Prezydent nie zrobił tego przypadkowo. Jego otoczenie zdradza, jak miało zadziałać orędzie

Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, prezydent Andrzej Duda osobiście przygotował swoje przemówienie na pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji. - Nieprzypadkowo adresatem orędzia był lider PO Donald Tusk, a nie premier - Mateusz Morawiecki - mówi Wirtualnej Polsce osoba z otoczenia Pałacu.

Prezydent Polski Andrzej Duda nieprzypadkowo wybrał jako adresata swojego orędzia lidera Platformy Donalda Tuska
Prezydent Polski Andrzej Duda nieprzypadkowo wybrał jako adresata swojego orędzia lidera Platformy Donalda Tuska
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Sylwester Ruszkiewicz

Około 30 minut - tyle trwało poniedziałkowe przemówienie głowy państwa na inaugurację Sejmu nowej X kadencji. W jego trakcie dało się słyszeć sporo wzniosłych i patriotycznych treści. A także przekaz o dokonaniach ośmioletnich rządów Zjednoczonej Prawicy i własnych prezydenta. Ale górę wzięły wyraźne aluzje pod adresem opozycyjnej większości i próba pokazania, na czym będzie polegała tzw. kohabitacja, kiedy na czele rządu stanie lider Platformy Donald Tusk.

- Prezydent sam pracował nad wystąpieniem. Nad najważniejszymi przemówieniami, a to było jedno z najważniejszych w trakcie drugiej kadencji, prezydent trzyma rękę na pulsie do samego końca. Tam każdy detal był przemyślany i przygotowany odpowiednio wcześniej. Pomagał mu szef gabinetu Marcin Mastalerek, a nad całokształtem czuwał sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski - mówi nam osoba z otoczenia Andrzeja Dudy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Oburzenie po orędziu prezydenta

W przemówieniu prezydent z jednej strony usiłował przekonać, że wyciąga rękę do opozycji i otwiera drzwi Pałacu dla wszystkich ugrupowań politycznych. Z drugiej strony jednak wyraźnie dawał do zrozumienia, że to on chce dyktować warunki przyszłej współpracy z nową Radą Ministrów.

- Zawsze broniłem i będę bronił dwóch najważniejszych polskich wartości, o które walczyły całe pokolenia: wolności i solidarności. Jeżeli uznam, że jakieś rozwiązanie budzi poważne wątpliwości merytoryczne czy prawne, to nie zawaham się skorzystać z prezydenckiego weta czy skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego - mówił Andrzej Duda. Jak dodał, ewentualne weto nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania zapowiedzi i obietnic wyborczych.

- Ja swoje słowa traktuję niezwykle poważnie. Wy też macie obietnice, które złożyliście Polakom i bardzo proszę, zrealizujcie je - podkreślił.

Słowa prezydenta wywołały wzburzenie na sali sejmowej m.in. wśród polityków Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Prezydent został też wybuczany przez część posłów nowej większości w Sejmie, gdy w przemówieniu zacytował tekst ślubowania poselskiego dotyczący przestrzegania konstytucji.

Dwa bieguny

Według rozmówcy Wirtualnej Polski z otoczenia Pałacu Prezydenckiego, Andrzej Duda nieprzypadkowo wybrał takie tezy w przemówieniu, żeby ustawić się na dwóch biegunach.

- Na jednym będzie Pałac Prezydencki, na drugim opozycyjny rząd. Od wyborów nic się nie zmieniło. Prezydent nie polubił nagle Donalda Tuska tylko dlatego, że ten jest kandydatem opozycji na premiera. Tam nadal jest antagonizm i wzajemna wrogość wynikająca ze sprzeczności interesów - mówi nam współpracownik głowy państwa.

Jak dodaje, prezydent - mimo niechęci - wybrał jako odbiorcę swojego przemówienia Tuska, a nie jeszcze urzędującego premiera Mateusza Morawieckiego czy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

- Jakie narzędzia będzie miał PiS, żeby zablokować sejmową opozycyjną większość? Żadne. Za chwilę nawet telewizji publicznej nie będą mieć... Z kolei prezydent ma do dyspozycji weto, możliwość odesłania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego i zdolność ciągłego pokazywania swoim wyborcom, że to głowa państwa o nich dba. A nie PiS - mówi nasz informator.

"Ostatnia ostoja PiS"

Według naszego rozmówcy, po poniedziałkowych głosowaniach, w których odrzucono kandydatury Elżbiety Witek na wicemarszałka Sejmu i Marka Pęka na wicemarszałka Senatu, prezes PiS będzie próbował ze swojej partii robić ofiarę i pokrzywdzonego.

- I zestawiać to z tym, że "rzekoma opozycja demokratyczna" łamie wszelkie demokratyczne i konstytucyjne zasady. Ale to prezydent będzie mógł realnie decydować o tym, na ile pozwolić rządzić opozycyjnej większości. I będzie teraz grać na "ostatnią ostoję PiS" - mówi nasze źródło z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

O roli Andrzeja Dudy na politycznej scenie mówił dziś w TVN24 szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. - Nie wyobrażam sobie, żeby prezydent Duda po zakończeniu kadencji był działaczem partyjnym i żeby przewodził prawicy. Nie. Myślę, że to po prostu niemożliwe. Ale wyobrażam sobie, że to prawicy - jestem tego pewien - będzie zależało na tym, żeby odwoływać się do jego dziedzictwa i żeby był bardzo ważną figurą - stwierdził Mastalerek.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (567)