Powoływanie sędziów SN w Polsce i na świecie. Sejm się chwali, internauci wytykają błędy
Batalia o Sąd Najwyższy w Polsce nadal trwa. Rządzący zapowiadają, że nie cofną się ani o krok, opozycja grzmi o powrocie do PRL. Kancelaria Sejmu postanowiła więc wyjaśnić, jak powoływani są sędziowie SN, ale internauci szybko zaczęli wytykać błędy.
Sejm miał zająć się ustawą o Sądzie Najwyższym. Miał, ale najpierw problemów narobił prezydent Andrzej Duda, a potem doszło do skandalicznych zachowań podczas drugiego czytania projektu.
Były mocne słowa Jarosława Kaczyńskiego, były przepychanki i wzajemne oskarżenia.
Co w ogóle jest w nowej ustawie? Trzy nowe Izby SN, modyfikacje w powoływaniu sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku - to niektóre z jego zapisów. Art. 87. projektu stanowi, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości".
Stanisław Piotrowicz wyjaśnił, że "podobne rozwiązania występują w wielu krajach".
Kancelaria Sejmu opublikowała nawet mapki, które wyjaśniają zasady powoływania sędziów SN. Ale jak przekonują internauci, pełno w nich błędów i przeinaczeń. Oto przykłady z Belgii, Holandii i Luksemburga.
Jak stwierdzają internauci, "w Holandii sędziowie powoływani są dekretem królewskim na wniosek ministra sprawiedliwości, ale kandydata wskazuje Rada Sądownictwa". Ponadto, Rada składa się z trzech do pięciu członków i co najmniej połowa to byli sędziowie zgłoszeni przez środowisko sędziowskie.
Inna osoba wytyka, że "jest wprowadzanie ludzi w błąd", bo "czym innym jest powoływanie sędziów, a czym innym wybieranie sędziów".
Niektórzy wskazują, że chodzi o powoływanie sędziów zgodnie z konstytucją danego kraju.
Kolejny przykład to Niemcy i znów przeinaczenie. Internauci donoszą, że "sędziów pięciu sądów najwyższej instancji wybiera specjalna, 32-osobowa komisja rekrutacyjna złożona po połowie z posłów do Bundestagu i ministrów sprawiedliwości z krajów związkowych.
Potem jest komisja rekrutacyjna, która wybiera przez głosowanie, a dopiero potem mianowanie przez prezydenta.
I są jeszcze Norwegia, Szwecja i Dania. I tak: w Szwecji rzeczywiście podejmuje decyzję minister sprawiedliwości, ale na podstawie zgłoszeń, które są wynikiem skomplikowanego procesu aplikacyjnego pilotowanego przez Radę ds. Nominacji Sędziów.
W Danii o nominacjach decyduje niezależna Rada ds. Powołań Sędziowskich - pisze internauta. I dodaje: "wprawdzie członków tej Rady powołuje minister sprawiedliwości, ale wyłącznie z rekomendacji sędziowskich zgromadzeń ogólnych Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych, Stowarzyszenia Duńskich Sędziów, Naczelnej Rady Adwokatów i Prawników Danii wspieranych przez m.in. Stowarzyszenia Władz Lokalnych".
To nie pierwszy raz kiedy w internecie pojawiają się błędy ws. sądów. Wcześniej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pokazał tabele, które miałyby być dowodem na stosowanie konkretnych rozwiązań w innych krajach.
Ale jak pokazało Stowarzyszenie Sędziów "Iustitia", dane na temat powoływania sędziów w innych krajach pomijają niewygodne informacje.