Proces ws. Andrzeja Zybertowicza. Sąd wydał wyrok
Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie Andrzeja Zybertowicza. Profesor przegrał proces z uczestnikami Okrągłego Stołu, których nazwał "agentami" komunistycznej władzy.
"Andrzej Zybertowicz przegrał proces z uczestnikami Okrągłego Stołu, których nazwał "agentami" komunistycznej władzy. Zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie ma ich przeprosić na łamach "Gazety Wyborczej" za naruszenie dóbr osobistych" - poinformował na Twitterze adwokat Michał Wawrykiewicz , który reprezentował pokrzywdzonych.
Trzydziestu siedmiu byłych opozycjonistów i uczestników obrad Okrągłego Stołu zażądało od Zybertowicza przeprosin oraz wpłaty na cele społeczne. Sprawa dotyczyła naruszenia dóbr osobistych.
W połowie września w Sądzie Okręgowym w Warszawie wygłoszone zostały mowy końcowe w tej sprawie. Wygłaszając mowę końcową pełnomocnik powodów adw. Michał Wawrykiewicz zwracał uwagę, że 5 lutego 2019 roku, w debacie oksfordzkiej dla młodzieży szkół średnich, podczas której padły słowa prof. Andrzeja Zybertowicza brali udział młodzi ludzie, "którzy mają zupełnie inną percepcję Okrągłego Stołu z uwagi na to, że dla nich jest to wydarzenie historyczne dość odległe, którego sami nie byli w stanie obserwować".
- Dla nich jest to wiedza podręcznikowa, a zatem łatwo jest pewne fakty, pewne odczucia zmanipulować. Łatwo jest ukształtować młody umysł i w naszej ocenie, w ocenie powodów w tej sprawie właśnie takie działania podejmuje pan pozwany Andrzej Zybertowicz - mówił Wawrykiewicz. Pełnomocnik powodów dodał, że Zybertowicz przez cały czas trwania postępowania nie wycofał się ze swoich słów.
Z kolei pełnomocniczka pozwanego adw. Monika Brzozowska-Pasieka zwracała uwagę m.in. na to, że jej klient wnosił o oddalenie powództwa z bardzo wielu przyczyn. Pierwszą z nich - jak mówiła - jest "kwestia dotycząca legitymacji czynnej". - Pozwany w zasadzie od początku twierdził, że powodowie tej legitymacji czynnej nie posiadają - mówiła.
Dodała, że powód każdymi możliwymi sposobami musi udowodnić, że zarzut wpłynął na niego, "ale w ten sposób, że każda przeciętna, rozsądnie myśląca osoba" pomyślała, że chodzi o konkretnego powoda. Zaznaczyła też, że nie udowodniono, by w wyniku wypowiedzi pozwanego powodowie zostali dotknięci, np. przez nazwanie przez osoby postronne agentami.
Brzozowska-Pasieka zwróciła też uwagę na to, że powodowie nie tylko nie wystąpili, żeby usunąć fragment wypowiedzi Zybertowicza, do którego mają zastrzeżenia, ze strony internetowej Kancelarii Prezydenta RP. - Powodowie nie tylko tego nie zrobili, ale nie chcą, żeby ich przepraszać na stronie internetowej prezydenta, a generalna zasada dóbr osobistych jest taka: przepraszasz tam, gdzie naruszyłeś dobra osobiste - mówiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
Prof. Zybertowicz o "komunistycznych agentach"
Chodzi o słowa, które padły 5 lutego 2019 roku podczas debaty oksfordzkiej. Doradca Andrzej Dudy powiedział wtedy, przytaczając opinię Andrzeja Gwiazdy sprzed lat, że "w 1989 r. komuniści podzielili się władzą z własnymi agentami".
Prof. Zybertowicz przeprosił za swoje słowa na antenie TVN24. - Jeśli ktoś z państwa, kto dzielnie stawał przeciw opresji państwa komunistycznego, uznał, że moje słowa się do niego odnoszą - to informuję - nie miałem państwa na myśli - mówił miesiąc później.
Dodał, że swoją wypowiedzią o Okrągłym Stole "chciał wskazać na pewien proces". - Nie wymieniałem żadnych osób, żadnych konkretnych grup społecznych, chciałem pokazać młodzieży, że proces historyczny, poza wymiarem sceny, ma swój wymiar zakulisowy, a w państwach policyjnych ten wymiar zakulisowy niestety polega na tym, że pewni ludzie są marionetkami innych - wyjaśnił.
Źródło: Twitter, PAP, WP Wiadomości