Przemyśl. Nie żyje 12‑latek pogryziony przez psy. Zmiana w śledztwie. Nowe informacje
Przemyśl. Cztery dni trwała walka o życie 12-letniego Kamila. Niestety chłopiec pogryziony przez psy w czwartek zmarł. Pojawiają się nowe informacje o psach, które z niewiadomych przyczyn rzuciły się na dziecko. Jest też zmiana w śledztwie.
Przemyśl. Jeszcze w środę informowaliśmy, że chłopiec jest w stanie krytycznym. Przebywał na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego stan nie pozwalał na przeprowadzenie koniecznej operacji. W czwartek, jak poinformowali lekarze z GCZD, 12-letni Kamil zmarł.
Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów w tej sprawie. Do tej pory śledztwo było prowadzone m.in. w ramach artykułu, który mówi o narażeniu na niebezpieczeństwo utraty życia. W piątek podjęto decyzję o zmianie. Obecnie postępowanie zmierza w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci w związku z umyślnym narażeniem na doznanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje TVN24.
Prokuratura wyjaśniła, że według jej ustaleń psy, które zaatakowały chłopca "z dużym prawdopodobieństwem" są w typie rasy pitbulterier, a nie, jak wcześniej informowano, w typie rasy amstaff. Trwa sprawdzanie, z jakiej pochodzą hodowli i czy nie były uczone agresywnych zachowań. Z relacji weterynarza wynika, że były regularnie szczepione i zadbane.
Na stronie nowiny24.pl czytamy, że to suka i samiec. Żaden nie ma rodowodu, są jedynie wizualnie podobne do pitbullów. W tej chwili zwierzęta przebywają w schronisku w Orzechowcach na 15-dniowej obserwacji.
Przemyśl. 12-latek zaatakowany w domu kolegi
Przypomnijmy, że do tragedii doszło w poniedziałek w mieszkaniu jednego z bloków przy ul. Lelewela w Przemyślu. 12-letni Kamil odwiedził tam swojego kolegę Szymona, który mieszka z dwoma psami rasy Amstaff.
Z niewiadomych przyczyn w pewnym momencie psy zaatakowały chłopca. Atak był tak brutalny, że dziecko miało głębokie rany kąsane szyi, twarzy, klatki piersiowej i złamaną rękę. Ucierpiał także Szymon, który próbował powstrzymać psy. Jego stan jednak pozwalał na wypisanie ze szpitala już następnego dnia.
Przemyśl. Właściciel psów: w moim mieszkaniu do niczego nie doszło. Doniesienia sąsiadów
"Super Express" rozmawiał z sąsiadami właściciela psów. Twierdzą, że psy biegały po klatce, chociaż miały kagańce, a w domu ciągle słychać było wrzaski i awantury. Właściciel zwierząt podkreślił natomiast, że w jego mieszkaniu do niczego nie doszło.
Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu powiedziała dziennikarzom gazety, że właściciele pitbulli nie wystąpili o pozwolenie na posiadanie psów rasy niebezpiecznej.