Radny opozycji wyciął swoje drzewa i poszedł protestować przeciw Lex Szyszko
Szczeciński radny PO Jan Posłuszny zaliczył sporą wpadkę wizerunkową. Korzystając z tzw. Lex Szyszko, najpierw wyciął drzewa na własnej działce, później zaś pojechał na teren szpitala w Zdrojach, by z klubowymi kolegami sadzić drzewa w ramach protestu przeciwko ustawie ministra środowiska - podaje "Głos Szczeciński".
Radny posiada działkę przy Puszczy Wkrzańskiej. Żeby się na niej pobudować musiał wyciąć kilka świerków i dębów. Sam Posłuszny nie zaprzecza, że wycinka miała miejsce, bowiem drzewa kolidowały z projektem jego domu. Radny zapewnił jednak, że część drzewostanu pozostanie nienaruszona.
Problem w tym, że po wycince drzew na własnej działce Jan Posłuszny pojechał na teren szpitala w Zdrojach, by sadzić nowe drzewa. Wspomógł tym samym swoich klubowych kolegów w akcji protestacyjnej przeciwko tzw. Lex Szyszko. Sam zauważył, że zbieżność obu wydarzeń nie wygląda najlepiej.
- Przez przypadek znalazłem się na terenie szpitala. Ale może faktycznie wyszło niezręcznie - tłumaczył się w rozmowie z "Głosem Szczecińskim"
Oprócz Jana Posłusznego na miejscu byli też m.in. marszałek województwa Olgierd Geblewicz i senator Tomasz Grodzki, którzy mówili, że trzeba „odrabiać to, co wyrządzili szkodnicy z PiS”. Dodali też, że Lex Szyszko ma zgubne skutki dla budżetu, bo z tytułu wycinki państwo nie zarobiło ani grosza.