Putin mówi o bombie w Warszawie, internet reaguje. "Czytelna sugestia"
Fala komentarzy po słowach Władimira Putina na temat katastrofy smoleńskiej i ładunków wybuchowych na pokładzie Tu-154M. - Samolot skąd leciał, z Moskwy? Z Warszawy - to znaczy, tam je podłożono. Szukajcie w takim razie u siebie - stwierdził rosyjski prezydent. Internauci zastanawiają się, co Putin chciał osiągnąć tymi słowami.
14.12.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:05
- Jesteśmy zmęczeni tymi blefami. Mamy po prostu dość tych bzdur. Nie było żadnych eksplozji. Ustalili to polscy i rosyjscy eksperci. Współczujemy Polsce. To smutna historia. Ale ta spirala śledztw wyszła spod kontroli. Ludzie nie powinni wymyślać. Tragedia to tragedia. Czemu robi się z niej sprawę polityczną. Dla krótkiego wzrostu poparcia? Dorośnijcie. Musicie być dojrzalsi - powiedział Putin.
- Jeśli w samolocie były wybuchy - samolot skąd leciał, z Moskwy? Z Warszawy - to znaczy, tam je położono. Szukajcie w takim razie u siebie - mówił Putin.
Słowa Putina komentują w Polsce politycy, dziennikarze i internauci.
"Inaczej niż za rządów PO, Rosja od dwóch lat nie prowokuje niczym Polski. Dziś Putin wskazuje winnego katastrofy smoleńskiej: "Jeżeli była bomba, to podłożona w Warszawie". Sugestia jest czytelna: obwińcie za zamach PO i współpracujecie z nami. Przecież jesteście zmęczeni Zachodem - stwierdza Paweł Zalewski, sugerując, że Putin celowo wspomniał o ładunkach wybuchowych.
"Czy to możliwe, iż dzisiejsze wrzutka Putina jest przejawem tego, że akcjonariat PO zaczął układać się z Dobrą Zmianą?" - pytają internauci. Nie brakuje też stwierdzeń, że to właśnie komuś w Polsce mogło zależeć najbardziej na śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Są też głosy mówiące o tym, że wypowiedzi Putina nie można traktować jako celowej próby "rozegrania Polski" i wskazania PO i Donalda Tuska jako winnych tragedii, ale jako wyraz zniecierpliwienia oskarżeniami, które płyną z Polski.
"To ocena polskiej dziecinady była. Nie bez przyczyny powiedział, byśmy już w końcu wydorośleli i zamknęli tę stronę polsko-rosyjskich relacji. O PO nie myślał" - padła odpowiedź na stwierdzenie Zalewskiego. Ten przywołał z kolei wypowiedź Andrieja Iłłarionowa, byłego doradcy Putina, który kilka dni temu też twierdził, że winowajców katastrofy trzeba szukać w kontekście wewnętrznego sporu w Polsce.
"Ten człowiek nie głosi przypadkowych opinii. Dziś cześć z tego powtórzył Putin" - zauważył polityk.