Republikanie Bielana. Dziwny, uwikłany w aferę koalicjant PiS. Ile warta jest ta dycha

Kierowana przez Adama Bielana Partia Republikańska to koalicjant PiS jeszcze dziwniejszy niż Solidarna Polska. Nieliczni, problematyczni, konfliktowi, ale ciągle potrzebni - pisze Wojciech Szacki w "Polityce".

Kamil Bortniczuk i Adam Bielan
Kamil Bortniczuk i Adam Bielan
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

Można od biedy przyjąć założenie, że partia Zbigniewa Ziobry istnieje nie tylko na papierze, ma jakichś (nielicznych co prawda) wiernych fanów, którzy odróżniają ją od PiS, a nawet – że byłaby w stanie wystawić swoje listy do Sejmu i zdobyć trochę głosów. W przypadku Republikanów nikt, pewnie z Bielanem włącznie, takich złudzeń nie ma. Gdy w styczniu CBOS zbadał poparcie dla partii w hipotetycznym wariancie ich samodzielnego startu, na Partię Republikańską wskazało 0,2 proc. ankietowanych (Solidarna Polska miała 1,4 proc.).

Ziobryści podkreślają od czasu do czasu swoją odrębność od PiS, walczą z Mateuszem Morawieckim, krytykują Andrzeja Dudę. Republikanie – nic z tych rzeczy. Sporadycznie i raczej w nieistotnych sprawach głosują inaczej niż reszta klubu, dla większości prawicowego elektoratu są kompletnie nieodróżnialni od PiS.

Porozumienie jest najważniejsze

Mimo tych rzucających się w oczy deficytów partia Bielana w koalicji miewa się całkiem nieźle. Jej zasoby to dziesiątka posłów, po jednym senatorze i europośle, dwóch ministrów i trzech (a do niedawna czterech) wiceministrów oraz pewne wpływy w państwowych instytucjach – np. prezesem Krajowego Zasobu Nieruchomości jest wiceprezes Republikanów Arkadiusz Urban. Sam Bielan pozostaje zaś ważnym rozmówcą prezesa PiS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bielaniści wzięli się z rozłamu w Porozumieniu Jarosława Gowina. Konflikt z ówczesnym wicepremierem na początku 2021 r. rozpętał europoseł Bielan, były spin doktor PiS, a w 2010 r. uczestnik rozłamu, w wyniku którego powstała partia Polska Jest Najważniejsza – prekursorka Porozumienia.

W wojnie w Porozumieniu formalnie poszło o kwestie statutowe, w praktyce chodziło o próbę utrzymania przez PiS większości. Gowin od kampanii prezydenckiej 2020 r. dryfował w stronę opozycji, Bielan trwał zaś przy Jarosławie Kaczyńskim. Jego celem było rozbicie Porozumienia i przekonanie jego posłów, że powinni dalej wspierać rząd. Operacja udała się o tyle, że Kaczyński zachował kontrolę nad Sejmem, ale gowinowcy rozeszli się w różne strony. Część razem z byłym wicepremierem przeszła do opozycji (koło Porozumienia liczy czworo członków), inni utworzyli funkcjonujące w ramach klubu PiS stowarzyszenie OdNowa (m.in. wiceminister obrony Marcin Ociepa), a kilku skończyło w nowej partii Bielana. Jej zjazd założycielski odbył się w czerwcu 2021 r.

Ludzie Bielana

Z czasem do Partii Republikańskiej dołączyli kolejni posłowie, a jest to grono barwne, niestałe i po przejściach. Podlaski poseł Republikanów Jacek Żalek – do niedawna wiceminister funduszy, o czym za chwilę – w przebogatej karierze przed Republikanami przewinął się przez AWS i jej późniejsze mutacje, a następnie zaliczył krótsze lub dłuższe flirty z LPR, UPR, PiS, PO i Porozumieniem.

Status Żalka w Porozumieniu jest dziś niejasny; Bielan ewidentnie postanowił zrzucić go z sań, tak aby białostocki poseł został jedyną twarzą afery w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Ta rozdzielająca m.in. unijne dotacje dla innowacyjnych przedsiębiorców instytucja w wyniku koalicyjnych rozmów trafiła pod partyjną kuratelę Republikanów, a nadzór nad nią sprawował właśnie Żalek jako wiceminister w resorcie funduszy.

