mówił o "chwytach poniżej pasa". Bo to niby taki homoseksualny slang. Gdy Biedroń został wybrany prezydentem Słupska, ten śmiech zamilkł.
Okazało się, że to polityk potrafiący wygrywać wybory, a głosujący nie zwracają uwagi na jego orientację seksualną. Czy jednak uda mu się uratować marginalną polską lewicę? Wielu przed nim próbowało: był już Janusz Palikot, Barbara Nowacka, teraz Adrian Zandberg z partii Razem. Działali dotąd z takim efektem, że lewicy nie ma w sejmie. Czy uda się Biedroniowi?
Biedroń: - Nie zmienimy Polski, jeśli będziemy osobnymi elektronami. Musimy być ze sobą solidarni. W demokratycznym państwie musimy być solidarni z niepełnosprawnymi, z mniejszościami, bo pewnego dnia to my możemy potrzebować pomocy. Potrzeba nam współpracy, wspólnoty. Szukajmy tego, co jest dobrem wspólnym. Dziś potrzeba nam solidarności przez małe s. Bój toczy się o to, żeby politycy nas nie podzielili. Nie damy się!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl