Prezydent z dystansem do PiS w kampanii samorządowej. Wbrew oczekiwaniom partyjnych działaczy

Prezydent Andrzej Duda nie zamierza bezpośrednio angażować się w kampanię samorządową i popierać kandydatów PiS. Mimo oczekiwań działaczy partyjnych i kierownictwa ugrupowania rządzącego.

Prezydent z dystansem do PiS w kampanii samorządowej. Wbrew oczekiwaniom partyjnych działaczy
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Michał Wróblewski

27.04.2018 | aktual.: 27.04.2018 15:05

Miało być tak: PiS rusza z kampanią samorządową, a prezydent objeżdża Polskę. Odwiedza wsie i małe miasteczka. Wspiera przy tym kandydatów PiS na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Ci ogrzewają się w świetle głowy państwa, w cuglach wygrywają wybory lokalne. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

Ale to utopijna wizja polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent, owszem, wciąż zamierza podróżować po kraju, ale – jak dowiaduje się WP – w kampanię na rzecz poszczególnych kandydatów się nie zaangażuje. Wbrew oczekiwaniom partyjnych działaczy i kierownictwa PiS.

A takie jeszcze kilka miesięcy temu snuto plany na Nowogrodzkiej: wykorzystać maksymalnie potencjał prezydenta, bo wybory samorządowe – tak trudne ze względu na wciąż potężną dominację w terenie Platformy Obywatelskiej – to walka na wszystkich frontach. Zgodnie z zasadą: „wszystkie ręce na pokład”.

Zobacz także: Leszek Miller pyta, gdzie jest Kaczyński?

Scenariusz był taki: lokalni politycy PiS - przy „asyście” prezydenta - celebrują w całej Polsce obchody 100-lecia odzyskania niepodległości, kraj zalewa fala biało-czerwonych chorągiewek, z partyjnym logo PiS w tle. Partia Jarosława Kaczyńskiego zamierza wykorzystać tym samym (nie jest to zarzut, na tym polega polityczna gra i przywilej sprawowania władzy) Święto Niepodległości do prowadzenia kampanii samorządowej. Wybory lokalne odbędą się bowiem 21 października, 28 października lub 4 listopada. Tuż przed okrągłą, jubileuszową rocznicą jednego z najważniejszych świąt państwowych. PiS wie, że dzięki temu zapisze się na kartach historii. Ale ważne jest także tu i teraz, dlatego potencjał Święta Niepodległości automatycznie staje się naturalnym polem do zbijania politycznych punktów. A gdy jeszcze dochodzi do tego pierwsza od trzech lat kampania, to nic, tylko korzystać. PiS teoretycznie posiada wszelkie narzędzia, by ten plan zrealizować. Nie jest w stanie jednak zmusić do tego prezydenta.

Prezydent nic nie musi

Prezydent chce, by obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości miały ponadpartyjny, wspólnotowy i jednoczący charakter. Nie chce dawać twarzy PiS i wchodzić bezpośrednio w kampanię, stwarzając kolejny raz okazję dla opozycji do nazywania go „partyjnym” prezydentem.

Andrzej Duda wciąż będzie jeździł po Polsce – przede wszystkim odwiedzał mniejsze miejscowości, zgodnie z obietnicą złożoną po wygraniu wyborów prezydenckich – ale nie zamierza otwarcie popierać kandydatów PiS w wyborach samorządowych. Być może zdarzą się wyjątki, takie jak kandydatura Małgorzaty Wassermann w Krakowie, rodzinnym mieście głowy państwa. Wówczas Duda może udzielić „miękkiego poparcia”, powodowanego indywidualnym, osobistym przekonaniem, a nie chęcią realizowania partyjnego interesu PiS.

– Prezydent nic nie musi – słyszymy w jego otoczeniu. To PiS zależy na tym, by wykorzystać potencjał Andrzeja Dudy. Ale on się do tego nie pali. Misją prezydenta jest inicjatywa referendum konsultacyjnego, która z założenia ma charakter obywatelski, a nie partyjny, choć bez wsparcia PiS – zarówno politycznego, jak i strukturalnego i finansowego – referendum się nie odbędzie. Jeśli tego wsparcia nie będzie, prezydent tym bardziej nie włączy się w kampanię partii Jarosława Kaczyńskiego. A jesienna elekcja będzie dla PiS niebywale trudna. I niezwykle ważna.

Jak dotąd kierownictwo PiS ostentacyjnie lekceważy prezydencką inicjatywę przeprowadzenia referendum ws. zmiany konstytucji (pisaliśmy o tym tutaj)
. Na kongresie konstytucyjnym w czwartek na PGE Narodowym zorganizowanym przez Pałac Prezydencki nie pojawił się żaden z ważnych polityków rządzącego ugrupowania.

Duda zatem wykorzysta każdą okazję, by odgryźć się PiS. Ale musi wziąć pod uwagę jedno: że to partia Jarosława Kaczyńskiego będzie mu organizować kampanię prezydencką w 2020 r. Głowa państwa musi więc umiejętnie balansować: z jednej strony nie odcinać się całkowicie od swojej macierzystej partii w kampanii samorządowej, a jednocześnie nie pozwolić się wpisać w jej brutalny charakter. Bo tylko na tym straci.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (139)