Szef MAEA po ataku na elektrownię w Zaporożu: Nie doszło do uszkodzenia reaktorów
Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej rozmawiał z Rosją i Ukrainą ws. wizyty w elektrowni atomowej, w której doszło strzałów. Pocisk trafił w centrum szkoleniowe elektrowni. Jak podała MAEA, reaktory nie zostały uszkodzone i nie ma zagrożenia.
04.03.2022 | aktual.: 04.03.2022 12:04
W czwartek wojska rosyjskie otworzyły ogień w Enerhodarze w pobliżu Zaporoskiej Elektrowni Atomowej - największej elektrowni atomowej w Europie. W nocy z czwartku na piątek w centrum szkoleniowym elektrowni wybuchł pożar. Elektrownia jest obecnie w rękach Rosjan.
Rafael Grossi, szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, zapewnił, że nie doszło do uszkodzenia reaktorów.
- System, który mamy, aby mierzyć radiację w pełni działa. Jak możecie sobie państwo wyobrazić, operator i regulator powtarzają nam, że sytuacja jest siłą rzeczy bardzo napięta i trudna z powodu okoliczności. Ze wszystkich jednostek reaktorów, które mamy, jest tylko jedna, która działa na ok. 60 proc. wydajności, to jednostka pierwsza. Dwójka i trójka były zamknięte kontrolnie. Czwórka działa na 50 proc., zaś piątka i szóstka były utrzymane w rezerwie i działały normalnie na niskim trybie energetycznym - zapewnił.
Integralność fizyczna elektrowni
Grossi podał, że dwie osoby zostały ranne w pożarze. Nie byli to pracownicy techniczni, a personel zajmujący się bezpieczeństwem.
- Jesteśmy w ciągłym kontakcie z operatorami i obserwujemy sytuację bardzo uważnie. Jak państwo wiecie, mieliśmy sesję specjalną i w trakcie tej sesji wskazałem o wadze atakowania obiektów jądrowych. Pozwoliłem sobie przypomnieć państwom członkowskim o szeregu bardzo jasnych punktów, których nigdy nie wolno naruszać, jeżeli mamy zagwarantować bezpieczeństwo dowolnego reaktora jądrowego - stwierdził Grossi.
Zobacz także: Rosyjski konwój od 3 dni stoi blisko Kijowa. Problemy Rosjan, czy plan taktyczny?
- Pierwszym z nich jest integralność fizyczna tej infrastruktury, niezależnie czy jest to reaktor, mogilnik czy cokolwiek innego. Drugim punktem, który przedstawiłem, było to, że systemy bezpieczeństwa muszą być utrzymane w stopniu operacyjnym. Trzecią rzeczą jest personel, który musi wykonywać normalnie swoją działalność. Czwartą rzeczą jest to, że cały czas musi być zasilanie zewnętrzne, aby infrastruktura mogła pracować - dodał.
Pomysł wizyty w Ukrainie
Rafael Grossi przyznał, że konieczne są działania. Przedstawił Rosjanom i Ukraińcom propozycję wizyty w Zaporożu w celu zagwarantowania bezpieczeństwa elektrowni. Podkreślił, że nie ma to być mediacja między stronami wojny, a działanie na rzecz bezpieczeństwa i zniwelowania zagrożenia jądrowego.
- Ukraina wysyła prośbę o natychmiastową pomoc. Biorąc pod uwagę to, co się dzieje i ryzyko, które możemy wszyscy ponieść, jeżeli to będzie trwać bez trzymania się tych zasad, to przedstawiłem zarówno Federacji Rosyjskiej jak i Ukrainie kalendarz mojej dostępności, abym mógł wybrać się na miejsce tak szybko, jak będzie to możliwe, aby te kluczowe zasady już nigdy nie były naruszane. Intencją jest, by uzgodnić to w ogólnych ramach, by nigdy nie naruszać tych zasad, pod którymi się podpisywaliśmy - stwierdził.
- Nie jestem sekretarzem generalnym ONZ, nie jestem mediatorem. To, o czym mówimy, to ramy działalności elektrowni atomowej, które Ukraina i Federacja Rosyjska mogą uzgodnić zobowiązania do nienaruszania tych zasad, o których wspomniałem. Prośba o pomoc została przedstawiona. Nie ignorujemy jej. Jestem gotów się zjawić - podkreślił Grossi.
Polska minister klimatu zabiera głos
Bezpośrednio po jego konferencji prasowej głos zabrały polskie władze.
- Nie ma żadnego zagrożenia w związku z sytuacją w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej - zapewniła w piątek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Zapewniła, że Państwowa Agencja Atomistyki jest w kontakcie ze stroną ukraińską. Sytuacja jest monitorowana i nie stwarza zagrożenia.
Z kolei szef Państwowej Agencji Atomistyki przestrzegł przed dezinformacją.