Kolejny dowód na zatopienie krążownika Moskwa. Ważne odkrycie na Morzu Czarnym
Załoga jednego ze statków handlowych dokonała niespodziewanego odkrycia na Morzu Czarnym. W pewnym momencie zauważono zniszczoną i nieszczelną tratwę ratunkową. Zdaniem ukraińskiej straży granicznej, to pozostałość po zatopionym krążowniku Moskwa, na co wskazują znalezione tam rzeczy osobiste żołnierzy marynarki wojennej Rosji.
17.09.2022 | aktual.: 17.09.2022 10:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeden z większych sukcesów armii Kijowa miał miejsce 14 kwietnia. Wówczas został zatopiony krążownik Moskwa, czyli okręt wojenny o wielkim znaczeniu dla Rosjan. Potężna maszyna z nuklearnymi głowicami przez długie lata stanowiła o sile Kremla, jednak tamtego dnia ukraińskie pociski manewrujące RK-360 Neptun posłały legendarny krążownik na dno.
Znaleźli tratwę z zatopionego krążownika Moskwa
Tymczasem, jak poinformował portal Ukraińska Prawda, w piątek podczas zwykłego rejsu jednego ze statków handlowych na Morzu Czarnym, jego załoga zauważyła dryfującą tratwę ratunkową.
Po jej wyłowieniu okazało się, że jest nieszczelna i zniszczona, a do tego skrywa osobiste przedmioty żołnierzy marynarki wojennej Rosji.
Odkryto też, że tratwa miała złamane i skorodowane wiosło oraz cylindry. Do tego Ukraińcy znaleźli na niej rosyjskie monety i elementy umundurowania marynarzy, na których znajdowały się ich numery bojowe.
Słabość rosyjskiej armii wychodzi na jaw
Tratwą zajęła się już ukraińska straż graniczna i według pierwszych wniosków, odkrycie stanowi kolejny dowód na "zaniedbania i nieostrożność rosyjskiego kierownictwa wojskowego".
Wszystko dlatego, że zanim jeszcze użyto tratwy, była już uszkodzona, co tłumaczyłyby kamizelki ratunkowe, które zostały rozmieszczone wokół niej.
Zdaniem strony ukraińskiej, marynarze podczas próby ratunku obwiązali tratwę własnymi kamizelkami, by ta nie utonęła.
To nie pierwszy raz kiedy słyszy się o wstydliwych problemach rosyjskiego wojska. Żołnierze Władimira Putina często pozostawiani są sami sobie nawet długimi tygodniami, nie dostając przy tym żadnych nowych rozkazów, co spisuje ich na pewną śmierć podczas krwawych walk na wschodzie i południu Ukrainy - stwierdziła Państwowa Służba Graniczna Ukrainy.
Przeczytaj też:
Zobacz też: Wystawiony Putin. Dyplomata: To było wystudiowane