Kaczyński podał kwotę reparacji od Berlina. Ogromna liczba

6 bilionów 200 miliardów złotych - taką kwotę reparacji wobec Niemiec podał Jarosław Kaczyński. Prezes PiS bierze udział w prezentacji raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej.

Kaczyński podał kwotę reparacji. "Ponad 6 bilionów"
Kaczyński podał kwotę reparacji. "Ponad 6 bilionów"
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

01.09.2022 | aktual.: 01.09.2022 15:30

Wydarzenie rozpoczęło się o godz. 13. Jako pierwszy wypowiedział się Jarosław Kaczyński. - Ten dzień jest nie tylko aktem prezentacji pewnej pracy, jest także decyzją. Chcę to bardzo mocno podkreślić: decyzją podjęcia tej sprawy na forum międzynarodowym, by odzyskać odszkodowania za to, co Niemcy uczyniły w latach 1939-1945- rozpoczął prezes PiS.

Zdaniem Kaczyńskiego cel "wpisuje się w koncepcję odbudowy normalności funkcjonowania państwa polskiego". - Wiele państw uzyskało odszkodowania od Niemiec, ale nie Polska. Brak inicjatywy w tej sprawie był luką w działalności państwa - zaznaczył.

Kaczyński podkreślił, że "ten obowiązek powinien być zrealizowany już dawno". - Przez Polskę niepodległą z różnych względów nie został zrealizowany. My to podejmujemy. Niemcy napadli na Polskę i uczynili nam ogromne szkody. Okupacja miała charakter zbrodniczy i spowodowała efekty, które trwają do dziś - stwierdził Kaczyński.

"Trudna droga"

Były premier podkreślił, że zdaje sobie sprawę, że Polska wchodzi na "drogę, która będzie trwała długo i nie będzie łatwa". - Choć droga będzie długa, to jesteśmy przeświadczeni, że któregoś dnia odniesiemy tutaj sukces i żadne propozycje, które już padają, jakichś wspólnych, niewielkich w skali naszych strat przedsięwzięć, które miałyby być przeprowadzone z niemieckim udziałem, nie mogą być tutaj przyjmowane - mówił Kaczyński.

- Suma, jaka została przedstawiona jest bardzo poważna. 6 bilionów 200 miliardów złotych - podał Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS jest to suma całkowicie realistyczna dla gospodarki niemieckiej.

- Dziś jest szczególny dzień, pamiątka rozpoczęcia wojny. Ktoś powie, że to było dawno, ale to wcale nie było dawno, bo skutki są wciąż odczuwalne - kontynuował Kaczyński.

Ocenił też, że "mieliśmy z jednej strony abolicję dla zbrodniarzy", bo, jak mówił, "tak to trzeba określić, nigdy takiego aktu wprost sformułowanego nie było, ale różnego rodzaju akty w gruncie rzeczy tworzyły system abolicyjny".

Jak dodał, ludzie mający na sumieniu nawet dziesiątki tysięcy ludzi spokojnie funkcjonowali w Niemczech, a niekiedy nawet dochodzili do różnych stanowisk państwowych. - Nigdy też niemiecka pedagogika i niemiecki polityka historyczna zbrodni wobec Polski, wobec narodu polskiego nie podejmowała, nie stały się one częścią niemieckiej świadomości, może wyjąwszy świadomość pewnych środowisk, pewnej części elit - powiedział prezes PiS.

Kaczyński podkreślił, że to nie jest pierwszorzędny powodów polskich działań ws. reparacji, ale ma też pewne znaczenia. - Bo jeżeli chcemy zabezpieczyć i nasze państwo, i nasz naród przed takimi wydarzeniami, o których tutaj mowa, wydarzeniami z lat 1939-1945 na przyszłość, to musimy także dążyć do naprawdę głębokiej przebudowy świadomości narodu niemieckiego, bo ta przebudowa niestety, jeśli chodzi o te sprawy, nie nastąpiła - stwierdził prezes PiS.

Były premier wspomniał też o Polakach obcego pochodzenia. - Poważna cześć z zamordowanych przez Niemców to Polacy pochodzenia żydowskiego. Jeżeli państwo Izrael będzie chciało włączyć się w nasze działania to jesteśmy na to gotowi - zapewnił.

"Niemieccy parlamentarzyści nie do końca mają świadomość"

- We wrześniu 1939 roku na skutek bombardowań i ostrzału artyleryjskiego zburzony został Zamek Królewski, a w czasie Powstania Warszawskiego Niemcy wysadzili także jego ruiny. Dlatego dziś zamek jest swojego rodzaju symbolem, symbolem strat wojennych poniesionych przez Polskę w latach 1939-45 - podkreśliła marszałek Sejmu Elżbieta Witek, dodając, że "mamy przekonanie, rozmawiając z parlamentarzystami niemieckimi, że nie do końca mają świadomość, jak wyglądała II wojna światowa i co czynili Niemcy w Polsce".

Witek przypomniała, że ostatnie posiedzenie Sejmu II RP odbyło się 2 września 1939 roku, "już wtedy, kiedy na Warszawę spadały bomby". - Posłowie wysłuchali wówczas przemówienia premiera Sławoja Składkowskiego, zaniepokojeni byli tym, co się dzieje, ale jeszcze mieli wiarę i nadzieję, że wojna skończy się szybko. Ale wyrazili także chęć wstąpienia do Wojska Polskiego i wyrazili chęć walki - zaznaczyła. Zwróciła uwagę, że "wtedy podjęto uchwały, zmieniono ordynację wyborczą w taki sposób, żeby posłowie i senatorowie, którzy chcą walczyć na froncie, nie musieli zrzekać się mandatu poselskiego".

Następny Sejm, jak mówiła marszałek, miał się odbyć 60 dni od zakończenia wojny. - Wszyscy myśleli, że nastąpi to szybko. Niestety wojna trwała prawie 6 lat - mówiła.

Witek zaznaczyła ponadto, że Sejm i jego ogrody "są miejscem kaźni". - W związku z tym, że stacjonowały tam zmilitaryzowane oddziały niemieckie, które współpracowały z policją porządkową, a właściwie były jej częścią, to właśnie tam na przełomie listopada i grudnia (1939 r.) odbyły się pierwsze egzekucje polskiej inteligencji, a na przełomie 1939 i 1940 roku, kiedy Niemcy organizowali systematyczne łapanki i codziennie po 20-30 i więcej osób przywożono właśnie tam - powiedziała.

Marszałek Sejmu wskazała, że w ogrodach dzisiejszego Sejmu, na terenie oddalonym od budynków mieszkalnych wykonywano bez wyroku, bez sądu wyroki śmierci. - Tam ginęli ludzie. To jest właściwie jeden potężny grób - oceniła.

Przypomniała także, że Sejm został zniszczony, a szczególnie obecna sala obrad, której odbudowa trwała kilka lat. - W 1952 roku, 22 lipca odbyło się posiedzenie Sejmu wyremontowanej sali plenarnej - przypomniała.

Według marszałek Sejmu, mimo że od zakończenia wojny minęły 83 lata, to oprócz strat materialnych i ludnościowych, pozostają na zdjęciach straszne obrazy, "które muszą przemawiać do nas wszystkich, ale one muszą przemówić także do Niemców".

Nawiązując do wcześniejszego przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Witek oświadczyła, że "my też mamy takie przekonanie rozmawiając z parlamentarzystami niemieckimi, że nie do końca mają świadomość, jak wyglądała II wojna światowa i co czynili Niemcy w Polsce, tutaj, Polakom podczas II wojny światowej.

"Takich miast było wiele"

Głos zabrał też Mateusz Morawiecki. - II wojna światowa była być może najkrwawszym konfliktem w historii ludzkości, który charakteryzował się innym podejściem, które wyraził tuż przed wojną Hitler, celem wojny nie jest jakaś linia, jest całkowite unicestwienie przeciwnika - mówił premier.

Morawiecki nawiązał do Generalplan Ost. - Polacy mieli być eksterminowani, a ta pozostała część miała zostać niewolnikami narodu panów. Ten plan realizowano z żelazną konsekwencją - stwierdził.

- Ten pierwszy dzień wojny to nie tylko Westerplatte, ale też Wieluń, bomby, które spadły na śpiące miasto. Takich miast w samym tylko wrześniu było 158. Uległy zniszczeniu w co najmniej połowie - podkreślił premier Polski.

- Tłumaczenie, że sprawcami zbrodni wojennych byli tylko rządzący i wykonawcy rozkazów, jest powszechne także i dziś – powiedział Morawiecki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Warto się zastanowić nad powszechnym także i dziś tłumaczeniem: to byli tylko rządzący, ewentualnie jeszcze jakaś grupa tych, którzy uczestniczyli w zbrodniach na zasadzie wykonywania rozkazów - wskazywał premier.

Dodał, że "powszechne było traktowanie ich jak gdyby nic się nie stało".

Premier przytoczył m.in. przykłady SS-manów, którzy robili kariery w powojennej RFN. Przypomniał postacie sprawcy zbrodni przy tłumieniu Powstania Warszawskiego Heinza Reinefartha, po wojnie burmistrza miasta na wyspie Sylt, oraz Ottona von Fircksa, uczestnika brutalnych wysiedleń Polaków z Kraju Warty i Zamojszczyzny, w tym porwań i germanizacji dzieci, który po wojnie został posłem do Bundestagu i "miał czelność oskarżać Polaków o zbrodnie na Niemcach".

Raport zespołu Mularczyka

Następnie poseł Arkadiusz Mularczyk zaprezentował "składający się z trzech tomów raport o stratach Rzeczypospolitej Polskiej poniesionych podczas II wojny światowej wraz z wyliczoną kwotą tych strat".

Wskutek wojny i przesunięcia granic państwo polskie w ciągu 7 lat utraciło ok. 11,2 mln obywateli - poinformował Mularczyk. Dodał, że podczas II wojny światowej do niewolniczej pracy wywieziono ponad 2 mln 100 tys. osób.

Jak podkreślał podczas prezentacji Arkadiusz Mularczyk, "wskutek wojny i przesunięcia granic państwo polskie w ciągu 7 lat utraciło ok. 11,2 mln obywateli".

Poinformował, że podczas II wojny światowej do niewolniczej pracy wywieziono ponad 2 mln 100 tys. polskich obywateli. Przepracowano 4 miliony 881 tys. roboczolat. - Każdy z tych robotników przymusowych pracował średnio 2 lata i 9 miesięcy - podkreślił poseł.

- Niemiecki przemysł odnosił wiele korzyści z pracy przymusowej - zaznaczył Mularczyk.

Mularczyk podczas prezentacji raportu dotyczącego strat przekazał informacje, że podczas wojny Niemcy zabrali Polakom i przekazali do zgermanizowania ok. 196 tys. polskich dzieci, z których udało się odzyskać jedynie 30 tysięcy. - Zostały zabrane tylko dlatego, że były zdrowe i ładne, według chorych niemieckich kryteriów czyste rasowo – na tym polegała ich wina - powiedział.

- Masowe odbieranie dzieci przez Niemców nie było wynikiem chwilowego szaleństwa, ale starannie, systemowo zaplanowaną akcją, w której małe dziecko traktowano jak przedmiot, który można przełożyć z jednego domu do drugiego - mówił Mularczyk.

- Podczas wojny 590 tys. polskich obywateli zostało inwalidami, nie tylko w wyniku bezpośrednich działań wojennych, ale także z powodu eksperymentów pseudomedycznych i przetrzymywania w obozach koncentracyjnych - mówił Mularczyk, który jest przewodniczącym rady Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego.

Zaznaczył, że ponad milion osób zapadło na gruźlicę głównie ze względu na długotrwałe niedożywienie w czasie okupacji.

Straty Polski w wyniku rozpętanej przez Niemców wojny to 6 bilionów 220 mld 609 mln złotych - czytamy w raporcie. "Roszczenia odszkodowawcze Polski wobec Niemiec nie wygasły i nie uległy przedawnieniu" - zaznaczają autorzy raportu.

Raport był przygotowywany przez funkcjonujący w poprzedniej kadencji parlamentu - od września 2017 r. - Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Zespół, którym kierował poseł Mularczyk, przygotowywał raport dotyczący strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec. Jak poinformował w rozmowie z PAP, nad raportem pracowało ok. 30 naukowców - historyków, ekonomistów, rzeczoznawców majątkowych - oraz 10 recenzentów.

Źródło: PAP

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
polskaII wojna światowaniemcy
Wybrane dla Ciebie