Prawda o wojskach Jagiełły pod Grunwaldem. Dlaczego kronikarz przemilczał udział tysięcy żołnierzy w bitwie?
Wojsko zebrane przez Jagiełłę miało międzynarodowy charakter. Poza Polakami i Litwinami znaleźli się w nim przedstawiciele wielu innych narodowości. Najbardziej egzotyczny oddział stanowili Tatarzy przyprowadzeni przez syna obalonego chana Tochtamysza, Dżalal-ed Dina, wspomagającego księcia Witolda. Artykuł pochodzi z serwisu wielkahistoria.pl.
Jądro sił stanowiła armia Królestwa Polskiego, łącznie pięćdziesiąt jeden chorągwi; Litwini wystawili ich o jedenaście mniej.
Hufce, chorągwie, kopie
Chorągwie stanowiły jednostkę organizacyjną i taktyczną nadrzędną wobec pocztu rycerskiego (kopii).
Z chorągwi, kilku lub kilkunastu, w warunkach bitewnych tworzone były natomiast hufce. Liczebność zarówno chorągwi, jak i kopii była bardzo zróżnicowana. Zwykle poczet rycerski składał się z kopijnika i dwóch strzelców, ale wielu mniej zamożnych rycerzy służyło samodzielnie. Inaczej rzecz się miała z możnowładcami, którzy ruszali na wojnę w asyście nawet kilkunastu zbrojnych.
Uzbrojenie i wyposażenie
Różnice występowały także w zakresie uzbrojenia, ale nie były one równie duże. W znacznej mierze stanowiły pochodną możliwości finansowych, ale istotne znaczenie posiadały również inne czynniki. Warto w tym miejscu posłużyć się ciekawym wywodem Marcina Skrobka zawartym w artykule Rzemiosło wojenne opublikowanym w Pomocniku Historycznym "Polityki" Grunwald 1410:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Powszechnie obowiązywała zasada wyekwipowania według najlepszych możliwości, która uzależniała jakość uzbrojenia od dobrej woli rycerza. Jedynie beneficjenci nowych nadań ziemskich mieli ściśle określone ramy swoich powinności rycerskich.
Służba wojskowa według najlepszych możliwości mogła pogłębiać tendencje do redukcji wydatków i zobowiązań militarnych na rzecz państwa. Z drugiej strony, duże znaczenie miały uczucia patriotyczne, ambicje indywidualne i rodowe. Rycerzowi nie wypadało ruszać na wojnę z ekwipunkiem, który nie odzwierciedlał jego pozycji społecznej.
Bardzo ważną rolę odgrywała również świadomość, że od wyposażenia całego pocztu rycerskiego może zależeć życie i zdrowie rycerza-kopijnika oraz udział w zdobyczach wojennych, które minimalizowały koszty związane z uczestnictwem w wyprawie.
Dlatego wielu rycerzy zapożyczało się na potrzeby zakupu lepszego uzbrojenia i dobrego konia bojowego. Wszystko to doprowadziło do ukształtowania się norm obyczajowych, regulujących wymiar powinności wojskowych w zależności od pozycji społecznej i zamożności zainteresowanego."
Teksty stanowi fragment książki Sławomira Leśniewskiego pt. Krzyżacy. Czarno-biała legenda (Wydawnictwo Literackie 2022).
Na wezwanie króla do kraju powróciło wielu polskich rycerzy z różnych względów przebywających poza granicami. Był wśród nich sławny w całej Europie Zawisza Czarny z Garbowa.
Skład sił polskich pod Grunwaldem
Niemal połowę chorągwi koronnych wystawili możnowładcy, siedemnaście sformowano na zasadach terytorialnych, trzy przywiedli książęta mazowieccy, dwie wystawili Gryfici i Jelici, trzy składały się z najemnych i zaciężnych, a dwie, chorągwie gończa i nadworna, podlegały bezpośrednio królowi.
Elitę tworzyły cztery jednostki: chorągiew wielka całego Królestwa (krakowska), wspomniane nadworna i gończa, a także chorągiew św. Jerzego, pod sztandarem której zgromadzili się zaciężni z Moraw i Czech dowodzeni przez Czecha Jana Sokoła z Lamberku i Ślązaka Zbysławka z Dobrej Wody.
Poza nimi nieliczne chorągwie dorównywały wartością bojową oddziałom krzyżackim, a jak stwierdził Długosz, Polacy w swojej masie odczuwali obawę i strach przed konfrontacją z armią zakonną.
Filmowe kłamstwo Aleksandra Forda
Armia polsko-litewska, co należy traktować jako termin umowny ze względu na jej skład etniczny, była w całości złożona z jazdy.
Jej szeregi były pozbawione pieszych oddziałów, nie mówiąc już o uzbrojonych chłopach, co niezgodnie z prawdą historyczną zasugerowała jedna ze scen powszechnie znanego i często emitowanego filmu Krzyżacy w reżyserii Aleksandra Forda z 1960 roku, ukazująca śmierć wielkiego mistrza, zaatakowanego i ginącego z rąk chłopskiej piechoty.
Przemilczani sojusznicy
Korona wystawiła najprawdopodobniej około dwudziestu tysięcy zbrojnych, liczba wojowników przyprowadzonych pod Grunwald przez Witolda przenosiła o dwa-trzy tysiące połowę tej liczby. Siły te wzmacniały tysiące ciurów obozowych.
Jądro wojsk wielkiego księcia stanowili Rusini, zgromadzeni w szesnastu chorągwiach ziemskich w sile około ośmiu tysięcy. Długosz, prezentując wojska wielkiego księcia, dopuścił się jawnej manipulacji.
Wskazał czterdzieści chorągwi, ale opisał dokładnie o osiem mniej. Uczynił tak, gdyż nie należało zbyt wiele miejsca poświęcać chorągwiom wystawionym przez Tatarów. Musiało być ich zatem nie trzystu, jak pisze kronikarz, ale dziesięciokrotnie więcej, niewielu mniej niż rodowitych Litwinów!
Słuszna skarga wielkiego mistrza?
Nie do końca fałszywie muszą zatem zabrzmieć skargi jednego z zakonnych kronikarzy, który stwierdził, że "[Król Jagiełło] zebrał przeciw chrześcijaństwu Tatarów, Rusinów, Litwinów i Żmudzinów (…) Nie wystarczyli mu źli ludzie z pogan i Polaków, ale wynajął wielu najemników z Czech, Moraw i różnego rodzaju rycerzy i zbrojnych, którzy wbrew jakiemukolwiek honorowi i dobroci i uczciwości przyszli z pogaństwem przeciw chrześcijanom pustoszyć ziemie Prus".
W jego mniemaniu poczucie honoru było zarezerwowane wyłącznie dla Krzyżaków i zachodniego rycerstwa, które z imieniem Boga na ustach, a często dla samej przygody i pasowania krwawo dokazywało na Żmudzi i Litwie.
Zapomniał przy tym jakby, że armia wystawiona przez zakon również nie była jednorodna, a mówiąc wprost: stanowiła europejskie pospolite ruszenie. Dość przypadkowe i jednak stosunkowo nieliczne, aby można się było upierać przy dość popularnym, ale mającym niewiele wspólnego z rzeczywistością stwierdzeniu, że pod Grunwaldem doszło do gigantycznego zbrojnego starcia Wschodu z Zachodem.
Źródło:
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Leśniewskiego pt. Krzyżacy. Czarno-biała legenda (Wydawnictwo Literackie 2022).
Autor: Sławomir Leśniewski - popularyzator historii. Autor książek takich, jak Sobieski. Lew który zapłakał (Wydawnictwo Literackie 2021), Napoleoński amok Polaków (2019) czy Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660 (2017).