Putin może rządzić aż do 2036 roku. W Rosji trwa głosowanie
Sobota to drugi dzień wyborów prezydenckich w Federacji Rosyjskiej. Trzydniowy proces wyborczy jest poprzedzony przez zmiany wprowadzone do konstytucji, które skutkują usunięciem limitu kadencji prezydenckiej dla Władimira Putina.
Zmiany w konstytucji Federacji Rosyjskiej, które miały miejsce latem 2020 roku, z inicjatywy Putina, skutkowały usunięciem limitu kadencji. Wówczas przegłosowano punkt, który głosił, że kadencje osoby, która pełni funkcję prezydenta w momencie przyjęcia poprawek, zaczynają być liczone od nowa.
Nie było żadnych wątpliwości, że celem tych zmian było usunięcie ograniczeń dla samego Putina, który rządził już od 2012 roku przez dwie sześcioletnie kadencje. Druga kadencja, dozwolona przez "starą" konstytucję, miała zakończyć się w 2024 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To oznacza, że Putin, jeśli będzie przestrzegał tych formalnych zapisów, będzie mógł rządzić co najmniej do 2036 roku, kiedy to skończy 84 lata. Putin jest na czele państwa od 2000 roku, kiedy to pierwszy prezydent Rosji, Borys Jelcyn, wyznaczył go na swojego następcę.
Pełnienie przez Putina funkcji premiera w latach 2008-2012 było już wówczas oceniane jako formalny wybieg, który pozwalał ominąć limit kadencji prezydenckich, nie łamiąc jednak konstytucji.
Podobnie jak głosowanie nad zmianami w konstytucji, wybory prezydenckie trwają przez trzy dni. Tę technikę wyborczą przetestowano najpierw w 2020 roku, pod pretekstem zmniejszenia zagrożenia epidemicznego. Wcześniej w Rosji istniało głosowanie przedterminowe, ale udział w nim brało jedynie około 1% wyborców.
Również w 2020 roku rozszerzono możliwość głosowania poza lokalami wyborczymi. Metody te powtórzono podczas wyborów parlamentarnych w 2021 roku. Rozciągnięcie głosowania na trzy dni i przeniesienie go poza lokale wyborcze osłabiło kontrolę społeczną i możliwość obserwacji. Szerokie pole do nadużyć daje oddanie głosu drogą elektroniczną (DEG), które - jak oceniała niezależna "Nowaja Gazieta.Jewropa" - już od pierwszego zastosowania (w Moskwie w 2019 roku) było używane do fałszowania wyników.
Na karcie do głosowania Putin oraz trzech tylko formalnie kontrkandydatów
Na karcie do głosowania widnieją nazwiska Putina i jego formalnych kontrkandydatów: Nikołaja Charitonowa, Władisława Dawankowa i Leonida Słuckiego.
Putin, jak przypomniała rosyjska redakcja BBC, jest od 2023 roku poszukiwany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z deportacjami dzieci ukraińskich, co stanowi zbrodnię wojenną.
Charitonow jest kandydatem Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF), Słucki reprezentuje Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR), niegdyś kierowaną przez Władimira Żyrinowskiego, natomiast Dawankow - partię Nowi Ludzie i z jej ramienia jest wiceprzewodniczącym parlamentu. Ugrupowania zasiadające w parlamencie Rosji nie są opozycją - pozostają lojalne wobec Kremla i jego polityki.
Kreml ma plan na wysoki wynik, przy wysokiej frekwencji
Niezależny portal Meduza podał w marcu 2024 roku, powołując się na źródła na Kremlu, że plan władz zakłada wynik ponad 80 proc. głosów dla Putina przy wysokiej frekwencji - od 70 do 80 procent. Według tych źródeł frekwencję ma zapewnić mobilizacja wyborców całkowicie zależnych od państwa: pracowników instytucji budżetowych, zakładów państwowych i dużych firm lojalnych wobec władz. Na nich wywierana jest presja, by przyszli na wybory, przyprowadzając ze sobą kolejne osoby, np. spośród członków rodziny i znajomych.
Kreml uważa, że mobilizacja "budżetówki", głosowanie kilkudniowe i DEG udaremnią wszelkie wysiłki opozycji - podała Meduza.
Julia Nawalna namawiała do bojkotu głosowania w Rosji
Chodzi przede wszystkim o akcję protestu, do której wezwała Julia Nawalna, wdowa po zmarłym w łagrze przywódcy opozycji Aleksieju Nawalnym. Z emigracji zaapelowała ona do Rosjan, by przyszli do lokali wyborczych 17 marca równo w południe, na znak protestu wobec Kremla. Jeśli gest ten będzie masowy, przeciwnicy władz - zdaniem Nawalnej - zdadzą sobie sprawę, jak dużą grupę stanowią.
Nawalny był najważniejszym przeciwnikiem politycznym Kremla, mimo że CKW nigdy nie dopuściła go do wyborów prezydenckich. Został aresztowany w styczniu 2021 roku i uwięziony, a 16 lutego 2024 roku władze więzienne poinformowały o jego śmierci w kolonii karnej za kołem podbiegunowym.
W minionej dekadzie Nawalny był w stanie - jako jedyny z opozycjonistów - zmobilizować Rosjan do masowych protestów (pod hasłami przeciwko korupcji) i proponować strategie wyborcze osłabiające wyniki kremlowskiej partii Jedna Rosja.
Po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, trwającej od 24 lutego 2022 roku, w Rosji przestały działać media niezależne, takie jak "Nowaja Gazieta" czy telewizja Dożd. Uznawani za "zagranicznych agentów" dziennikarze i aktywiści są represjonowani bądź zmuszani do wyjazdu z kraju.
Od sierpnia 2023 roku w areszcie przetrzymywany jest Grigorij Mielkonjanc, współprzewodniczący ruchu Gołos, który przez lata monitorował wybory w Rosji i nagłaśniał naruszenia.
Julia Nawalna, która po śmierci męża zaangażowała się w działalność polityczną, wezwała Zachód w artykule opublikowanym w dzienniku "Washington Post", by nie uznawał wyników wyborów z 17 marca. Z podobnym apelem zwrócił się z więzienia na Syberii działacz opozycyjny i dziennikarz Władimir Kara-Murza, skazany na 25 lat za rzekomą "zdradę stanu".
Głosowanie w Rosji. Incydenty w lokalach wyborczych
Lokale wyborcze są otwarte w godzinach 8-20 (czasu lokalnego). Zgodnie ze strefami czasowymi w Rosji jako pierwsze otworzyły się w piątek rano lokale wyborcze na Kamczatce (dziewięć godzin wcześniej niż w Moskwie, a więc 14 marca o godz. 21 czasu polskiego), a jako ostatnie zamknięte zostaną w obwodzie królewieckim (nastąpi to godzinę później niż w Moskwie: 17 marca o godz. 19 czasu polskiego).
Głosowanie nazywane "przedterminowym" trwało też w ostatnich dniach na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy - obszarach obwodów zaporoskiego, chersońskiego, donieckiego i ługańskiego. Rosyjska redakcja BBC podała 14 marca, że według relacji mieszkańców ludzie współpracujący z Rosjanami obchodzą z urnami mieszkania w asyście uzbrojonych wojskowych.
W piątek z całej Rosji napływały liczne doniesienia o incydentach podczas głosowania - np. w Petersburgu w drzwi do lokalu wyborczego rzucono koktajl Mołotowa, a w Moskwie podpalono budkę do głosowania, a także wlano środek odkażający do urny z głosami. Doszło do zatrzymań.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zryw antywojennych Rosjan. Takiej akcji nie było od lat