PolskaProf. Romuald Dębski: uratowałem dziecko Alicji Tysiąc

Prof. Romuald Dębski: uratowałem dziecko Alicji Tysiąc

Wanda Nowicka, obecna wicemarszałek sejmu, zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym przyjął panią Tysiąc, która ma skierowanie na usunięcie ciąży. Miopia, czyli krótkowzroczność, duża wada wzroku i stan po dwóch cięciach cesarskich - to nie kwalifikowało jej do przerwania ciąży - mówi prof. Romuald Dębski, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego w Warszawie, w rozmowie z "Wprost".

Prof. Romuald Dębski: uratowałem dziecko Alicji Tysiąc
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański

18.07.2013 | aktual.: 28.05.2018 15:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Siódmy, ósmy tydzień ciąży. Jak się ją usuwa?

Prof. Romuald Dębski: W niektórych miejscach stosuje się techniki aspiracyjne.

- Czyli?

- Czyli wysysa się jajo płodowe, a w nim zarodek.

- To są nielegalne sposoby?

- Tak. Nielegalne są też leki poronne. W Internecie można kupić.

- Jak to się robi legalnie, ze względów medycznych?

- Kobieta, która trafia do nas dostaje leki poronne. (...) Aborcji nie robi się w sposób mechaniczny, przepraszam za dosadność, ale nikt już dziś nie wkłada łyżki i nie skrobie macicy. Zdjęcia (roczłonkowanych płodów - przyp. red.) pochodzą z lat 70. i 80. i przedstawiają dzieci usunięte w 20. tygodniu ciąży. Teraz wywołuje się poród, po czym rodzi się martwe dziecko. (...) Mówię o tzw. wadach śmiertelnych, np. o dzieciach, które się kończą na poziomie oczu - powyżej już nic nie ma. Po urodzeniu żyją dwa, trzy dni. Pokazać pani zdjęcia?

- Nie.

- Mam całą kolekcje takich zdjęć. Gdyby ludzie je zobaczyli, to by inaczej mówili o aborcji ze względów medycznych. Bo wad, które nie dają żadnych szans na przeżycie jest bardzo dużo, np. agenezja nerek. (...) Po urodzeniu takie dziecko oddycha przez skórę. Przez godzinę, dwie i umiera.

- Radzi pan, żeby urodzić takie dziecko?

- Mówię, że kobieta może donosić tę ciążę i że dziecko po urodzeniu będzie żywe. Muszę powiedzieć, że decyzja należy do niej. Bardzo często spotykam się z pytaniem, czy dziecko będzie się męczyło.

- Będzie?

- To jest bardzo ważne pytanie, bo dziecko, które nie ma płuc i się dusi na pewno się męczy. Ale męczy się też, kiedy urodzi się w 20 tygodniu w wywoływanym porodzie. Są głosy za tym, żeby podawać wtedy narkotyczne leki przeciwbólowe i w ten sposób pomagać.

- W Polsce są stosowane?

- Na razie nie, czy raczej sporadycznie. (...) W niektórych krajach natomiast jest praktykowane zabijanie dzieci wewnątrzmacicznie.

- Jak to się robi?

- Wkłuwa się do żyły pępowinowej i podaje się środek, który zatrzymuje akcję serca. W sensie dolegliwości bólowych, to jest dla dziecka...

- Najlepsze?

- Trudno w tej sytuacji używać takiego słowa. W Wielkiej Brytanii to jest dopuszczalne.

- W Polsce, w wyniku terminacji rodzą się żywe dzieci?

- Jeśli do 24. tygodnia ciąży dziecko rodzi się w efekcie terminacji, to z reguły jest martwe. Umiera jeszcze przed porodem. Zdarzają się, choć bardzo rzadko, oznaki życia. Jeśli rodzą się dzieci, o których wiemy, że będą żyły godzinę albo dzień, to nie powinniśmy ich reanimować.

- Prawo w Polsce na to pozwala?

- Prawo tego precyzyjnie nie reguluje. Zawsze staram się postępować zgodnie z moją wiedzą medyczną. (...) Skierowano do mnie pacjentkę z nieoperacyjnym rakiem jelita grubego. (...) Wiadomo, że umrze. (...) W jej środku jest dzieciak. (...) Trzeba podjąć decyzję, albo dać większą szansę dziecku albo matce. Jestem za życiem.

Więcej na Wprost.pl

Komentarze (221)