Relacje Jakimowicza zszokowały Białorusinów. "Ta akcja mnie boli"
Wizyta Jarosława Jakimowicza na Białorusi i wychwalanie przez niego reżimu wywołało wiele kontrowersji. Z relacji celebryty zadowoleni są białoruscy propagandyści. Krytyczna jest natomiast opozycja, prześladowana przez dyktatora. - Niech wyjdzie na ulicę i powie, że nie lubi Łukaszenki, nie uznaje go za prezydenta. Pójdzie siedzieć - mówi Wirtualnej Polsce Pawieł Łatuszka.
- Cześć, czołem, kluski z rosołem - rozpoczyna jeden ze swoich filmików z Białorusi aktor i były prezenter TVP Info za czasów PiS Jarosław Jakimowicz. W trakcie swojej wizyty odwiedził m.in. Mińsk, Grodno oraz Brześć.
Znany z "Młodych wilków" aktor w swoich relacjach sarkastycznie odnosi się do doniesień o reżimie Łukaszenki, sugerując, że jest on niesłusznie demonizowany, a Białorusinom żyje się świetnie. Na przykład jedno z nagrań, przedstawiające ulicznych muzyków, zatytułował "terror na ulicach Grodna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kpi też z rzekomej biedy na Białorusi. - Reżim panie, reżim i bida - mówi przed wejściem do jednego ze sklepów. Następnie wchodzi do lokalu i pokazuje półki z Coca-Colą, zagranicznymi kosmetykami i alkoholami.
W jednym z wpisów wychwala białoruskie drogi i porównuje je z polskimi.
"Pierwsza, obrzydliwa różnica jest taka, że oni wybudowali te drogi za swoje pieniądze i taniej. My za badziewie wielokrotnie droższe musimy spłacać kredyt i przypłacać suwerennością. Nie ma żadnej różnicy. Tu jest jeszcze do tego czyściej, czyli co nam dała Unia Europejska? Potężny dług i nic więcej" - irytuje się były gospodarz programu "W kontrze".
Jakimowicz w kilku swoich skandalicznych relacjach apeluje także, by "zamknęły buzie" osoby, które nigdy na Białorusi nie były.
Białorusin: akcja tego pana mnie boli
Jakimowiczowi odpowiadali w komentarzach Białorusini, zarzucając mu manipulacje i pomijanie wielu kluczowych kwestii, które stanowią o dramatycznym reżimie Łukaszenki, mającym sumieniu wiele ofiar, na czele z opozycjonistami.
- Myślę, że ten pan jest niemądry. Choć, szczerze mówiąc, kiedy masz polską pensję i nie interesujesz się polityką, to wycieczka do Białorusi może być bardzo miła - mówi Wirtualnej Polsce Dmitrij, Białorusin mieszkający w Polsce.
- Jedną sprawą jest pokazanie, że w mojej ojczyźnie jest życie i rozrywki. Ale pan Jakimowicz w dość chamskim stylu przekonuje, że na Białorusi jest wszystko okej, a media kłamią. Ja byłem w więzieniu, na szczęście tylko przez kilkanaście dób, a wszystko z powodu jednej wiadomości wysłanej w Viberze (popularny na Białorusi komunikator - red.). I akcja tego pana wywołuje we mnie ból - dodaje.
Białoruski propagandysta zadowolony z wizyty Jakimowicza
Wycieczka Jarosława Jakimowicza jeszcze nie została zrelacjonowana przez reżimowe białoruskie media, choć zdecydowanie wpadła pod ich radar. "Nasi Polacy" - napisał na Telegramie odznaczony przez Łukaszenkę propagandysta rządowej CTV Ryhor Azaronak.
O Jakimowiczu napisały także inne prorządowe kanały na Telegramie, a także niezależne białoruskie media, jak Most, Zierkało czy "Nasza Niwa". "Wyraźnym przesłaniem jego filmów jest zniszczenie negatywnego wizerunku reżimu Łukaszenki. W Polsce taki wyjazd wywołał mieszane reakcje" - napisał Most.
Opozycjonista: niech wyjdzie na ulicę i powie, że nie lubi Łukaszenki
- Jeżeli jego limitem wolności jest brak prawa do wolności słowa, do głosowania, do tego, żeby jego głos został policzony podczas wyborów, brak prawa do niezależnych mediów, to jego wybór - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską jeden z liderów białoruskiej opozycji Pawieł Łatuszka.
- Jeżeli naprawdę chciałby sprawdzić, w jaki sposób działa demokracja na Białorusi, to niech wyjdzie na ulicę i powie, że nie lubi Łukaszenki, nie uznaje go za prezydenta. Pójdzie siedzieć na 5, 7 lub 10 lat - dodaje.
Jak wskazuje Łatuszka, kwestią czasu jest, by białoruska propaganda użyła relacji aktora do budowania swojego wizerunku.
- Propaganda zawsze będzie wykorzystywała takie osoby, jak sędzia Szmydt czy Jakimowicz. W ten sposób przekonują, według ich propagandy, że większość społeczeństwa polskiego lubi Łukaszenkę. To jest propaganda, najgorszy jego obraz z czasów PRL - mówi.
Wirtualna Polska skontaktowała się z Jarosławem Jakimowiczem z prośbą o komentarz. Aktor jednak nie chciał z nami rozmawiać. W jednej z dyskusji pod swoimi wpisami napisał do komentujących: "Żal mi was przygłupy. Wasze ograniczenia umysłowe są przerażające!".
Jakimowicz pytał, kiedy będą strzelali na granicy
Probiałoruski zwrot Jakimowicza jest o tyle zastanawiający, że przez lata był prezenterem TVP Info, pojawiając się m.in. w programie publicystycznym "Jedziemy" Michała Rachonia, gdzie komentował bieżące wydarzenia. Telewizja publiczna krytycznie relacjonowała wówczas m.in. wybory prezydenckie na Białorusi w 2020 roku. Od 2021 roku, gdy Mińsk rozpoczął działania hybrydowe na granicy, stanęła po stronie rządu i tropiła wszelkich krytyków.
W jednym z wydań "Jedziemy" Jakimowicz w 2021r. domagał się nawet radykalnych działań na granicy. - Kiedy służby graniczne będą mogły wreszcie otworzyć ogień do tych, którzy atakują? - pytał.
- Nie, no daj spokój. Oby się nigdy nic takiego nie wydarzyło - uspokajał prowadzący Michał Rachoń.
- Ale kiedy jest takie prawo? Ja nie mówię, że tak ma być, ale kiedy, kiedy? - dopytywał Jakimowicz.
Przypomnijmy - migranci na polsko-białoruską granicę byli często przyprowadzani przez białoruskie służby. Polska straż graniczna udostępniała pokazujące takie zdarzenia nagrania.
Reżimowa turystyka
Kraje autorytarne chętnie przyjmują do siebie osobistości, które poprzez swoją aktywność medialną mają szansę nieco zmienić wizerunek tych państw. Czasem dyktatury wręcz takie wycieczki organizują. Pracownicy mediów byli zapraszani m.in. do Syrii, by rozpisywać się w superlatywach o reżimie Baszara al-Assada, jako kraju wolności i pokoju.
Bardzo głośno było o wyprawie amerykańskiego prezentera Tuckera Carlsona do Rosji na wywiad z Władimirem Putinem. Dziennikarz w trakcie swojej wizyty odwiedził jeden z supermarketów i zachwycał się świeżym chlebem (wąchając go przez foliową siatkę), a także niskimi cenami, kompletnie pomijając różnicę między siłą nabywczą Rosjan i Amerykanów.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: