Putin mówi o Polsce. "To musi być sygnał ostrzegawczy"

"Putin coraz częściej mówi o Polsce. To musi być sygnał ostrzegawczy" – pisze niemiecki historyk dla magazynu "Der Spiegel". Przypomina, że w wywiadzie z amerykańskim dziennikarzem Tuckerem Carlsonem prezydent Rosji obwinił Polskę za wybuch II wojny światowej.

Putin coraz częściej mówi o Polsce. "Sygnał ostrzegawczy"
Putin coraz częściej mówi o Polsce. "Sygnał ostrzegawczy"
Źródło zdjęć: © Kremlin
Mateusz Czmiel

26.02.2024 | aktual.: 26.02.2024 22:17

"Kiedy Rosja napadła na Ukrainę, pojawiły się wcześniej sygnały. Przekłamania historyczne w artykułach i przemówieniach Putina. Teraz Polska coraz częściej pojawia się w retoryce przywódcy Kremla. Czy to sygnał ostrzegawczy?" – pyta niemiecki historyk Matthaeus Wehowski w artykule gościnnym opublikowanym na stronie internetowej tygodnika "Der Spiegel". Wehowski jest pracownikiem naukowym Instytutu Badań nad Totalitaryzmami im. Hannah Arendt na Uniwersytecie Technicznym w Dreźnie.

Wehowski przypomina, że na początku lutego br. w wywiadzie z amerykańskim dziennikarzem Tuckerem Carlsonem prezydent Rosji obwinił Polskę za wybuch drugiej wojny światowej, mówiąc, że "nie wykazała chęci do kompromisu, a Hitler nie miał innego wyjścia, jak tylko zrealizować swoje [wojenne] plany". Putin użył argumentu, który reżim Adolfa Hitlera wykorzystał już wcześniej do uzasadnienia inwazji na Polskę w 1939 roku, że Polska została "zmuszona" do wojny z Niemcami przez mocarstwa zachodnie" – pisze niemiecki historyk.

Sygnał ostrzegawczy dla Polski

Przypomina, że Putin usprawiedliwiał atak na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, fałszując argumenty historyczne. Teraz zaś można zaobserwować, że Polska odgrywa coraz większą rolę w retoryce Putina i rosyjskiej propagandzie wojennej. Putin zniekształca fakty historyczne, sugerując, że rosyjska dominacja w całej Europie Wschodniej jest pożądana. "To musi być sygnał ostrzegawczy dla Polski i całej Unii Europejskiej. Tym razem, inaczej niż dwa lata temu, nie należy go ignorować" – pisze Wehowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z punktu widzenia Putina Polska i inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej są tylko "narzędziami" wielkich mocarstw – kontynuuje historyk, dodając, że myślenie Putina zostało ukształtowane przez rosyjskiego skrajnie prawicowego i antysemickiego filozofa Iwana Iljina (1883-1954). Iljin uzasadniał rosyjskie wpływy na Europę Wschodnią rzekomą tradycją historyczną od średniowiecza do czasów współczesnych. Z tej perspektywy Polska była jedynie "przyczółkiem obcych mocarstw" i "bramą" dla wrogich idei – czytamy.

Wehowski zwraca uwagę na propagowanie przez Kreml narracji "spisku i zdrady" przeciwko Rosji, o czym przekonuje, chociażby nowy rosyjski podręcznik do historii dla nastolatków, który ukazał się we wrześniu 2023 roku. Jego autorem jest były minister kultury Władimir Medinski, który od 2009 roku jest również członkiem komisji ds. zapobiegania fałszowaniu historii ze szkodą dla interesów Rosji. Obecnie pełni on rolę "kapłana putinowskiej prawdy historycznej". Wiele ważnych wydarzeń XX wieku, w tym powstanie "Solidarności" w 1980 roku, jest interpretowanych w podręczniku jako wynik spisku "zachodnich agentów" i "wrogich idei". Podręcznik przedstawia Polskę i inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej jako instrumenty Zachodu.

Polska w rosyjskiej propagandzie

Niemiecki historyk przyznaje, że interpretacja demokracji jako narzędzia zachodnich "wpływów" ma w Rosji tradycję i legitymizowała pierwsze kroki w kierunku autokracji już po 1989 roku.

Rosyjska propaganda twierdzi m.in. że NATO jest "potajemnie" aktywne w Ukrainie, głównie w postaci polskich najemników w ukraińskiej armii. Ataki na budynki mieszkalne i obiekty cywilne są uzasadniane twierdzeniem, że są to bazy najemników, oficerów NATO i neonazistów. "Propaganda osiąga kuriozalne rozmiary nawet jak na rosyjskie standardy" – czytamy w "Spieglu".

Innym centralnym punktem rosyjskiej propagandy przeciwko Polsce jest próba podważenia pomocy wojskowej i gospodarczej Warszawy dla Ukrainy oraz sianie nieufności w Ukrainie. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku Rosja twierdzi, że Polska próbuje odzyskać swoje "historyczne terytoria" na zachodniej Ukrainie – pisze Wehowski. Dodaje, że Rosja stara się również podsycać w Polsce niechęć do Ukrainy, a jednym z ważnych partnerów jest część skrajnie prawicowego sojuszu Konfederacja.

Główną rolę w antypolskiej propagandzie odgrywa również białoruski dyktator Łukaszenka, który od lat szkaluje polską mniejszość na Białorusi jako "piątą kolumnę" Zachodu i stosuje wobec niej represje. Twierdzi też, że Polska planuje "prowokacje" na granicy z Białorusią, aby uzasadnić inwazję NATO na jego kraj.

Ważne odstraszanie NATO

Chociaż wiele z obecnych narracji na temat Polski w Rosji nie jest nowych, zostały one znacznie zaostrzone za rządów Putina. W świecie "wrogich agentów" i rosnącej paranoi Polska jawi się jako baza spisku – podsumowuje niemiecki historyk. Jego zdaniem inwazja Rosji na Polskę jest obecnie mało prawdopodobna, bo potencjał odstraszania NATO jest nadal wysoki. Trwa jednak na całego wojna hybrydowa: dezinformacja w mediach społecznościowych, cyberataki, manipulowanie infrastrukturą, prowokacje na granicy z Białorusią i Królewcem.

"Dlatego teraz, dwa lata po ataku na Ukrainę, niezwykle ważne jest utrzymanie potencjału odstraszania NATO. Jeśli Donald Trump zostanie ponownie wybrany i – zgodnie z zapowiedziami – zmniejszy wsparcie USA dla NATO, Europa będzie musiała jak najszybciej zająć odpowiednią pozycję. Tak, aby następna ‘operacja specjalna' nie była skierowana przeciwko innemu sąsiedniemu krajowi" – przestrzega Matthaeus Wehowski w magazynie "Der Spiegel".

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie