Rasizm w brytyjskich szkołach to norma?
Prawie 90 tysięcy incydentów na tle rasistowskim odnotowano w brytyjskich szkołach w latach 2007-2011. W ostatnim roku szkolnym liczba takich zdarzeń lekko zmalała i wyniosła blisko 19 tysięcy.
24.05.2012 | aktual.: 28.05.2012 10:19
Jako incydent rasistowski rozumiano wszelkie przejawy przemocy fizycznej, w tym znęcanie się, a także wyzwiska, groźby i wszelkie przejawy przemocy psychicznej. Od roku 2007 liczba takich przypadków w brytyjskich szkołach utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie - nadal jest to spory problem na szkolnych korytarzach i boiskach.
Tam jest niebezpiecznie
W roku szkolnym 2007/08 odnotowano 22,2 tysiąca takich przypadków, w 2008/09 było ich 22,6 tysiąca, w roku szkolnym 2009/10 liczba wzrosła do 23,9 tysiąca. Dopiero w ostatnim roku szkolnym 2010/11 wskaźnik lekko spadł do 18,9 tysiąca.
Najwięcej przypadków przemocy na tle rasistowskim zanotowano w ostatnim czasie w szkołach w Birmingham (5752) i Leeds (4690). Dzieci imigrantów mogą się za to najbezpieczniej poczuć w szkołach w walijskim hrabstwie Carmarthenshire, gdzie w ostatnim roku szkolnym odnotowano tylko 5 takich zdarzeń.
Jest problem i nie wolno go ignorować
Zebrane dane pokazują bardzo ciekawe trendy, jednak problem w tym, że od 2010 roku brytyjskie szkoły nie muszą już rejestrować przypadków incydentów rasistowskich. Teraz mogą to robić, ale zależne jest to od woli dyrekcji. Nic więc dziwnego, że w ostatnim czasie zaczyna brakować danych. To pewnie dlatego w ostatnim roku obowiązywania nakazu rejestrowania widać było wzrost z 22,8 tysiąca przypadków do 23,9 tysiąca. Wzrost na poziomie 40% występował m.in. w Luton, Oldham, Croydon, Bedford i Middlesbrough. Wskaźnik wzrósł równie gwałtownie w Cardiff (z 186 do 246).
W roku szkolnym 2010/11, kiedy już nie szkół nie obowiązywał nakaz odnotowywania wszystkich zdarzeń, nastąpił "cudowny spadek" liczby incydentów do 18,9 tysiąca.
- Niestety liczba oficjalnie odnotowanych zdarzeń na tle rasistowskim to tylko wierzchołek góry lodowej. Rasizm jest prawdziwym problemem w wielu szkołach w całym kraju. A liczba przypadków rasistowskiego zastraszania jest nagminnie zaniżana. Często się też zdarza, że nauczyciel nie ma świadomości, że takie rzeczy dzieją się w jego klasie. Ofiara milczy, nie zgłasza problemu, bo boi się dalszych problemów - mówi Sarah Soyei z organizacji Show Racism the Red Card.
Małgorzata Słupska