Niespodziewany ruch Putina. Zachował się tak pierwszy raz w wyborach
W Rosji trwają trzydniowe wybory prezydenckie. Ponad 113 mln kart do głosowania trafiło już do 94 tys. lokali wyborczych. Nie obyło się bez licznych incydentów. Moskale czekali także, jak do urny pójdzie ich obecny przywódca Władimir Putin. Ten jednak zaskoczył wszystkich.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Rosyjska propaganda od rana budowała napięcie związane z tym, kiedy i w jakim lokalu Putin odda głos w wyborach prezydenckich. Jego rzecznik Dmitrij Pieskow od rana wydawał także komunikaty, w których zapewniał, że "gdy tylko otrzyma taką informację, natychmiast przekaże ją opinii publicznej".
Dziesiątki incydentów podczas wyborów
Putin nie zdecydował się pojawić wśród zwykłych Rosjan. Być może miało to związek z licznymi incydentami, do których dochodzi w komisjach wyborczych. Urny wyborcze są masowo podpalane i oblewane farbą. Takie przypadki odnotowano już zarówno w małych miasteczkach, jak i w Moskwie. W Petersburgu jedna z kobiet rzuciła w komisję koktajlem Mołotowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niespodziewanie na stronie Kremla po godz. 17 czasu polskiego zostało opublikowane nagranie opatrzone podpisem: "Władimir Putin głosował online w rosyjskich wyborach prezydenckich".
Na starannie odegranej scence widzimy dyktatora, który wchodzi do swojego gabinetu, siada przy biurku. Chwyta za myszkę i po wykonaniu kilku kleknięć oddaje głos. Na koniec macha do kamery. Na ekranie pojawia się komunikat: "Dziękujemy, pomyślnie oddałeś głos".
Agencja TASS podkreśla, że Putin używał już tej metody "wyrażania swojej woli" np. w wyborach deputowanych do Dumy Państwowej jednak zrobił to po raz pierwszy w wyborach prezydenckich.
Głosowanie na muszce
Głosowanie w Rosji po raz pierwszy w historii potrwa trzy dni. Odbywa się także na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy - często pod lufą karabinu. Szef Rady Europejskiej Charles Michel w ironicznym wpisie "pogratulował" dyktatorowi "miażdżącego zwycięstwa". Przypomniał, że rosyjskie głosowanie odbywa się "bez opozycji, bez wolności i bez wyboru".