W lutym w NCBR wybuchła afera – Radio Zet oraz posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba zaalarmowali, że wielomilionowe dotacje mają dostać niewielkie firmy powiązane personalnie z prezesem należącej do NCBR spółki NCBR Investment Fund. Joński i Szczerba przekonują, że w NCBR powstał "układ Bielana", który miał finansować firmy przedsiębiorców związanych z Republikanami. Szef Partii Republikańskiej twierdzi natomiast, że audyt w NCBR zaczął się jeszcze przed publikacjami medialnymi i przed kontrolą poselską Jońskiego i Szczerby. A odpowiedzialność za aferę przerzuca na Żalka. Udało mu się przekonać Kaczyńskiego. Po kolacji ze wszystkimi (poza Żalkiem) posłami Republikanów prezes PiS na początku marca wymógł na Żalku podanie się do dymisji z funkcji wiceministra. Sprawa na tym jednak się nie kończy, aferą w NCBR zajmują się CBA i prokuratura. Żalek na razie nie ogłosił, czy odejdzie z Partii Republikańskiej, a jego koledzy twierdzą, że jego los zależy od wyników prac prokuratury.

KLIKNIJ W OKŁADKĘ, BY SIĘ PRZENIEŚĆ DO AKTUALNEGO WYDANIA POLITYKI

Okładka tygodnika Poltyka
Okładka tygodnika Poltyka© Polityka

Przed Żalkiem ze stanowiskiem ministra bez teki pożegnał się inny poseł Republikanów Michał Cieślak, również wywodzący się z Porozumienia. W czerwcu 2022 r. pechowo dla niego zakończyła się wizyta na poczcie w Pacanowie; minister poczuł się tak urażony zachowaniem pracownicy placówki (która zarzuciła rządowi PiS drożyznę), że wystosował na nią donos do władz Poczty Polskiej. Jako że nie grało to z przekazem PiS, że partia jest "bliżej ludzi", to po upublicznieniu sprawy Cieślak stracił stanowisko i zastąpił go inny poseł Republikanów Włodzimierz Tomaszewski. Jego dokonania na stanowisku ministra nie są szerzej znane.

Małą karierę w mediach zrobił także Lech Kołakowski. On akurat do Republikanów przeszedł z PiS. Był jednym z kilkunastu posłów zawieszonych w prawach członka partii za głosowanie przeciw tzw. piątce dla zwierząt jesienią 2020 r., a potem sam zdecydował się odejść z PiS i został posłem niezrzeszonym. Partia Kaczyńskiego obawiała się jednak wówczas utraty większości i walczyła o zagubione owce; Kołakowski znalazł więc intratną posadę jako doradca zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego (z pensją kilka razy wyższą niż uposażenie poselskie), co pozwoliło mu na nowo odnaleźć w sobie chęć wspierania rządu. Wrócił więc do klubu PiS i przystąpił do Partii Republikańskiej, a nawet został wiceministrem rolnictwa.

Ciekawą drogę przeszła też Małgorzata Janowska. Była posłanka K’15 w 2019 r. dostała się do Sejmu już z listy PiS. 25 czerwca 2021 r. wystąpiła z klubu PiS i została szefową koła Wybór Polska. "Ta decyzja jest ostateczna, ja nie lubię rzucać słów na wiatr. Mam nadzieję, że odejść z klubu PiS będzie jak najwięcej i wszystkich zapraszam do naszego koła" – mówiła w programie WP "Newsroom". Niecały miesiąc później Janowska była już ponownie – już jako Republikanka – w klubie PiS.

Jeszcze krócej poza klubem PiS wytrwał kolega Janowskiej z koła Wybór Polska Arkadiusz Czartoryski – powrócił po dwóch tygodniach, tyle że już w barwach republikańskich. Wystarczyło, że Kaczyński publicznie powiedział, że działania CBA wobec Czartoryskiego – a chodziło o sprawę zamówień zlecanych przez spółkę PGE Dystrybucja jednej z prywatnych firm z siedzibą w Ostrołęce, skąd pochodzi Czartoryski – były bezpodstawne. Poseł został wynagrodzony za powrót funkcją wiceministra sportu.

Kolejni dwaj posłowie Republikanów – minister sportu Kamil Bortniczuk i były polityk PSL Mieczysław Baszko (obaj wywodzący się z Porozumienia) także ostatnio błysnęli w mediach. Resort sportu, rozdzielając dotacje z programu "Sport dla wszystkich", dał 14 mln zł (ponad połowę całości programu) Krajowemu Zrzeszeniu Ludowych Zespołów Sportowych, którym kieruje – co za niespodzianka – poseł Baszko.

