Potężny wybuch obudził Rosjan. Sukces Ukrainy
Wczesnym rankiem w sobotę odnotowano serię silnych eksplozji w rejonie Melitopola w obwodzie zaporoskim. Okazało się, że zniszczeniu uległa rosyjska baza wojskowa w pobliżu ujścia rzeki Mołoczna. Potwierdził to również mer Melitopola Iwan Fedorow, ironizując przy tym z potęgi militarnej Moskwy.
"Dziś o 4:00 nad ranem usłyszano wielki huk, a później ukazały się kłęby czarnego dymu. O jedną bazę wojskową wroga mniej w rejonie ujścia rzeki Mołoczna" - przekazał mer Melitopola Iwan Fedorow na Telegramie.
Rosjanie mają coraz ciężej w obwodzie zaporoskim
W informacji przekazanej przez Fedorowa nie zabrakło też "szpilki" wbitej w rosyjskie oddziały, które okupują Melitopol od początku wojny w Ukrainie. Mer miasta początkowo skomentował sobotnie wybuchy w ironiczny sposób.
"To właśnie konsekwencje palenia przez okupantów w niedozwolonych miejscach. Palą tak wolno, że dym wciąż się snuje" - dodał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co z zaporoską Elektrownią Atomową?
Pomimo kolejnych sukcesów ukraińskiej kontrofensywy, elektrownia w Zaporożu wciąż znajduje się w rękach Rosjan. Według ukraińskiego koncernu Energoatom, z każdą kolejną dobą, podczas której żołnierze Władimira Putina przebywają w tym miejscu, nasila się ryzyko katastrofy.
"Przez obecność w elektrowni rosyjskich żołnierzy, ich broni, sprzętu i materiałów wybuchowych istnieje poważne zagrożenie dla bezpiecznej pracy Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Na skutek okresowych ostrzałów infrastruktura elektrowni została uszkodzona, istnieje ryzyko wycieku wodoru i rozpylenia radioaktywnych substancji, wysokie jest także zagrożenie pożarowe" - przekazała w ubiegłym tygodniu grupa Energoatom.
Zobacz też: Amerykanie pomogli. "Rosja spadła z poziomu mocarstwa dyktującego warunki"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski