Prawa człowieka w Polsce. Bodnar: Dwa kryzysy i jeden cud
- To jest moje ostatnie wystąpienie przed Senatem - mówił w środę Adam Bodnar, składając sprawozdanie z 2020 roku przed izbą wyższą. Podczas jego wystąpienia salę opuścili parlamentarzyści z PiS. Senator Marek Pęk tłumaczył, że nie chcieli brać udziału w "politycznym spektaklu".
W środę Rzecznik Praw Obywatelskich przedstawiał w Senacie informację o przestrzeganiu praw człowieka w 2020 roku. - Chciałbym opowiedzieć o świecie, w którym przyszło nam żyć. Nie tylko z pozycji urzędnika, ale z perspektywy osoby żyjącej w Polsce i Europie - zaczął Bondar.
- Mamy do czynienia z dwoma kryzysami i jednym cudem: pierwszy kryzys jest oczywisty - COVID uświadomił nam, jakie kruche jest nasze bezpieczeństwo zdrowotne. (...) Drugi kryzys jest nie mniejszym wyzwaniem - znaleźliśmy się w środku crashtestu. Przez kolejne lockdowny i ograniczenia nasze państwowe instytucje zaczęły "trzeszczeć", a każda kolejna błędna decyzja rządzących przełożyła się na spadek zaufania obywateli - przekazał rzecznik, wskazując na "upolitycznienie administracji" czy "niewłaściwą reformę wymiaru sprawiedliwości".
Cudem według rzecznika jest "właściwość prawidłowego reagowania przez środowiska społeczne". - Chodzi tu na przykład o medyków, którym bardzo dziękuję za zaangażowanie - przekazał RPO.
- Chciałbym także powiedzieć o osobie, która nas wszystkich zawstydziła. To jest 19-letni Michał Rogalski, który stworzył jedyną krajową bazę statystyczną o koronawirusie. Nie bez przyczyny ten chłopak został przeze mnie nagrodzony - przypomniał prawnik.
Pandemia a działania RPO
RPO przekazał, że w 2020 roku nastąpił znaczący wzrost spraw, w których podjęta została interwencja jego biura. - W 2020 roku wpłynęło ponad 72 tys. pism i sygnałów od obywateli. 40 tys. osób zadzwoniło do biura po pomoc. Dominującym tematem były ograniczenia, np. zakaz wchodzenia do parków i lasów czy noszenie maseczek. Pojawiały się skargi dotyczące działań sanepidu, sytuacji w domach pomocy społecznych czy braku dostępu do edukacji, kiedy niektóre dzieci "znikały z systemu" - przekazał Bodnar.
Prawnik wskazał, że w ostatnim roku pojawiały się "skandaliczne zachowania" względem grup mniejszościowych. Jako przykład podał wypowiedzi polityków, w tym prezydenta Andrzeja Dudy. - Demonstranci, którzy sprzeciwiali się takim działaniom zamykani byli w tzw. kotłach policyjnych, a zatrzymani wywożeni na komisariaty oddalone o kilkadziesiąt kilometrów, tak aby utrudnić kontakt z obrońcami - przyznał Bodnar.
RPO przed izbą wyższą poruszył również m.in. temat "ustawy kagańcowej", nieodbytych wyborów korespondencyjnych oraz delegowania z dnia na dzień prokuratorów na drugi koniec Polski. Prawnik mówił także o konsekwencjach zaostrzenia prawa aborcyjnego czy odbierania emerytur na podstawie ustawy dezubekizacyjnej z 2017 roku.
Kadencja Bodnara. Wkrótce wyrok TK
- Wszystko wskazuje na to, że to jest moje ostatnie wystąpienie przed Senatem. Bardzo dziękuję za wsparcie. (...) Nie wiem, jaki wyrok zapadnie jutro (w czwartek - przyp.red.) w Trybunale Konstytucyjnym. Ale należy liczyć się z tym, że obecna władza również w tym przypadku będzie chciała rozszerzyć zakres swoich wpływów - dodał Bodnar.
- Jeszcze konstytucja i prawa obywatelskie nie zginęły, póki o nie walczymy - zakończył wypowiedź Bodnar.
Wicemarszałek Marek Pęk: nie chcieliśmy brać udziału w politycznym spektaklu
Środowe wystąpienie Bodnara w Senacie nie odbyło się przed liczną publicznością. - PiS boi się Bodnara, jak diabeł święconej wody - przyznał w mediach społecznościowych Bogdan Klich, były minister obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska, komentując fakt opuszczenia sali przez senatorów PiS.
- Wyszliśmy z sali obrad, bo chcieliśmy pokazać nasz stosunek nie tylko do kadencji pana Bodnara, bardzo upolitycznionej, ale przede wszystkim do tego, jak zachowywał się on w Senacie - jakby był Trybunałem Konstytucyjnym, gdy oceniał nasze działania jako niekonstytucyjne, bardzo przekraczając w ten sposób swoje kompetencje i uprawnienia - tłumaczył PAP zachowanie partyjnych kolegów wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS).
- Dodatkowo dochodzi do tego sytuacja z uchwałą (wyrażającą uznanie dla Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, którą przygotowali senatorowie KO i niezależni - przyp. red), która zapewne po wystąpieniu Bodnara zostanie przyjęta, z czym się bardzo głęboko nie zgadzamy. Senat nie powinien angażować swojego autorytetu, by w ten sposób okazywać wsparcie i dawać pochwały, laurki pełniącemu jeszcze obowiązki, czynnemu urzędnikowi. To dodatkowo wskazuje na pełne upolitycznienie obecnie tego urzędu i wspieranie przez pana Bodnara polityki Platformy Obywatelskiej - dodał wicemarszałek Senatu.
- Zatem zarówno informacja, jak - w sposób szczególny - uchwała, to stricte polityczny spektakl i nie chcemy brać w tym udziału - podkreślił Pęk.
- Ze strony senatorów PO sprawozdanie RPO też nie wzbudza dużego zainteresowania - kontrował Rafał Ambrozik, senator z PiS.
Przypomnijmy, że pięcioletnia kadencja Adama Bodnara skończyła się się we wrześniu 2020. Od tego czasu jego następca nie został wybrany przez Sejm i Senat. Obecnie przed Trybunałem Konstytucyjnym toczy się rozprawa pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, czy dalsze pełnienie obowiązków przez Bodnara jest zgodne z ustawą zasadniczą. Wyrok w tej sprawie ma zapaść w czwartek.
- Kiedy ratownikowi kończy się służba o godzinie 12, a kolega się spóźnia, to on nie może opuścić kąpieliska, tylko musi patrzeć, czy ktoś się nie utopi. (...) Państwo nie przestanie potencjalnych naruszeń w momencie, kiedy kończy się kadencja, ktoś musi patrzeć władzy na ręce - przekonywał na wtorkowej rozprawie Bodnar.