W Partii Republikańskiej są też dwaj posłowie niezrzeszeni: Zbigniew Ajchler (wybrany z list KO) i Łukasz Mejza. Mejza dostał się do Sejmu z listy PSL po śmierci posłanki Jolanty Fedak, ale szybko dołączył do większości rządowej, a nawet został na krótko wiceministrem sportu. Gdy Wirtualna Polska napisała, że jego firma oferowała nieuleczalnie chorym niesprawdzone medycznie terapie, Mejza – "w poczuciu odpowiedzialności za Polskę" – podał się do dymisji. Dziś nawet jeden z naszych rozmówców z Partii Republikańskiej przyznaje, że Mejza jest tak skompromitowany, że może nie załapać się na listy PiS.

Mali w wielkim micie

Podtrzymywanie partii Bielana z punktu widzenia polityków partii Bielana jest sensowne. Zresztą wszyscy quasi-koalicjanci PiS (ziobryści, bielaniści i ociepowcy) mają znacznie więcej ministrów i wiceministrów, niżby na to wskazywał ich potencjał. Ciekawsze jest pytanie – co daje Partia Republikańska Kaczyńskiemu? Większość w Sejmie? Przecież i tak prawie wszyscy bielaniści są w klubie PiS, a Mejza i Ajchler jako niezrzeszeni wspierają rząd w głosowaniach.

Program? Bez żartów. Republikanie mają parę swoich postulatów (chcą np. liberalizacji dostępu do broni oraz wprowadzenia zakazu sprzedaży dzieciom napojów energetycznych, mówią także o ułatwieniu przedsiębiorcom dostępu do informacji o programach unijnych), ale są to – może poza energetykami – sprawy niszowe.

Rozmówca POLITYKI z rządu przekonuje z kolei, że posłowie Republikanów zapewniają PiS dodatkowe głosy. – Wywodzą się z trochę innych środowisk. Szyld Porozumienia w 2019 r. przyciągnął nieco wyborców, którzy na kandydatów PiS raczej by nie zagłosowali. Liczymy na to, że w 2023 r. będzie podobnie z Republikanami – słyszymy. Kilku z nich ma rzeczywiście mocną pozycję na poziomie powiatu – Kołakowski w Łomży (kandydował dwukrotnie na prezydenta tego miasta), Czartoryski w Ostrołęce (były prezydent), Bortniczuk w powiecie nyskim (Opolszczyzna), a Cieślak w buskim (woj. świętokrzyskie).

Ale żaden z obecnych posłów Partii Republikańskiej nie był w 2019 r. lokomotywą wyborczą w swoim okręgu. Najwięcej głosów zdobył Czartoryski – zresztą jeszcze jako członek PiS – w okręgu siedleckim (22,4 tys., co dało mu czwarte miejsce wśród kandydatów PiS). Cała dziesiątka posłów Bielana zdobyła zaś w ostatnich wyborach niecałe 130 tys. głosów (na listy PiS głosowało ponad 8 mln Polaków).

Wydaje się, że Republikanie są Kaczyńskiemu przydatni przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze – dają jakiś szyld grupie posłów, którzy z powodów wizerunkowych lub skłócenia z lokalnymi strukturami PiS nie mają wstępu do dużej partii. Po drugie, Partia Republikańska pozwala podtrzymywać mit "Zjednoczonej Prawicy" rozciągającej się od Solidarnej Polski przez PiS po bardziej centrowych bielanistów. Republikanie – wspierani przez Morawieckiego i Kaczyńskiego – są więc dla PiS przeciwwagą dla ziobrystów.

Do tego grona ma ponoć dołączyć jeszcze Paweł Kukiz, który jest w trakcie rejestracji swojej nowej partii (poprzednia została wykreślona z rejestru za niezłożenie w terminie sprawozdania finansowego za 2021 r.).

Większość bielanistów znajdzie się zapewne na listach PiS w jesiennych wyborach. Niepewny jest start Żalka (po aferze w NCBR), a także Mejzy i Ajchlera. Z pozostałej siódemki największe szanse na reelekcję mają Bortniczuk, który zdobył szerszą rozpoznawalność jako minister sportu, oraz mocni lokalnie Czartoryski, Kołakowski i Cieślak.

Jeśli PiS utrzyma władzę, to Partia Republikańska, choć maleńka, wciąż będzie Kaczyńskiemu potrzebna.

Wojciech Szacki

Wojciech Szacki kieruje działem politycznym Polityki Insight, publikuje też w "Polityce". W latach 2002–12 był dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Autor artykułów, felietonów, komentarzy, wywiadów i analiz politycznych.

Źródło artykułu:Polityka
adam bielanrepublikaniepis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (104)