Protest rolników. Bosak nie gryzł się w język na granicy. "To jest absurd"
- Otwarcie granic unijnych dla ukraińskich przewoźników bez żadnych kontroli i limitów zrujnowało rynek rolny w Polsce. Produkcja po prostu przestała się opłacać. Ci ludzie ponieśli ogromne straty, trzeba te straty im zrekompensować - mówił obecny na strajku rolników w Medyce Krzysztof Bosak z Konfederacji w rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski Jakubem Bujnikiem. Rolnicy z inicjatywy "Oszukana wieś" rozpoczęli w czwartek protest przy przejściu granicznym w Medyce na Podkarpaciu. Protestujący oczekują natychmiastowej reakcji od rządu ws. dopłat za poniesione straty w wyniku ukraińskiej konkurencji, która zalała polski rynek po wybuchu wojny w 2022 r. - Trzeba zapowiedzieć na przyszłość, jak rząd wyobraża sobie dalsze funkcjonowanie rolnictwa w Polsce, jak mamy być miażdżeni konkurencją, która nie spełnia unijnych norm, a korzysta w pełni z unijnego rynku. To jest absurd. To jest złamanie obietnicy, jaką Polsce dała Unia Europejska - przyznał Bosak. - Zapytałem premiera czy protesty są objęte jakąś ochroną ze strony polskich służb specjalnych, bo z moich informacji od protestujących wynika, że strona ukraińska po polskiej stronie przy agresywnym zachowaniu tych, którzy chcą przejechać, pojawił się wicepremier ukraiński i wiele kamer. Moim zdaniem sytuacja jest na tyle napięta, że pretesty powinny być objęte nie tylko ochroną policji, ale powinny być także pod ochroną służb specjalnych - dodał poseł Konfederacji. - Nie widzę specjalnego zainteresowania tym protestem u polskich polityków na pierwszym posiedzeniu Sejmu. Nie potrafię tego zrozumieć. Moim zdaniem te protesty są niewygodne dla wszystkich opcji - zakończył Bosak. Na Podkarpaciu kolejka przed przejściem w Medyce wynosiła w czwartek ok. 34 km, a czas oczekiwania na przekroczenie granicy dla kierowców TIR-ów sięgał k. 127 godzin.